Wystarczy jedno kliknięcie myszką, by w wyszukiwarce internetowej pojawiło się wiele ogłoszeń o sprzedaży komórek jajowych. Coraz więcej kobiet decyduje się oddać je parom, które nie mogą doczekać się własnego dziecka. Nie zawsze jednak kieruje nimi chęć pomocy. Robią to też dla zysku. W Polsce handel komórkami jajowymi budzi wiele kontrowersji.
Wystarczy jedno kliknięcie myszką, by w wyszukiwarce internetowej pojawiło się wiele ogłoszeń o sprzedaży komórek jajowych. Coraz więcej kobiet decyduje się oddać je parom, które nie mogą doczekać się własnego dziecka. Nie zawsze jednak kieruje nimi chęć pomocy. Robią to też dla zysku. W Polsce handel komórkami jajowymi budzi wiele kontrowersji.
Najczęściej oferty zamieszczają młode kobiety, które nierzadko mają już dzieci. Są też w trudnej sytuacji materialnej. Na transakcji zarabiają średnio od 4 do 10 tys. zł. Przy czym mogą oddać je wiele razy.
Tekst: Monika Doroszkiewicz/mos/kg
Nawet do 20 tys.!
Rynek jest bardzo duży, bowiem w Polsce co piąta para ma problemy z poczęciem dziecka. Dla nich kwota, za którą mogą kupić komórki jajowe, jest znacznie niższa, niż leczenie i zabieg in vitro w prywatnej klinice, co kosztuje od 13 do 20 tys. zł.
Z ogłoszeń korzystają głównie panie po czterdziestce, które przegapiły czas na dziecko. Kiedy były młode, zajmowały się karierą, albo nie spotkały na swojej drodze odpowiedniego mężczyzny. Koło czterdziestki są gotowe na macierzyństwo, ale ich komórki nie mogą już zostać zapłodnione.
Jakie ryzyko?
Z medycznego punktu widzenia dla kobiety, która bierze komórki innej kobiety, ryzyko jest niewielkie. Należy zgłosić się do kliniki, gdzie dawczyni zostaje przebadana, przechodzi tzw. stymulację hormonalną.
Polega to na tym, że przez pewien okres przyjmuje leki, by w jej organizmie dojrzała więcej niż jedna komórka jajowa. Potem jest już tylko punkcja, czyli pobranie komórki, zapłodnienie in vitro i hodowanie zarodka, który zostanie przekazany kobiecie - biorcy.
Problemy zdrowotne
Problemy zdrowotne mogą pojawić się jednak u dawczyni komórek. Po oddaniu kilkunastu ryzykuje problemy hormonalne i przyspieszenie klimakterium. Może więc dojść do paradoksalnej sytuacji, że kiedyś sama będzie chciała mieć dzieci, ale nie będzie już mogła. Na razie brakuje prawnej kontroli nad rynkiem komórek jajowych. Wystarczy jeśli kobieta, która chce mieć dziecko, zgłosi się z dawczynią do prywatnej kliniki w celu wykonania punkcji komórki jajowej.
Nie wiadomo, ile takich zabiegów jest przeprowadzanych rocznie. Tym bardziej, że część komórek jajowych, które są sprzedawane w polskim Internecie, wędruje na Zachód - głównie do Niemiec, gdzie taki handel jest zakazany. To szara strefa, więc tamtejsze kliniki ukrywają tego typu przypadki.
Kontrowersje wokół metody
W Polsce handel komórkami jajowymi budzi wiele kontrowersji i sprzeciw środowisk zarówno medycznych, jak i prawniczych, o kościelnych nie wspominając.
Na razie nie regulują tego żadne przepisy. Co prawda jest zakaz dotyczący handlu komórkami, tkankami i narządami ludzkimi, zapisany w ustawie transplantologicznej, ale ona (w art. 1 ust. 2) wyłącza spod regulacji właśnie komórki rozrodcze.
Zakaz handlu komórkami?
Dawczyni komórek może po urodzeniu dziecka zechcieć odebrać je kobiecie, która nosiła je w łonie. W polskim prawie nie ma zapisów, które chroniłyby prawa kobiety, która takie dziecko urodziła.
Co wtedy postanowiłby sąd? Nie wiadomo, bo na razie nie było takiego przypadku. Polski parlament pracuje nad wprowadzeniem zakazu handlu komórkami. Stanie się tak, kiedy będzie ratyfikowana konwencja unijna, zakazująca sprzedaży komórek jajowych. Ich handel, jak na razie, jest legalny w stanie Nowy Jork.
Tekst: Monika Doroszkiewicz/mos/kg
Monika Doroszkiewicz
POLECAMY: * Dlaczego kobiety zamrażają komórki jajowe?*