Odmrażanie salonów fryzjerskich. "Dzień dobry, czy jest wolny termin na 18 maja?"
W najbliższy poniedziałek, 18 maja, działalność wznowią salony fryzjerskie. Sprawdzamy, czy są jeszcze wolne terminy oraz ile kosztują poszczególne usługi. Czy styliści fryzur wyjdą z kryzysu?
– Od 18 maja będą mogły funkcjonować zakłady fryzjerskie i kosmetyczne w rygorze sanitarnym, o którym mówimy. To np. umawianie się na konkretne godziny, a nie gromadzenie się w zakładach – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej.
Tuż po tych słowach aplikacja Booksy jak oszalała zaczęła dostarczać powiadomienia z salonów fryzjerskich. "Kochani, 18 maja otwieramy naszą Wzorcownię Fryzur. Już teraz możecie dokonać rezerwacji". No to spróbujmy… Włączam Booksy – jedyny najbliższy termin 21 maja, godzina 14. Próbuję zadzwonić, a nuż uda się wcisnąć wcześniej. Niestety. Cisza. Po 3 godzinach oddzwania jeden z pracowników. – Przepraszam, ale właśnie ustalamy grafik. Potrzebujemy jeszcze 2 godzin – brzmi odpowiedź.
Dzwonię więc dalej.
Może w popularnym salonie mnie przyjmą…
Wybrałam Studio Fryzur Fanaberia, ponieważ w stolicy znane jest z kreatywności. Może i kreatywny termin wymyślą… wg Booksy przyszły tydzień obłożony. Sprawdźmy więc zatem. – Jeśli nie ma wolnego terminu na Booksy, proponujemy w przyszłym tygodniu telefonicznie skontaktować się z naszą recepcją. Wówczas na pewno coś wymyślimy – informuje Katarzyna Szłykowicz ze Studia Fryzur Fanaberia w Warszawie.
Okazuje się, że gdy salon był zamknięty, stali klienci nie odwoływali wizyt, a zmieniali terminy na przyszły miesiąc z nadzieją, że premier przyspieszy decyzję dotyczącą kolejnego etapu odmrażania gospodarki. I to właśnie tym osobom udało się dostać w pierwszej kolejności.
– Klientki są wygłodniałe i spragnione usług – poprawienia zarówno kondycji psychicznej, jak i swojej fryzury. Jeśli klient nie będzie mógł znaleźć terminu, to oczywiście postaramy się również pracować w innych godzinach. Na bieżąco będziemy modyfikować grafik i wychodzić naprzeciw oczekiwaniom. Salon czynny jest w godzinach 8-21. Pracujemy w systemie zmianowym. Chcemy teraz wydłużyć te godziny zmian – z 6,5 do 8 godzin. Nie chcemy, aby jakość usług spadła. Zależy nam na kreatywności fryzjerów – zdradza w rozmowie Katarzyna Szłykowicz.
Za strzyżenie i stylizację włosów do ramion w salonie trzeba zapłacić 95 zł, za strzyżenie męskie – od 50 do 70 zł. Cena koloryzacji zależy od długości włosów. Podane są widełki. Zazwyczaj ostateczna kwota ustalana jest na fotelu fryzjerskim.
Dopytuję zatem, czy cena wzrośnie przez koronawirusa. – Zakład nie planuje podwyżek cen. Fryzjerzy przed pandemią również musieli pracować w rękawiczkach i dezynfekować sprzęt. Oczywiście teraz będą one zużywane w większej ilości, ale ten koszt biorę na siebie. Pracownikom zapewnię również maseczki i przyłbice – odpowiada właścicielka.
Szłykowicz ma świadomość, że nie nadrobi strat, które poniosła przez ostatnie dwa miesiące. Fryzjerzy musieliby pracować 24 godziny na dobę, choć nawet to mogłoby nie wystarczyć. – Mam podejście, że wracamy do pracy i staramy się utrzymać firmę, miejsca pracy i tyle. Natomiast o nadrobieniu nie ma raczej mowy – zaznacza.
No nic. Szukam dalej. Pomińmy stolicę. Dzwonię do Białegostoku.
A może w innym mieście?
