FitnessOpalanie włosów świeczką, czyli velaterapia: hit czy kit?

Opalanie włosów świeczką, czyli velaterapia: hit czy kit?

Opalanie włosów świeczką, czyli velaterapia: hit czy kit?
Źródło zdjęć: © 123RF
Aleksandra Kisiel
04.12.2015 12:25, aktualizacja: 31.12.2015 13:44

Ostatnio głośno zrobiło się o velaterapii, czyli opalaniu zniszczonych pasm włosów płomieniem świecy. Zabieg ten jest przeprowadzany w brazylijskich salonach fryzjerskich od lat sześćdziesiątych. Ale czy włosy Europejek są gotowe na próbę ognia?

Ostatnio głośno zrobiło się o velaterapii, czyli opalaniu zniszczonych pasm włosów płomieniem świecy. Zabieg ten jest przeprowadzany w brazylijskich salonach fryzjerskich od lat sześćdziesiątych. Ale czy włosy Europejek są gotowe na próbę ognia?

Z ogniem do włosów

Pukle Brazylijek są z natury gęste i grube. Dlatego najpopularniejszymi zabiegami w brazylijskich salonach fryzjerskich są terapie wygładzające włosy. W przeciwieństwie do Polek, które mają dość cienkie i delikatne kosmyki, Brazylijki pokroju Alessandry Ambrosio czy Gisele Bundchen, nie muszą się martwić, jak dodać włosom objętości. Ale tak samo jak my muszą regularnie podcinać rozdwojone końcówki, co oczywiście wiąże się ze skróceniem fryzury, czasem nawet o 10 cm. Aby usunąć rozdwojone, martwe części włosa, a nie tracić spektakularnej długości, brazylijscy fryzjerzy wymyślili velaterapię, czyli opalanie cienkich, mocno skręconych pasm włosów płomieniem świecy.

Od lat sześćdziesiątych zabieg ten wygląda tak samo: fryzjer dzieli czuprynę na cienkie pasma, następnie każde z nich mocno skręca, aby lepiej widzieć rozdwojone końce włosów. Tak przygotowane kosmyki opala płomieniem świeczki. W teorii przypalają się tylko osłabione fragmenty włosa, więc fryzura nie traci długości, a rozdwojone końce znikają. Ponieważ ciepło otwiera łuski włosa, zaraz po velaterapii nakłada się na włosy silnie regenerującą maskę, aby odżywić i wygładzić fryzurę. Teoretycznie włosy po takim zabiegu są długie, mocne i lśniące.

Czy to metoda dla każdego?

W praktyce może być różnie. Bo każdy, kto kiedykolwiek bawił się ogniem, wie, że co jak co, ale włosy palą się błyskawicznie. Jeśli więc zabieg velaterapii jest przeprowadzany przez niedoświadczonego fryzjera, może usunąć nie tylko końcówki, ale włosy w ogóle. W Polsce nie ma gabinetów fryzjerskich, które taki zabieg oferują. Jest natomiast sporo bezpieczniejszych alternatyw dla brazylijskiej metody pielęgnacji, choćby rozsławiony przez Kim Kardashian Olaplex, który odbudowuje mostki siarczkowe włosów i już podczas farbowania odżywia je i wzmacnia. Fryzjerzy zgodnie przekonują, że w tym przypadku powrót do „naturalnych” metod nie jest najlepszym rozwiązaniem, bowiem przemysł kosmetyczny jest na tyle rozwinięty, że daje nam wiele zdrowszych i bezpieczniejszych alternatyw.

Warto też pamiętać, że o ile ogień usuwa rozdwojone końcówki, to nie nadaje fryzurze kształtu. Więc fryzjer i tak będzie musiał skrócić włosy, abyśmy nie wyglądały jak John Bon Jovi podczas trasy koncertowej w latach osiemdziesiątych.

Zamiast zapalania świeczki polecamy raczej regularne podcinanie końcówek. Jeśli będziemy to robić co sześć tygodni, włosy będą mocniejsze i lepiej nawilżone. Ponadto nie można zapominać o właściwej pielęgnacji między zabiegami fryzjerskimi. Do każdego mycia stosujemy szampon i odpowiednio dobraną odżywkę do włosów, a raz lub dwa razy w tygodniu (w zależności od kondycji włosów i zaleceń fryzjera) nakładamy maskę lub inny produkt regeneracyjny. I jeśli to możliwe, unikamy wszelkich źródeł ciepła. Odstawiamy zatem prostownice, lokówki i świeczki. To zdecydowanie pewniejsza metoda na piękne włosy niż igranie z ogniem.

Aleksandra Kisiel

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także