Oburzona fanka na koncercie The Rolling Stones w Warszawie. "Nie było odpowiednich warunków higienicznych"
"To było dla mnie upokarzające" - pisze nasza czytelniczka o niedzielnym koncercie Stonesów. I wspomina jego fatalną organizację, a przede wszystkim prowizoryczne warunki higieniczne, które zepsuły jej całą frajdę z imprezy.
W niedzielę na Stadionie Narodowym w stolicy odbył się koncert The Rolling Stones, zespołu uznawanego za najpopularniejszy na świecie. Tysiące zachwyconych fanów bawiło się w rytmie największych przebojów kapeli. Niestety nie należała do nich jedna z naszych czytelniczek. Napisała do nas, ponieważ chciała nagłośnić sprawę warunków higienicznych panujących na koncertach.
"Jestem na koncercie The Rolling Stones na Stadionie Narodowym w Warszawie. Zapłaciłam za bilet na płycie 680 zł. Mam okres. Jestem skazana na toi toi bez dostępu do bieżącej wody. Kierownik odcinka (tak nazywa się człowiek, z którym rozmawiałam), oznajmił mi wprost, że trzeba było kupić bilet na trybuny, bo tam są łazienki. I jego nie obchodzi czy jestem niepełnosprawna, czy w ciąży, czy mam okres. Mam iść do toi toi, wymienić tampon i on ma to gdzieś, czy ja zachoruję, robiąc to brudnymi rękoma czy nie. Kochani, równo miesiąc temu byłam na koncercie Lennego w Krakowie. Też na płycie. Tauron arena nie ma takiego problemu. To było dla mnie upokarzające - prosić dumnego pana ze słuchawkami, żeby mi umożliwił skorzystanie z normalnej toalety z bieżącą wodą. Nie udało się to oczywiście. Nie wiem czy ktokolwiek z nich zdaje sobie sprawę z konsekwencji zdrowotnych, jakie może ponieść kobieta, wymieniając tampon brudnymi rękoma" - napisała załamana kobieta.
Dodała, że upokorzenie wynikające z braku możliwości skorzystania z toalety, to nie wszystko.
"Osoby, które musiały zostawić swoje plecaki w płatnym depozycie, bo były w rozmiarze większym niż pozwalał na to regulamin (a było takich osób bardzo dużo), po koncercie znalazły swoje rzeczy w ciemności, na trawie! Każdy podchodził i brał to, co chciał. Sprzedawcy piwa przed wejściem na płytę nie mogli w pewnym momencie przyjąć płatności ani gotówką, ani kartą (z niewiadomych przyczyn), a potem zaczęli przyjmować gotówkę bez kasy fiskalnej, bez paragonów. Po kilkunastu minutach przyszedł jakiś "kierownik", który zabrał tych pracowników, nie zastąpił ich nikim i kolejka stanęła na 40 min. Chcę, żeby usłyszeli o tym ludzie i może zarząd stadionu wprowadzi jakieś zmiany" - mówi rozgoryczona fanka.
Władze PGE Narodowego na naszą prośbę zajęły stanowisko w tej sprawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl