Nowa komunijna moda. Chrzestna się załamała
Medaliki, koperty z pieniędzmi czy konsole odchodzą w niepamięć? Jedna z internautek podzieliła się informacją, co jako matka chrzestna ma kupić chrześnicy w prezencie komunijnym. O wszystkim poinformowała ją matka dziewczynki, która jest jej siostrą. Jak oznajmiła, jest to najnowszy trend.
25.02.2024 | aktual.: 25.02.2024 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezenty komunijne od lat budzą kontrowersje. Wszystko w związku z coraz to droższymi pomysłami na "pamiątkę komunijną", która sama w sobie nie ma nic wspólnego z sakramentem. Koperty z pieniędzmi, kosztowne telefony, quady czy konsole odchodzą już jednak w niepamięć. Na ich miejsce wkracza najnowszy trend, który wielu może zdziwić. Poinformowała o nim jedna z internautek, która jest matką chrzestną.
Nowy trend na prezent komunijny
Choć nikogo już nie dziwi, że chrzty i komunie są takimi "zabawami" jak wesela, które organizuje się w restauracjach lub wynajmowanych salach, najnowszy trend związany z prezentem komunijnym dla dziecka, dosłownie zwala z nóg. Pani Iwona, której chrześnica wybiera się do komunii w tym roku, poinformowała o nim w liście do Onetu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Siostra, wręczając nam zaproszenie na komunię córki, od razu zaznaczyła, żeby nie kupować jej żadnych prezentów. Czekałam z niecierpliwością, z czym zatem mam odwiedzić w maju chrześnicę w kościele. Siostra oznajmiła, że teraz nie daje się prezentów, a zakłada dziecku konto oszczędnościowe" - przekazała pani Iwona.
Kiedy powiedziała siostrze, że nie ma zamiaru zakładać dziewięciolatce konta oszczędnościowego, na które regularnie przesyłałaby pieniądze, usłyszała, że "jest staroświecka i nie idzie z duchem czasu".
Okrutne trendy na prezenty komunijne
Przypomnijmy, że niemniej kontrowersyjny pomysł na prezent komunijny pojawił się w zeszłym roku. W mediach poinformowano wówczas o bardzo niebezpiecznej modzie, czyli kupowaniu w prezencie komunijnym żywych małpek. Dziennikarz "Gazety Wyborczej", Jakub Chełmiński, postanowił wtedy sprawdzić, jak kupić takie zwierzę. Jak się okazało, nie jest to wcale trudne, lecz kosztowne - trzeba wydać od 6 do 40 tys. zł.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.