"Jakiś szał w oczach". Zareagowała na to, co zrobił polityk PiS
Senator Wojciech Skurkiewicz odmawia przeprosin za zachowanie wobec Justyny Dobrosz-Oracz w kuluarach Sejmu. Nagranie, na którym senator próbuje chwycić za mikrofon reporterki i obraża ją, obiegło sieć. Tak odniosła się do tego sama poszkodowana.
W tym artykule:
Do niecodziennego incydentu doszło w sejmowych kuluarach, gdy Dobrosz-Oracz pytała Skurkiewicza o "próby resetu" z Rosją w wykonaniu Donalda Trumpa oraz nieobecność Polski przy stole negocjacyjnym. Senator przekonywał, że chodzi o "karty przetargowe" i "obszary współpracy". Już na tym etapie rozmowa stawała się wyraźnie napięta.
Senator próbował wyłączyć mikrofon dziennikarce
Gdy dziennikarka zwróciła uwagę, że Angela Merkel od lat nie jest kanclerzem Niemiec, Skurkiewicz zdenerwował się. — Niech pani nie zachowuje się, jakby miała pani orzeszek w głowie, a nie mózg — powiedział. Fragment rozmowy natychmiast zaczął krążyć w mediach społecznościowych.
Polacy zapytani o Brauna i koalicję z PiS. "Dlaczego on nie siedzi?"
Awantura osiągnęła punkt kulminacyjny, gdy senator chwycił mikrofon przypięty do kołnierza Dobrosz-Oracz i zapowiedział, że go wyłączy. Reporterka zareagowała natychmiast, prosząc, by jej nie dotykał i nie naruszał nietykalności osobistej. — Proszę mnie nie dotykać. To jest dźwięk grany. Proszę nie naruszać mojej nietykalności osobistej — zaprotestowała Dobrosz-Oracz. To właśnie ten incydent wzbudził najwięcej emocji wśród opinii publicznej.
Justyna Dobrosz-Oracz komentuje zachowanie polityka
— Nie mam pojęcia, dlaczego senator to zrobił, nie zamierzam jego zachowania interpretować, bo nie siedzę u niego w głowie. Ale wiem, że my, dziennikarze, musimy zacząć ostro reagować, bo takie zachowania, przekraczanie granicy nietykalności osobistej zaczynają stawać się normą, jak tylko usłyszą pytanie, które jest dla nich niewygodne. To dotyczy polityków PiS i Konfederacji — powiedziała w rozmowie z Onetem Dobrosz-Oracz.
Dziennikarka była wyraźnie poruszoną całą sytuacją. — Widziałam u senatora Skurkiewicza jakiś szał w oczach, jak mi sięgnął po ten mikrofon. Ja się cofam, a on dalej rękę wyciąga. Ja jestem człowiekiem i też mam swoją odporność — dodała.
Wojciech Skurkiewicz twierdzi, że opublikowany w sieci materiał stanowi jedynie fragment 20-minutowej rozmowy. W rozmowie z WP nie chciał jednak wyjaśniać swojego zachowania ani rozmawiać dłużej. Zapytany wprost o przeprosiny odpowiedział krótko: — Nie. Do widzenia — po czym rozłączył się.