Odeta Moro nie chciała partnera przy porodzie. "Wspomnienia są mało estetyczne"
Odeta Moro urodziła syna w sierpniu 2018 r. Ojcem Lwa jest Konrad Komornicki, który był wcześniej partnerem Anny Popek. Dziennikarka ujawnia teraz kulisy porodu i tłumaczy, dlaczego nie chciała, by ukochany był z nią na sali.
Odeta Moro odżyła po rozwodzie z Michałem Figurskim. Wróciła do zawodu dziennikarki, ułożyła sobie też życie prywatne. Jej ukochanym i ojcem jej dziecka jest biznesmen Konrad Komornicki.
– On mnie znalazł. Przyszedł i powiedział, że ma wobec mnie plan. Pierwszy raz w życiu spotkałam mężczyznę, który chwycił mnie mocno i nie puścił. Powiedział, że ze mną będzie, a cała reszta go nie interesuje – mówi o ukochanym Moro "Vivie".
Para dość szybko zdecydowała się na wspólnego potomka. Dziennikarka wyjaśnia, że Komornicki bardzo chciał być ojcem i że naturalnie wszedł w nową rolę. Jak się okazuje, przed porodem nie chciała, aby towarzyszył jej na sali porodowej.
– To by zaburzyło naszą relację intymną. Wspomnienia z porodu są mało estetyczne – tłumaczy Odeta Moro w wywiadzie. 40-latka przyznaje, że w końcu urodziła przez cesarskie cięcie. A to wykluczyło obecność jej partnera.
– Nie wszystko, co piękne, musi rodzić się w bólu. Może mnie teraz ktoś za to wyklnie i powie, że jestem nienormalna, ale dla mnie komfort psychiczny matki jest najważniejszy. Ja już nie muszę nic nikomu udowadniać, nie muszę niczego robić na pokaz – mówi.
Kilka miesięcy po porodzie, Moro rozpływa się nad ojcem małego Lwa. Stwierdza, że to dopiero przy niej poczuł chęć zostania rodzicem. Poprzedniczką dziennikarki była jej koleżanka po fachu Anna Popek.
Ekspartnerka Komornickiego ostrzegała ją przed nim, kiedy oficjalnie potwierdziła ich związek. – Mam nadzieję, że ułoży im się szczęśliwie i obydwoje dopłyną do małżeńskiego portu. Mam tylko obserwację, że ten człowiek wybiera na swoje partnerki osoby znane, rozpoznawalne, mniej lub bardziej popularne. Mam taką obawę, że być może tym się kieruje – mówiła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Triki urodowe z PRL-u. Testujemy