"Pierwsza babcia Francji" – internauci bezlitośni dla Brigitte Trogneux. A wszystko przez jej wiek
"Pierwsza mama", "Pierwsza babcia" – w sieci nie brakuje dziś nienawistnych komentarzy na temat 64-letniej Brigitte Trogneux. Wciąż pokutuje przekonanie, że 60-latki powinny siedzieć w czterech ścianach i się nie wychylać, a już broń Boże wiązać się z młodszymi. Jaką opinię wystawili jej Polacy?
Od kilku dni media żyją wyborami prezydenckimi we Francji. Na celowniku znaleźli się więc nie tylko kandydaci na najważniejszy urząd w państwie, ale także wybranka Emmanuela Macrona – teraz już pierwsza dama Francji. Jej nazwisko odmieniane jest dziś przed wszystkie przypadki.
To tylko kilka z nich:
- Moim zdaniem ma 64 lata, jeżeli to prawda, co piszą o niej, więc niewiele już ma do zaoferowania na mój gust! I ten cały jej związek trąci nienormalnością. Zostawić 3 dzieci dla swojego ucznia, to brak rozsądku i rozumu, i troski matki. Wybryk natury, chuć do faceta ważniejsza od własnych dzieci, więc niczego dobrego spodziewać się po niej nie można.
- Pierwsza babuleńka Francji! (ten powtarza się najczęściej).
- Ja nie dziwię się panu Macronowi, tylko jego małżonce. Romans z nieletnim chłopaczkiem w wieku własnego syna to patologia i brak odpowiedzialności. A później małżeństwo pani już menopauzalnej z młodym mężczyzną, nie dające mu szans, by miał własne dziecko i prawdziwą rodzinę, i by emocjonalnie stał się mężczyzną, a nie wiecznym chłopaczkiem. Kultura może dopuszczać różne układy, ale natury oszukać się nie da.
Francuzi oceniają Trogneux pozytywnie, ale i wśród nich nie brakuje opinii, że powinna być skazana za pedofilię. - Babcia Brigitte Trogneux. Powinnna się wstydzić. Dziś będzie rozliczana z pedofilii - pisze jedna z internautek.
Ale są też takie komentarze:
- Świetna babka jak na 64 lata. A Macron widocznie nie ma kompleksów i ma w nosie opinie osób trzecich. I prawidłowo.
- Niektórzy mają okazję dowartościować się kosztem tej kobiety. A ja uważam, że jest urocza, zgrabna i elegancka. Moim zdaniem nic jej nie brakuje.
Nienawistnym komentarzom końca nie ma i właściwie trudno się dziwić. W Polsce, gdzie seksizm i ageizm (dyskryminacja ze względu na wiek) to niemal ideologia narodowa, z takimi opiniami stykają się nie tylko osoby publiczne. 60 lat na karku? Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło "życie po 60-tce", by zobaczyć, jak wiele wyników wyskoczy. Nieustannie musimy udowadniać sobie, że przecież istnieje jakieś życie na starość. Według internautów, codzienność seniorek powinna przecież składać się z menopauzy, opiekowania się wnukami, robótek ręcznych i kółek różańcowych.
Kontrowersyjna pierwsza dama
Brigitte Trogneux wymyka się tym schematom w najlepszy możliwy sposób, za co jest krytykowana i mieszana z błotem. Co ciekawe, o tym, że Marine Le Pen jest dwukrotną rozwódką, a obecnie żyje w nieformalnym związku, nie było tak głośno wśród internautów, jak o wieku pierwszej damy.
Związki polityków od zawsze budzą emocje. 60-letni Francois Hollande spotykał się z o 20 lat młodszą Julie Gayet za plecami żony. Mitterand przed laty wsławił się związkiem z ledwie pełnoletnią Anne Pingeot – 46-letni polityk był już wtedy senatorem, miał za sobą karierę ministerialną w 13 rządach. To niewielu osobom przeszkadzało. Żona prezydenta Francji jest starsza od męża o ćwierć wieku, czyli tyle, o ile młodsza jest Melania Trump od prezydenta USA. W tym przypadku o Melanii mówiono często, że "jest pięknym dodatkiem" do męża. - Nie ma znaczenia, co o tobie piszą, jeśli masz przy sobie ładną, młodą d...ę - mówił Trump w jednym z wywiadów. Macron "ładnej, młodej d...y" nie szukał, więc z takimi komentarzami będzie musiał stykać się prawdopodobnie codziennie.
Brigitte poznał w liceum jezuitów. Uczyła języka francuskiego i łaciny. Macron miał wtedy 17 lat, ona 39. Miała już wtedy trójkę dzieci. – W każdy piątek, przez kilka miesięcy, spędzaliśmy godziny nad wspólną sztuką teatralną. Kiedy ją napisaliśmy, postanowiliśmy ją razem wyprodukować. Rozmawialiśmy o wszystkim. Sztuka była tylko wymówką. Miałem wrażenie, że znam ją całe życie – zwierzał się po latach Macron.Szybko pomiędzy nimi zaiskrzyło.
Brigitte opowiadała jednemu z przyjaciół: "Wiesz, wtedy, gdy pracowaliśmy nad przedstawieniem, miałam wrażenie, że pracuję z samym Mozartem!".
Rodzice nastolatka byli przerażeni romansem. Żeby zakończyć ten związek, wysłali Macrona na studia do Paryża. On obiecywał, że wróci do ukochanej. – Wrócę i się z tobą ożenię – jak zapewniał, tak zrobił. Pobrali się w 2007 roku. Nie mają własnych dzieci, ale Brigitte ma troje dzieci z pierwszego małżeństwa i siedmioro wnucząt.
Jest dziś jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Macrona. Dla prezydenta zrezygnowała z pracy zawodowej, by aktywnie wspierać jego działania. Już wiadomo, że nie będzie "milczącą pierwszą damą" – Trogneux w trakcie kampanii pisała mężowi przemówienia, monitoruje to, co piszą o nim w mediach. Prezydent z kolei zapewnia, że w Pałacu Elizejskim będzie miała swój gabinet, w którym będzie mogła pełnić swoje obowiązki. Czy będzie wzorem dla innych "seniorek"?