Picasso wśród tatuatorów. Co napędza Kaję Karolinę Chodorowską?
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Skończyła liceum plastyczne, a następnie archeologię. Kilka lat temu porzuciła pracę w korporacji, aby oddać się swojej pasji. Kaja Karolina Chodorowska jest tatuatorką, której projekty wyróżniają się niepowtarzalnym stylem. – Picasso się nie podpisywał pod swoimi obrazami, a i tak każdy wiedział, że to jego dzieło. Do tego dążę – śmieje się krakowianka.
– Tatuażami interesowałam się od bardzo dawna. Pierwszy zrobiłam sobie, gdy miałam 16 lat. Wiedziałam, że to dopiero początek i wkrótce będą kolejne. Nie sądziłam jednak, że kiedykolwiek będę się nimi zajmować zawodowo – przyznaje Kaja.
Zdecydował – jak to często w życiu bywa – przypadek. W 2015 roku otrzymała propozycję pracy przy organizacji krakowskiego festiwalu tatuażu Tattoofest, najstarszej tego typu imprezy w Polsce.
– Zajmowałam się marketingiem, więc miałam doświadczenie w organizacji różnych eventów. Zadzwoniła do mnie koleżanka, a dziś szefowa, z pytaniem czy im pomogę. Zgodziłam się bez wahania, bo dzięki temu mogłam połączyć moją wiedzę branżową z wielką pasją, czyli tatuażami. Gdy zobaczyłam to wszystko od środka, to wiedziałam, że to jest mój świat. W jednej chwili postanowiłam, że nie wracam do pracy w korporacji i poprosiłam o staż w studiu, w którym pracuję do dziś – wspomina.
Kolor dla odważnych
Na brak zajęcia nie narzeka. Ta pradawna sztuka z każdym rokiem staje się w Polsce coraz bardziej popularna. Szacuje się, że już nawet 10 mln Polaków odwiedziło studio tatuażu. Boom szczególnie było widać przed rokiem, po pierwszym lockdownie. Po odmrożeniu gospodarki na umówioną w pandemii wizytę trzeba było czekać nawet kilka miesięcy.
– Posiadania tatuażu stało się po prostu modne. Dziś noszą je przedstawiciele praktycznie wszystkich zawodów czy środowisk. Widzimy ulubionego muzyka w telewizji, który ma super zrobiony "rękaw" i automatycznie sami chcemy mieć coś takiego na swoim ciele – zwraca uwagę Kaja.
Trzeba jednak pamiętać, że dobrze zrobiony tatuaż, a już na pewno większy projekt, który ma nam pokryć na przykład całą rękę, nie będzie tani.
– Kiedyś człowiek z tatuażem kojarzył się z lokalnym wirażką, a dziś to oznaka zamożności. Fajny "rękaw" w dobrym stylu, to wydatek rzędu 10-15 tys. zł. Myślę, że tatuaże stają się też powoli produktem ekskluzywnym. Nowoczesne studia stawiają na jakość, a za tę trzeba zapłacić – uważa.
Styl projektów Kai zdecydowanie wyróżnia się na tle tatuaży, na które najczęściej decydują się klienci. Jest graficzny, linearny i naklejkowy. Kolorowe motywy zwierząt czy postaci z bajek wpisane są w figury geometryczne, gradienty lub kwiatki – stokrotki i bratki.
– Moje prace nie są dla każdego, to styl dla kogoś, kto jest bardziej świadomy. Choć nie jest też tak, że tatuuję jedynie weteranów, bo trafia do mnie sporo osób wykonujących swój pierwszy tatuaż. Zdaję sobie jednak sprawę, że mój styl nie każdemu będzie odpowiadał. Zresztą kolorowy tatuaż zawsze jest mniej popularny niż uniwersalny, czarny. Na kolor decydują się bardziej odważni klienci – podkreśla.
Jest mnóstwo stylów, którymi inspirują się tatuatorzy. Oldschoolowy, realistyczny, neotradycyjny, japoński, etniczny etc. Oprócz tego są też style indywidualne, autorskie.
– I albo robisz coś w konkretnym stylu, albo stajesz na głowie, szukasz i wymyślasz coś swojego. Tak, by w momencie, gdy tatuaż wpadnie do sieci, każdy był w stanie powiedzieć: "O, to jest tatuaż Kai!". Każdemu tatuatorowi zależy na rozpoznawalności jego stylu. Picasso pod swoimi obrazami się nie podpisywał, a i tak każdy wiedział, że to jego dzieło. Dążę do tego, aby nikt nie miał wątpliwości, że to ja odpowiadam za dany tatuaż– mówi z uśmiechem Kaja.
Niełatwe naprawy
Od niedawana poprawia też nieudane tatuaże. Kaja Karolina Chodorowska jest jedną z bohaterek, emitowanego na antenie TTV, programu "Najgorsze polskie tatuaże", w którym, wspólnie z innymi czołowymi polskim tatuatorami, próbuje naprawić to, co – delikatnie mówiąc – na ciałach klientów nie najlepiej wykonali jej koledzy po fachu. I jak sama przyznaje, praca na gotowym projekcie jest o wiele trudniejsza niż stworzenie tatuażu od podstaw.
– Porównałabym to do zaaranżowania nowej łazienki w mieszkaniu w stanie deweloperskim i remontu starej w bloku z wielkiej płyty. Zdecydowanie łatwiej pożądany efekt osiągnąć w tej pierwszej. I tak samo jest z tatuażami. Nie zawsze wszystko da się przykryć czy precyzyjnie wbudować w nowy motyw. Covery są trudne, wymagają doświadczenia i wiedzy– zaznacza.
Osiągnięcie odpowiedniego efektu to najczęściej wielogodzinna praca. Tatuowanie wyjątkowo mocno obciąża organizm jego twórcy. Kaja na początku swej zawodowej kariery potrafiła tatuować bez przerwy przez 8 godzin. Dziś stara się, aby sesja nie trwała dłużej niż 4-5.
– Fizycznie nie jestem już w stanie dłużej wytrzymać. Męczą się oczy przy mocnym świetle, ręce cierpną, czuję bolący kręgosłup. Muszę dbać o swoje zdrowie, bo to przecież jedno z moich „narzędzi” pracy. Mam zaprzyjaźnionego fizjoterapeutę, który regularnie mnie naprawia, żebym potem miała siłę naprawiać tatuaże klientów – uśmiecha się.
Do gier i do pracy
Zrelaksować się przed kolejną kilkugodzinną sesją pomaga jej inna wielka pasja, czyli gaming. Kaja uwielbia grać na komputerze. Dla niej, jak przyznaje, to najlepszy sposób na zresetowanie głowy i chwila wytchnienia od myślenia o następnym tatuażu, który czeka w kolejce do wykonania.
– Niektórzy koledzy z branży idą w góry, inni pobiegać czy na siłownię, a dla mnie takim całkowitym odcięciem od pracy jest granie na pececie. W czasach licealnych potrafiłam całe wakacje spędzić przy komputerze. Dziś jest oczywiście inaczej, ale jak mam wolny dzień, to zdarza mi się grać aż zasnę nad klawiaturą– zdradza.
Uwielbia serię Assassin’s Creed, jest fanką Wiedźmina i Diablo, w której pierwsze odsłony grywała jeszcze jako nastolatka. – Mój styl to koń i miecz– śmieje się.
Na tapecie ma też sprzedażowy hit ostatnich miesięcy – Cyberpunk 2077.
– To może nie do końca moja estetyka, ale tyle się mówiło o tej grze, że musiałam ją sprawdzić. Odpaliłam ją na laptopie ASUS ROG Flow X13 i choć sporo osób pisało, że na ich sprzęcie gra się przycina, wolno ładuje, to u mnie załadowanie trwało sekundę. Zewnętrzna karta graficzna RTX 3080 znakomicie poradziła sobie ze wszystkimi detalami i animacjami, których jest tam mnóstwo. To naprawdę niesamowite, że taki maluszek o przekątnej ekranu 13” dał radę takiemu kolosowi, jakim jest Cyberpunk– przyznaje.
Laptop gamingowy ASUS ROG Flow X13 Kaja wykorzystuje z powodzeniem również w pracy. Konwertowalny zawias 360 stopni pozwala jej całkowicie złożyć ekran.
– Już od dawna projektów nie przygotowuję na kartce, ale korzystam z technologii i rysuję je na tablecie. Nie sądziłam, że kiedyś powstanie laptop, który będzie spełniał wszystkie moje oczekiwania. W tym przypadku na jednym komputerze mogę grać w gry i rysować projekty tatuaży, bo ma składany, dotykowy ekran o proporcjach 16:10. W dodatku został pokryty szkłem Gorilla Glass, więc nie muszę się martwić, że go uszkodzę. A przy tym wszystkim posiada wygodną klawiaturę, dzięki której mogę spokojnie popracować czy odpisać na maile. Dla mnie to idealne rozwiązanie – twierdzi.
Wielką zaletą laptopa, które na co dzień docenia tatuatorka są jego gabaryty.
– Waży niewiele ponad kilogram, jest też bardzo poręczny. Mogę go wrzucić do torebki i spokojnie pójść z nim do pracy. A to naprawdę ma dla mnie duże znaczenie, bo najczęściej chodzę nieźle obładowana. Zawsze mam przy sobie aparat, jakieś papiery i milion innych rzeczy – dodaje.
Dobry sprzęt to także pomoc w dalszym rozwoju, co po pięciu latach tatuowania ma dla Kai duże znaczenie. – Już parę razy w życiu zdarzyło mi się zmienić pracę i zaczynać od początku, więc dziś trudno jest mi zadeklarować, że już zawszę będę tatuatorką. Na pewno to, czym się zajmę sprawia mi ogromną frajdę. Ale może kiedyś bardziej pójdę w stronę grafiki, bo nie ukrywam, że mam takie ambicje. Nie lubię stać w miejscu– kończy Kaja.
Materiał partnera: ASUS Republic of Gamers