Ortodoksyjni Żydzi dyskryminują kobiety? Seniorka pozywa linie lotnicze
Renee Rabinowitz to zaradna i wykształcona staruszka. Ma doktorat z psychologii, przed laty uciekła razem z rodzicami przed koszmarem Holocaustu. Teraz stała się symbolem walki z dyskryminacją kobiet ze strony ortodoksyjnych Żydów. Za to, jak została potraktowana przez jednego z pasażerów i obsługę izraelskich linii lotniczych, żąda kilkutysięcznego zadośćuczynienia.
Renee Rabinowitz to zaradna i wykształcona staruszka. Ma doktorat z psychologii, przed laty uciekła razem z rodzicami przed koszmarem Holocaustu. Teraz stała się symbolem walki z dyskryminacją kobiet ze strony ortodoksyjnych Żydów. Za to, jak została potraktowana przez jednego z pasażerów i obsługę izraelskich linii lotniczych, żąda kilkutysięcznego zadośćuczynienia.
W grudniu ubiegłego roku Rabinowitz odwiedzała rodzinę w Nowym Jorku. Do Tel Awiwu wracała liniami El Al. O tym, co zaszło na pokładzie samolotu, opowiedziała dziennikarzom „New York Timesa”.
Tuż po zajęciu swojego miejsca podszedł do niej mężczyzna, którego miejsce wyznaczone było przy oknie. – Dystyngowany, w tradycyjnym chasydzkim stroju, około pięćdziesiątki – opisuje kobieta.
Nie chciał usiąść obok Rabinowitz, więc zawołał jedną ze stewardess. Po krótkiej wymianie zdań pracownica poprosiła seniorkę, czy ta mogłaby zmienić miejsce. Zgodziła się, ale chciała się upewnić, czy to ze względu na to, że żąda tego inny pasażer. Usłyszała, że tak. Staruszka, która porusza się o lasce, musiała się przesiąść. Nie chciał siedzieć obok niej, bo według zasad ortodoksyjnych Żydów, mężczyźni nie mogą pozostawać w bliskim kontakcie z kobietą, która nie jest ich małżonką. To, co dla niego było respektowaniem praw religijnych, dla niej był złamaniem jej praw obywatelskich.
W rozmowie z „NYT” Rabinowitz przyznaje, że w tamtym momencie poczuła się jak nic nieznaczący przedmiot. Nie chodzi jej o szerzenie nienawiści religijnej. Podkreśla, że wychowała się w konserwatywnej, żydowskiej rodzinie, a jej mąż był rabinem. Twierdzi, że jest wykształconą osobą, która nie jedno w życiu przeszła, a o tym, czy może siedzieć w jakimś miejscu, nie może decydować obcy mężczyzna. - Dla mnie to już nie jest sprawa personalna. To problem ideologiczny i prawny. Jestem pełnoprawnym pasażerem. Tak samo, jak każdy inny zapłaciłam za ten bilet, a miejsce nadały mi same linie lotnicze. Dlaczego o tym, gdzie będę siedzieć, decyduje religia? – komentuje pasażerka.
Na to pytanie od kilku lat starają się odpowiedzieć prawnicy. Gdy Rabinowitz dowiedziała się, że nie tylko ona została tak potraktowana, zdecydowała się zgłosić się do organizacji Israel Religious Action Center, którzy mają już na swoim koncie sprawy związane z dyskryminacją kobiet w izraelskich środkach transportu. Kilka lat temu uczestniczyli w sprawie segregacji płci w miejskich autobusach. Wtedy sąd najwyższy był po stronie ortodoksyjnej części społeczeństwa, bo przyznał, że jest zgodne z prawem przesadzenie kobiety na tył autobusu, jeśli zaistnieje taka potrzeba.
Dzięki organizacji Rabinowitz wkroczyła na drogę prawną przeciw linii El Al, oskarżając ją o nielegalną dyskryminację. Prawnicy domagają się dla kobiety 13 tys. dolarów zadośćuczynienia. Izraelskie linie z kolei podkreślają, że ich pracownica w żaden sposób nie zmuszała pasażerki do opuszczenia swojego miejsca, a jedynie zaproponowała jego zmianę. Oferują kobiecie teraz 200 dolarów zniżki na kolejny lot El Al.
Nie pierwszy taki przypadek
Podobnych spraw można znaleźć przynajmniej kilkanaście. Jak przyznają dziennikarze „New York Timesa”, religijnych Żydów, którzy odmawiają siedzenia obok kobiety w samolocie, przybywa z roku na rok.
40-letnia Francesca Hogi leciała z Nowego Jorku do Londynu, kiedy spotkała ją dokładnie taka sama sytuacja, co Rabinowitz. Innym razem 42-letnia Laura Heywood razem z mężem wracała samolotem z San Diego do Londynu. Ona zajmowała środkowe miejsce, jej mąż to od strony przejścia. Kiedy pasażer, któremu przydzielone zostało miejsce przy oknie, poprosił parę o to, by zamienili się miejscami, Heywood poczuła się urażona. To, że jest kobietą, sprawiło, że on nie mógł jej zaakceptować jako współpasażerki. Odmówili.
Naciski chasydów spowodowały nawet, że w kilka lat temu doszło do buntu pasażerek na lotnisku JFK w Nowym Jorku. Kilka lotów było poważnie opóźnionych, bo kobiety solidarnie nie zgodziły się na zmianę miejsca. Wśród nich były też dwie Polki. Niezadowoleni chasydzi kiedy nie mogli już nic zrobić, oddzielili się od pasażerek specjalnymi płachtami. Głośno było także o feralnym locie z 2014 roku, kiedy podróżujący z Nowego Jorku do Tel Awiwu ortodoksyjni Żydzi wywołali awanturę z powodu lecących maszyną kobiet. Na początku prosili je o to, by się przesiadły, za co proponowali im spore sumy pieniędzy. Skończyło się na tym, że kilkunastu mężczyzn zablokowało przejście w samolocie na cały 11-godzinny lot.
Jak przyznają uczeni, takich historii będzie więcej, bo ultra-ortodoksyjne społeczności rosną i nabierają większej pewności siebie. – Wielokulturowość stwarza unikalny język dla konkretnych grup, które teraz mogą śmiało powiedzieć: „Mam prawo do respektowania swoich religijnych praw” – mówi rabin Yehudah Mirsky z Uniwersytetu Brandeis.
- Kiedy byłem jeszcze członkiem ortodoksyjnej społeczności, sam zachowywałem się podobnie. Zrobiłbym wszystko, żeby tylko nie musieć siedzieć przy kobiecie w samolocie, bo bałbym się, że przez przypadek ją dotknę – dodaje z kolei Ysoscher Katz.
md/ WP Kobieta