Niezwykła historia 85‑latki. Straciła w młodości nogi, dziś dorabia do skromnej emerytury
Na jednej z ławek przy warszawskim Placu Zbawiciela można spotkać panią Henię. 85-latka, która straciła w młodości dwie nogi, sprzedaje buty. Tak dorabia do skromnej emerytury.
22.09.2018 | aktual.: 24.09.2018 10:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na Facebooku pojawił się wzruszający post jednej z internautek. Honorata Witańska opisuje historię starszej pani, którą spotkała przy warszawskim Placu Zbawiciela. Staruszka siedziała na ławce i sprzedawała buty. "Podeszłam, żeby zapytać, jak idzie sprzedaż, bo w tak słoneczny dzień plac był wyjątkowo zatłoczony. Pani Henia rzekła, że słabo, że mały ruch, małe zainteresowanie. Że w ogóle ludzie niechętnie od niej kupują, może czasem jedną parę (buciki za 10 zł)" – pisze aktorka Honorata Witańska.
Okazuje się, że kobieta w wieku 8 lat straciła w wypadku dwie nogi i dziś porusza się dzięki protezom. Nigdy nie pobierała renty inwalidzkiej, więc aktualnie żyje wyłącznie ze skromnej emerytury. "Po opłaceniu rachunków, czynszu i innych zobowiązań pozostaje kilkaset złotych. Uznała, że handel butami pomoże jej zasilić domowy budżet" – czytamy.
Aktorka, która kupiła od staruszki kilka par butów, postanowiła zachęcić do pomocy także innych. "Może post trafi do kogoś, kto będzie miał pomysł na inną formę pomocy. Posiadam dane Pani Heni. Znam jej adres w razie, gdyby ktoś chciał dostarczyć środki potrzeby osobiście bądź wysłać paczką" – pisze. Witańska zachęca również do odwiedzenia staruszki, która handluje zwykle w okolicy modnego "Planu B" i "Charlotte". Jak podkreśla, Pani Henia jest niezwykle zabawną i kontaktową osobą, która chętnie wdaje się w pogawędki.
Wszystko wskazuje na to, że pomoc udało się zorganizować ekspresowo. Post Honoraty Witańskiej udostępniony został do tej pory ponad 4 tys. razy. Autorka przyznała, że nie liczyła na takie zainteresowanie. "Spodziewałam się kilku wiadomości i próśb o podanie adresu, tymczasem moja skrzynka jest zapchana, a wiadomości od Was nie przestają spływać" – pisze.
Witańska dodała, że ze względu na skalę odzewu oraz fakt, że jest to zwyczajnie niezgodne z prawem, nie zamierza podać internautom adresu pani Heni. "Proszę dajcie mi chwilę. Muszę zwrócić się o pomoc do osób, które znają się na tym lepiej ode mnie, aby jak najmądrzej tę sprawę przeprowadzić. Napisałam ten post niesiona sercem, jednak potrzebuję trochę czasu, aby głowa ogarnęła logistykę" – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl