"Ostryga" to hit wśród singli. Zjawisko przybiera na sile
Oystering, czyli inaczej syndrom ostrygi, polega na tym, by po rozstaniu nie zamykać się w sobie, a otworzyć na świat i nowe możliwości. Zwolennicy tego trendu uważają lepiej pominąć "okres żałoby", pogodzić się ze stratą i rzucić się w wir randkowania.
"Nie jest wart moich łez"
Justyna przyznaje, że długo miała swój "rozstaniowy rytuał", który nieświadomie powtarzała za każdym razem, kiedy jej związek dobiegał końca.
– Jeśli to partner ze mną zrywał, zwykle przez kilka dni wysyłałam mu rozpaczliwe wiadomości z prośbami o wyjaśnienie sytuacji, co oczywiście kończyło się tak, że czułam się kompletnie poniżona. Potem tygodniami płakałam, wypijałam morze alkoholu, oglądałam smutne filmy, słuchałam dołującej muzyki i wszystkim, którzy tylko chcieli mnie słuchać, mówiłam, jacy mężczyźni są okropni – wspomina.
– Traciłam w ten sposób kilka tygodni, samoocena mi spadała i trochę trwało, zanim na nowo ją odbudowałam. Pewnie po ostatnim rozstaniu byłoby tak samo, gdyby nie moja przyjaciółka, która nie mogła już patrzeć, jak cierpię i się zamykam w sobie. Mój chłopak zerwał ze mną przez telefon, twierdząc, że "to jednak nie to". Byliśmy razem rok, bardzo mnie to zabolało. Chciałam jechać do niego i wszystko wyjaśnić, ale kiedy zapłakana zadzwoniłam do przyjaciółki, ta mocno mną potrząsnęła. Nie pojechałam do chłopaka i nie spędziłam wieczoru na zalewaniu się łzami. Zamiast tego poszłyśmy do klubu i bawiłyśmy się do rana. Mój chłopak nie znosił wychodzić z domu, a ja ze względu na niego i jego zazdrość rezygnowałam z imprezowania z koleżankami - opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Następnego dnia przyjaciółka zabrała mnie na speed dating. To było świetne doświadczenie, poprawiło mi nastrój. Potem wystawa w muzeum, kino. Mój chłopak nie chciał ze mną chodzić na żadne wystawy, a do kina szliśmy tylko wtedy, kiedy on wybierał film. Założyła mi konto na portalu randkowym i umówiłam się na kilka spotkań. Dzięki temu, że zajęłam sobie czas takimi pozytywnymi zajęciami, łatwiej było mi pogodzić się z rozstaniem. A potem dotarło do mnie, że gdybym wtedy w emocjach pojechała do chłopaka, który mnie tak koszmarnie potraktował, straciłabym do siebie szacunek. Skoro on tak łatwo usunął mnie ze swojego życia, to nie jest wart moich łez.
Nowa relacja to nie jest rozwiązanie
Psycholożka Anna Salwa-Kazimierska zwraca jednak uwagę, by po rozstaniu nie wchodzić zbyt szybko w nowe związki. Takie przeskakiwanie z jednej relacji w drugą nie jest bowiem dla nas zwykle najlepszym rozwiązaniem.
– Rozpoczynanie nowego związku zaraz po rozstaniu to jak branie środka przeciwbólowego na bolący ząb. Oczywiście na chwilę pomoże, ale potem ból wróci, stan zapalny się tylko pogłębi, a w dodatku możemy odczuć skutki uboczne leku – mówi ekspertka.
– Natychmiastowa ulga w bólu jest niezwykle kusząca. Problem w tym, że jest to ulga krótka. Emocje związane z rozstaniem nigdzie nie znikną i bardzo szybko znajdą do nas drogę. Strata ważnej relacji zwykle uruchamia trudne uczucia związane z innymi ważnymi stratami i zaniedbaniami z naszej przeszłości. Przywołuje egzystencjalne pytania o sens i cel życia, o wartość bliskości, ryzyko zaufania, o wpływ na własny los, rozbudza wątpliwości co do naszej atrakcyjności czy wartości jako kobiety, mężczyzny, partnera. Pojawiają się często bardzo silne, wręcz napadowe uczucia lęku, poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, osamotnienia, niezgody, wściekłości, bezsilności, tęsknoty, smutku czy wręcz rozpaczy i wiele innych.