– Do końca maja zostały pojedyncze terminy. Serwery się grzeją i zapychają, a telefony dzwonią bezustannie – rozpoczyna Piotr Mordas, z zakładu Fryzjer&Barbershop w Białymstoku.
Oho, nie jest dobrze.
Salon, aby podnieść się po zamknięciu, wydłużył godziny przyjęć. Wcześniej był otwarty w godzinach 9-17 albo 11-19, a teraz fryzjerzy będą pracowali od 8 do 20. – Zrobiliśmy dwuzmianową pracę. W związku z tym będziemy pracować w okrojonym składzie. Dzięki temu nie będzie tłoku i zachowamy ten 1,5-metrowy odstęp pomiędzy pracownikami i klientami. Ta praca będzie o wiele bezpieczniejsza i bardziej komfortowa – tłumaczy właściciel.
Z poprzednich telefonów wywnioskowałam, że większość salonów musi delikatnie podnieść ceny, aby pokryć kwestie stale rosnących cen środków do dezynfekcji czy ochrony. Piotr Mordas potwierdza te słowa. – Paczka jednorazowych rękawiczek sprzed epidemii kosztowała około 20 zł, a teraz te ceny sięgają nawet 150 zł. To jest siedmiokrotnie wyższa przebitka. Przecież to jakaś masakra – mówi wprost.
To dlatego Mordas rozważa podniesienie cen. – Myślę, że będzie to około 10 zł na usłudze – kalkuluje. Wcześniej za strzyżenie damskie w salonie trzeba było zapłacić od 89 zł do 129 zł. W zależności, którego fryzjera wybierzemy. Natomiast panowie za usługę płacili od 49 zł do 66 zł.
Trzymam kciuki. Próbuję dalej. Może jednak z dostępnością wolnych terminów nie jest tak źle, jak się mówi.
Na ratunek przyszedł salon osiedlowy
Czwarty telefon wykonuję do pani Kasi, osiedlowej fryzjerki. Może tutaj będzie się łatwiej dostać. – Nie ma problemu, pasuje pani wtorek o 17? – słyszę. – Za strzyżenie pewnie wezmę o 5-8 zł więcej. Muszę policzyć, ile zejdzie mi na dodatkowe środki do dezynfekcji. Wie pani, łatwo nie jest – dodaje. Wcześniej za mycie, strzyżenie i modelowanie włosów średnich brała 54 zł, a za męskie – 25-30 zł. Nawet jeśli fryzjerka podwyższy ceny, to i tak usługi będą tańsze niż w renomowanych salonach.
Telefon pani Kasi nie dzwoni jednak jak oszalały. Bez problemu można się zapisać na przyszły tydzień. – Dzwoniły przede wszystkim stałe klientki, czy mogą przyjść na farbę, albo pytały, kiedy mogą mężów zapisać na strzyżenie. Ale takich pań było 4. Może 5. Także nie spodziewam się tłumów. Całe szczęście, że w ogóle mogę wrócić do pracy. Gdyby dłużej ta sytuacja potrwała, musiałabym zamknąć salon – mówi właścicielka.
Pani Kasia musi jeszcze odpowiednio przygotować salon, by spełniał wymogi rządu. Brak terminala nie stanowi dla niej przeszkody. – Czekam właśnie na przesyłkę – informuje właścicielka. I zaprasza serdecznie.
Nowe zasady obowiązujące w salonach fryzjerskich
Zgodnie z zapowiedziami Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego opracowane zostały już najważniejsze rekomendacje, które pozwolą na otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych już 18 maja.
Wśród nich wymieniono m.in. zachowanie 1,5-metrowej odległości pomiędzy klientami, umawianie wizyt drogą telefoniczną lub internetową, rezygnację z poczekalni. Klienci będą mogli swoje rzeczy osobiste przechowywać w workach. Zarówno pracownicy, jak i klienci muszą być w maseczkach i rękawiczkach. W całym salonie będzie obowiązywać zakaz używania, a nawet wyjmowania telefonów komórkowych.
Właściciele salonów będą musieli dezynfekować powierzchnie kontaktowe, np. klamki, kilka razy w ciągu dnia, a po każdym kliencie dezynfekować stanowisko. Klienci nie otrzymają kawy ani herbaty, a płatności powinny być realizowane bezgotówkowo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl