Obie są aktorkami. "Składam mamie życzenia nawet z okazji Dnia Ojca"

Mama i córka: obie są aktorkami, mają podobne poczucie humoru, świetnie się razem czują, co widać, kiedy grają na jednej scenie albo kręcą dla żartu rolki na Instagrama. Ich więź jest wyjątkowa. - Nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej - przyznają Elżbieta i Anna Jarosik.

Anna i Elżbieta JarosikAnna i Elżbieta Jarosik
Źródło zdjęć: © Patrycja Sołtan | PATRYCJA SOLTAN
Katarzyna Prus

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski: Przyjaźnicie się?

Anna Jarosik: Mamy podobne poczucie humoru, bardzo się wspieramy, wiemy, że zawsze możemy na sobie polegać. Nie boję się mamie niczego powiedzieć, bo ona nigdy mnie nie potępiała. Miałam nawet czasem taki zarzut do niej, że nie dawała mi sztywnych ram, co niekoniecznie jest zawsze dobre dla dziecka, które nie do końca jeszcze wie, czego chce. Dlatego też długo szukałam swojej drogi. Z drugiej strony to było dobre, bo mama niczego mi nie narzucała, dawała mi dużo swobody. To nie jest tylko bycie przyjaciółką, ale coś więcej, to wyjątkowa więź.

Elżbieta Jarosik: To prawda. Urodziłam Anię dosyć późno, miałam wtedy bardzo dużo pracy, jeździłam z teatrem po całym świecie, więc tuż po moim macierzyńskim Ania została z babcią. Zmarł mój tata, więc mama przerzuciła na nią całą miłość. Ania była jak kolejna córka, mnie się czasem wydawało, że jest moją siostrą. Ta relacja jest mi bardzo bliska, ale jednocześnie do dziś mam problem z tym, jak ją nazwać - jestem matką i nie jestem.

Anna: Czuję, że jesteś moją mamą, chociaż czasami to ja jestem twoją (śmiech). Obie uprawiamy zawód artystyczny, a mama jest artystką przez duże "A" i często ma głowę w chmurach. Ja jestem bardziej racjonalna. Brakowało mi trochę tego, żeby to mama powiedziała na przykład: "masz być aktorką", albo "spróbuj tego". Szkoła też nie pokazuje żadnej ścieżki, jaką można pójść. Kończysz liceum i jesteś trochę na lodzie, jeśli nie masz pomysłu na siebie. Przez to wszystko czułam się trochę zagubiona.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Daj się odmienić. Zaskakująca przemiana matki i córki

Często się spotykacie, dzwonicie do siebie?

Elżbieta: Bez przerwy, ja to uwielbiam! Spotykamy się, jak tylko mamy czas, ale telefon to musi być codziennie, a czasem dwa albo nawet trzy razy dziennie. Jestem do Ani bardzo przywiązana.

Anna: Dzwonimy do siebie, żeby się poradzić, w przeróżnych kwestiach. Fenomenalne jest to, że tak naprawdę pokłóciłyśmy się chyba tylko raz w życiu. Mama chciała grać z moim byłym w spektaklu. Ja się obraziłam i mama też. To, że miałyśmy tylko jedną poważną kłótnię, nie oznacza oczywiście, że zawsze się zgadzamy. Po prostu nie dopuszczamy do większych spięć i na pewno nie wyciągamy niczego po latach.

Od początku miałyście silną więź?

Anna: Tak, ta więź była czymś naturalnym, od zawsze. Z tatą miałam bardzo średni kontakt albo wręcz nie miałam tego kontaktu. Mama mi to rekompensowała.

Elżbieta: Byłam jednocześnie mamą i tatą.

Anna: Składam mamie życzenia nawet z okazji Dnia Ojca i mówię, że jest moim mamo-tatą. Zawsze miałam w niej oparcie i pełną akceptację. To coś, czego każdemu życzę. Nigdy nie czułam się przez mamę oceniona, skrytykowana owszem, ale to jest zawsze konstruktywna krytyka, np. kiedy daje mi uwagi na scenie. My się o to nie kłócimy, ja te uwagi przyjmuję, ewentualnie się nie zgadzam.

Łatwo dawać takie uwagi własnej córce?

Elżbieta: Wręcz przeciwnie. Dawanie uwag aktorskich własnemu dziecku jest bardzo trudne, zwłaszcza że wiem, że Ania jest bardzo wrażliwa. Staram się więc to robić tak, żeby jej nie urazić. Ona w takich sytuacjach zamyka się, podobnie zresztą, jak ja. Jesteśmy nadwrażliwcami, zamykamy się w sobie i potem długo nie możemy z tego wyjść.

Anna: Z tym dawaniem uwag to wychodzą nam też komiczne sytuacje, na przykład na scenie podczas spektaklu. Mama potrafi mnie na przykład poprawiać, cedząc przez zęby "Szybciej!" albo komentować w stylu: "Zabiję cię!"

Elżbieta: Bo ona mnie specjalnie całuje tak, żeby zostawić mi szminkę na policzku. I ja wtedy mówię: "Zabiję cię!" (śmiech). Nawet jeśli dajemy sobie jakieś uwagi, to przyjmujemy to na luzie. Nie mamy z tym żadnej spiny ani dramatu, potem się z tego śmiejemy. Bawimy się tym, bo aktorstwo też polega na zabawie.

Anna: Zawsze bardzo chciałyśmy razem zagrać, nie zastanawiałyśmy się nad tym, czy to wyjdzie. Nie jest to oczywiście łatwe, podczas prób ja się stresuje, mama się stresuje. Ja mam podwójnie trudno, bo uwagi daje mi reżyser i jeszcze mama, ale gra nam się ze sobą bardzo dobrze.

I oczywiście, jak to z mamą, jest też bardzo zabawnie. W naszym nowym spektaklu "Widelec w głowie" mama jest po prostu rewelacyjna, gra taką ostrą wdowę. Wystarczy, że krzyknie do mnie i do Andżeliki Piechowiak, która jest w spektaklu moją siostrą: "Jedna puszczalska materialistka, druga stara panna bez przyszłości", a my ledwo dajemy radę, żeby nie wybuchnąć śmiechem, dosłownie się gotujemy.

A zdarzały się wam trudne momenty?

Elżbieta: Były na pewno przełomowe momenty w życiu, które dla nas obu były wyzwaniem. Niezwykle trudny był moment, kiedy Ania skończyła gimnazjum i zdawała do liceum. To się wiązało dla niej z przeprowadzką od mojej mamy - z dużego domu pod Częstochową, gdzie obok był las, do Warszawy i mojego małego mieszkania w bloku.

Próby nakłonienia jej, żeby przed egzaminami obejrzała różne szkoły, kończyły się histerią. Płakała, że nie chce mieszkać w Warszawie, że chce wracać. Pamiętam, że w końcu podjechałyśmy pod Żmichowską i to była ostatnia szansa. Udało mi się namówić Anię, żeby tam weszła, chociaż na chwilę. Przekonała się, a kiedy obejrzała szkołę, powiedziała: "Mama, tylko tutaj".

Anna: W Warszawie nie znałam nikogo, tylko mamę. A w nowej szkole bardzo dużo osób się znało, jeszcze z gimnazjum. To było dla mnie bardzo ciężkie, żeby odnaleźć się w tej zupełnie nowej sytuacji.

Elżbieta i Anna Jarosik
Elżbieta i Anna Jarosik © Magdalena Franczuk

Czy to zmieniło waszą relację?

Anna: Nie, nigdy nie było poważnego załamania. Nie było też u mnie jakiegoś nastoletniego buntu.

Elżbieta: Kiedy Ania miała siedem-osiem lat zaczęła jeździć konno, to była jej miłość. Nie było palenia papierosów czy picia wódki. Ona musiała iść na konie, wynieść gnój, wyczyścić konia, a po powrocie do domu odrobić lekcje, pójść spać i rano do szkoły.

Anna: Faktycznie ta pasja przetrzymała mnie do 18. roku życia. Kiedy przed maturą miałam już coraz mniej czasu i musiałam zrezygnować, ostatecznie sprzedałyśmy mojego konia, co też było dla nas obu ogromnym przeżyciem. Pasja aktorska przyszła dopiero kilka lat później. Te kilka lat zawieszenia to był najgorszy czas w moim życiu. Czułam się, jakbym była wydrążona w środku. Nie wiedziałam, co zrobić ze swoim życiem. Byłam w naprawdę złym stanie psychicznym, doszło do tego, że w wieku 21 lat miałam anoreksję.

Elżbieta: Nie miałaś się czym zająć, więc przyczepiłaś się do siebie. To był bardzo trudny czas, ale i to pokonałyśmy, dałyśmy radę, jak zawsze.

Jaki jest sekret takiej wyjątkowej relacji?

Elżbieta: Na pewno trzeba mieć do siebie dystans - do siebie i do życia, dużo się śmiać. Czasem oczywiście palnę coś bez zastanowienia, bo dyplomacji u mnie zero. Ale od razu, szczerze mówię wszystko wprost.

Anna: Rozmowa jest bardzo ważna, żeby od razu wyjaśniać wszystkie niesnaski, przegadać i nie pozwalać, żeby to się gromadziło. Bardzo fajna jest psychoterapia, nie tylko jeśli ktoś ma jakieś problemy, ale żeby poznać i odkryć siebie, żeby wiele rzeczy w życiu poukładać. No i oczywiście chęć, ale chęć z obydwu stron. Jeśli będzie tylko z jednej strony, to nie da się utrzymać takiej relacji, a w razie problemów - nie da się jej też naprawić.

Poza tym dziecko powinno się traktować po partnersku, zwłaszcza kiedy jest dorosłe, a nie z góry na zasadzie "jestem mądrzejsza". Moja mama jest bardzo mądra intuicyjnie i życiowo, ale zawsze traktowała mnie po partnersku. Taka relacja nie oznacza, że dziecko straci szacunek do rodzica, wręcz przeciwnie.

A co cenicie w sobie najbardziej?

Elżbieta: Mądrość, inteligencję, wrażliwość. Dla mnie Ania jest całym światem.

Anna: A ja cenię w mamie intuicję, ciepło, miłość. Do mamy dzwonią nawet obce osoby, bo czują, że mogą się jej zwierzyć.

Elżbieta: Kiedyś udzielałam nawet regularnych porad dotyczących związków. To był mój epizod pracy w biurze, strasznie nudna praca, więc żeby się trochę rozerwać, dużo rozmawiałyśmy. Któraś z koleżanek powiedziała coś o mężu, inna o chłopaku. Ja się włączałam w te rozmowy i z czasem one same zaczęły do mnie przychodzić na takie rozmowy. Doszło do tego, że jak nie było szefa, to ja siadałam w jego gabinecie i udawałam panią psycholog. Niektórym nawet pomogłam. Jedną przekonałam, żeby wyprowadziła się od teściowej i nie patrzyła na męża. Posłuchała, a jej mąż za dwa dni był u niej z walizką. Są razem do dzisiaj, mają czwórkę dzieci.

Co jest w waszej relacji najważniejsze?

Anna: Akceptacja i otwartość. My niczego nie udajemy, jesteśmy spontaniczne i może też przez to nasza relacja jest taka wyjątkowa. Słyszę to nawet od znajomych, którzy oglądają nasze zabawne rolki, które nagrywamy na Instagrama. Świetnie się przy tym bawimy, niczego nie reżyserujemy, obie jesteśmy abstrakcyjne, więc wychodzi naturalnie. A ludzie dostrzegają w tym coś więcej niż tylko humor. To jest niesamowite.

Elżbieta: Wiem, że ona mnie bardzo kocha i wiem, że nigdy mnie nie zostawi. Nie wyobrażam sobie innej relacji.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

To imię nosi 11 kobiet. Rada Języka Polskiego ma jasne stanowisko
To imię nosi 11 kobiet. Rada Języka Polskiego ma jasne stanowisko
Wskoczyła w skórzaną mini. To hit na jesień 2025
Wskoczyła w skórzaną mini. To hit na jesień 2025
Zrobiłam domową maseczkę na trądzik i przebarwienia. Tylko trzy składniki z kuchni
Zrobiłam domową maseczkę na trądzik i przebarwienia. Tylko trzy składniki z kuchni
Wciśnij podczas prania. W mig obniżysz rachunki
Wciśnij podczas prania. W mig obniżysz rachunki
Tragiczne statystyki: do 200 kobietobójstw rocznie. W Polsce wciąż usprawiedliwia się przemoc
Tragiczne statystyki: do 200 kobietobójstw rocznie. W Polsce wciąż usprawiedliwia się przemoc
Wzięła rozwód kościelny. Tak wyglądały formalności
Wzięła rozwód kościelny. Tak wyglądały formalności
Wskoczyła w najmodniejszy płaszcz na jesień. Strzał w dziesiątkę
Wskoczyła w najmodniejszy płaszcz na jesień. Strzał w dziesiątkę
Zrób to z grzejnikami. Zaoszczędzisz na rachunkach
Zrób to z grzejnikami. Zaoszczędzisz na rachunkach
Był jej szefem. "Spory chyba nas do siebie zbliżyły"
Był jej szefem. "Spory chyba nas do siebie zbliżyły"
Poprowadziła "Halo tu Polsat". Przed kamerami stanęła w rozkloszowanej kreacji
Poprowadziła "Halo tu Polsat". Przed kamerami stanęła w rozkloszowanej kreacji
Kończy 36 lat. Jest związany ze znaną aktorką
Kończy 36 lat. Jest związany ze znaną aktorką
Zagrał Jezusa w "Pasji". Dziś jest nie do poznania
Zagrał Jezusa w "Pasji". Dziś jest nie do poznania