"Skupiłam się na tym, czego chcę"
Marlena przyznaje, że w życiu zawsze kierowała się zasadą "nie ten, to następny". Już dzień po rozstaniu zakładała konto na portalach randkowych i – dla poprawy nastroju – szła z koleżankami na imprezę, gdzie "flirtowała na potęgę".
– Bardzo nie lubię być sama – przyznaje. – Dlatego od razu po rozstaniu szukałam nowego partnera. Chodzenie na randki pozwalało mi czymś zająć głowę, podnosiło poczucie własnej wartości. Odcinałam się od negatywnych emocji, a tydzień lub dwa tygodnie później zazwyczaj byłam już w nowym związku. Tylko że te relacje zwykle dość szybko się kończyły. Dopiero z czasem zdałam sobie sprawę, że to może wcale nie jest najlepsze rozwiązanie. Nie przepracowałam poprzedniego związku, a już zaczynałam nowy. Emocje związane z poprzednim partnerem, choć starałam się je zagłuszyć, wciąż we mnie pulsowały. Ten temat nie był tak naprawdę dla mnie zamknięty i przenosiłam swoje lęki i żale na nową relację.
- Zorientowałam się, że traktowałam nowych partnerów jako plasterki na ranę w sercu. To było dla mnie bardzo nieprzyjemne spostrzeżenie, zdałam sobie jednak sprawę, że nie mogę tak dalej funkcjonować, bo nie jestem przez to w stanie stworzyć zdrowego związku. Po ostatnim rozstaniu skupiłam się więc na sobie, na tym, czego chcę. Zapisałam się na jogę, zaczęłam rozwijać swoje pasje, zamiast rozpaczliwie szukać mężczyzny. Na randki chodzę, owszem, ale nie z myślą, że "to musi być mój chłopak", teraz mam inne nastawienie i po prostu lubię poznawać ludzi.
Związki na pocieszenie
Czy okres "żałoby" po związku jest nam potrzebny? Ekspertka podkreśla, że niedawno utracona relacja i były partner zajmują większość naszej uwagi na płaszczyźnie poznawczej, emocjonalnej, często również w sferze działań.
– Siłą rzeczy nowa relacja od początku jest "przesiąknięta" tą utraconą. Historia poprzedniego związku, były partner i rozstanie stanowią często główny temat rozmów w nowym związku i kształtują jego klimat emocjonalny. Nowy partner nie jest po prostu interesującą osobą. W kontekście świeżego rozstania jest mocno zapraszany do określonej roli: pocieszenia, zastępstwa, znieczulenia, dowodu atrakcyjności, ochrony przed samotnością, wspólnika zemsty, świadka niesprawiedliwości i tak dalej – zauważa psycholożka.
– W efekcie nieuchronnie cierpią wszyscy. Osoba po stracie, bo okazuje się, że strata nadal boli i wpływa na samopoczucie oraz nowy partner, bo okazuje się, że tak naprawdę nie jest widziany, doceniany i uwzględniany jako osoba, tylko używany do zaspokajania potrzeb partnerki związanych z byłą relacją. Osoba rozstająca się ma więc na koniec dnia do obsłużenia ból rozstania, który nie zniknął, plus problemy w nowym związku. Z emocjami nie ma drogi na skróty. Trzeba odżałować i opłakać utraconą relację, aby naprawdę pogodzić się z jej zakończeniem. Dopiero wtedy można przytomnie wejść w nowy związek z osobą, a nie z "lekarstwem" - psycholożka Anna Salwa-Kazimierska.
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl