Olga Frycz odpowiedziała na intymne pytanie. Musiała się bronić
We wrześniu ubiegłego roku Olga Frycz po raz pierwszy została mamą. Aktorka przyznaje, że od tamtego czasu regularnie słyszy pytanie o sposób, w jaki karmi swoją córeczkę. Nie ukrywa, że ten temat wzbudza w Polsce w wiele kontrowersji.
Olga Frycz o karmieniu dziecka
Odkąd Olga Frycz została mamą, regularnie udziela się w mediach społecznościowych. Aktorka udowadnia, że macierzyństwo nie ma jednej twarzy i próbuje pokazać swoim obserwatorkom, że nie trzeba ulegać presji, żeby być fajną, kochającą swoje dziecko mamą.
W najnowszym poście na Instagramie Frycz poruszyła temat karmienia. Przyznała, że nie jest psychicznie gotowa, aby odpowiedzieć na pytanie – bardzo intymne – o to, czy karmiła piersią, mlekiem modyfikowanym czy wybrała karmienie mieszane, łączące oba sposoby.
– Obiecuję wam napisać, ale muszę się psychicznie do tego przygotować. Bo temat karmienia u nas w Polsce, a zwłaszcza na Instagramie, od zawsze wzbudza dużo kontrowersji. Nie wiadomo zresztą dlaczego – napisała aktorka. W tym samym poście napisała o korzyściach karmienia mlekiem modyfikowanym.
Olga Frycz wywołała dyskusję
Pod postem pojawiło się kilkaset komentarzy. Na pierwsze słowa krytyki nie trzeba było długo czekać. Jedna z mam biorących udział w dyskusji nazwała mieszanki modyfikowane "paszą". Inne zaczęły się doszukiwać w ich składach potencjalnie szkodliwych składników, porównując je nawet, oczywiście bez naukowych podstaw, do heroiny. Na jeden z takich uszczypliwych komentarzy zareagowała sama Frycz.
– Czyli wniosek mamy taki, że truję swoje dziecko? – zapytała z ironią aktorka. W innych komentarzach przyznała, że kobiety potrafią być dla siebie niezwykle okrutne i że zwyczajnie, po ludzku, przejmuje się krytyką.
Na szczęście w komentarzach nie zabrakło głosów rozsądku. W końcu każda mama wie, że jej mleko jest najlepszym, najbardziej kompletnym i unikatowym pokarmem dla dziecka. Jednak nie każda mama może – lub chce – karmić piersią. Są sytuacje, w których młode mamy muszą zrezygnować z karmienia z powodów zdrowotnych i czują się przez to gorszymi matkami.
Nic dziwnego, że Olga Frycz nie chce na razie mówić o karmieniu Helenki. Dobrze wie, jak mogłoby się to skończyć – niezależnie od tego, co by odpowiedziała. Na szczęście ona, jak i gros innych młodych mam, wyznaje zasadę "najedzone dziecko to szczęśliwe dziecko". Bez szkodliwych podziałów i wywierania na kobietach presji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl