Pamiętacie ją z "Szansy na sukces". Georgina Tarasiuk jest już dojrzałą artystką
Miała zaledwie 11 lat, kiedy wygrała program "Szansa na sukces", brawurowo wykonując piosenkę Natalii Kukulskiej "Dłoń". We wrześniu ukazał się album "Miniatura" zespołu Blauka, który Tarasiuk współtworzy z Piotrem Lewańczykiem.
Dzisiaj Georgina Tarasiuk ma 31 lat i jak nietrudno się domyśleć, swoje życie związała z muzyką. Tarasiuk udzieliła wywiadu "Wysokim Obcasom". Opowiedziała w nim, jak wspomina dzieciństwo i co dała jej psychoterapia.
To rodzice odkryli talent Georginy Tarasiuk
"Rodzice zauważyli, że ciągnie mnie do muzyki, że chcę śpiewać" – opowiada Georgina. "Oni sobie tego nie wymyślili, nie chcieli poprzez moje życie spełnić swoich marzeń. Dostrzegli coś we mnie i zapisali mnie na zajęcia do domu kultury" – wspomina i dodaje, że nie czuła się wyjątkowa.
Podobnie jak inne dzieciaki z grupy jeździłam na konkursy. Wreszcie trafiła do "Szansy na sukces". Wtedy jej pięknym głosem zachwyciła się cała Polska.
"Szansa na sukces" zmieniła jej życie
"Zdarzyła mi się historia, która jest spełnieniem snów, a wielkie marzenie dziecka, aby śpiewać i być na scenie, się ziściło. Chociaż wszystko miało swoje dobre i złe strony" – wspomina po latach Georgina Tarasiuk.
Najgorsza była rozpoznawalność. "Z dzisiejszej perspektywy wiem, że dorastanie w mniejszym mieście, gdzie wszyscy wiedzą, że występowałam w 'Szansie na sukces', było dla mnie trudne" – opowiada w wywiadzie dla "WO".
Teraz Georgina widzi, że dziecko w tym wieku niewiele rozumie, a i czasy były trochę inne – nie było tylu programów typu talent show, więc rozpoznawalność była tym większa. "Bardzo gwałtownie zdarzyło się w moim życiu coś, na co prawdopodobnie nie byłam gotowa" – uważa teraz.
Georgina Tarasiuk nie wstydzi się psychoterapii
Artystka nie ukrywa, że przez rok chodziła na psychoterapię. "Ludzie nie powinni się tego wstydzić" – przekonuje. "Często obwiniamy się o coś, bo nie zrozumieliśmy skomplikowanych mechanizmów ludzkich relacji, będąc dzieckiem. Mnie to na pewno było potrzebne" – wyznała w rozmowie z Joanną Kmiecicką.
Pytana o powody, dla których zaczęła terapię, powiedziała: "Miałam w sobie coś, co piętrzyło się przez długie lata, coś, co nie zostało przegadane, wytłumaczone i się we mnie kumulowało. Tam w środku człowieka wtedy tyka bomba. Okazuje się, że dany problem, który dla osoby stabilnej byłby łatwy do rozwiązania, dla osoby z emocjonalnymi trudnościami nagle staje się czymś nie do przejścia".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl