Pierwszy finał WOŚP. Chaos, emocje i żelazka do banknotów

- Ja te pieniądze wkładałam, gdzie się dało - do kieszeni, trzymałam w rękach, wkładałam za stanik, nie miałam torby, byłam nieprzygotowana - tak pierwszy finał WOŚPu wspominała Agata Młynarska.

Jak wyglądał pierwszy finał WOŚP?
Jak wyglądał pierwszy finał WOŚP?
Źródło zdjęć: © Facebook | Agata Młynarska

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to jedna z największych i najbardziej rozpoznawalnych akcji charytatywnych w Polsce. Co roku, pod koniec stycznia, miliony Polaków łączą się we wspólnym celu, zbierając fundusze na wsparcie różnych dziedzin medycyny.

Zanim jednak WOŚP stał się ogólnokrajowym fenomenem, wszystko zaczęło się od skromnego wydarzenia w siedzibie Telewizji Polskiej. Pierwszy finał WOŚP, który odbył się 3 stycznia 1993 roku, zapisał się w historii jako początek niezwykłej inicjatywy.

Narodziny WOŚPu

Historia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy sięga 1991 roku, kiedy to w audycji "Róbta co chceta", prowadzonej przez Jerzego Owsiaka, po raz pierwszy padł pomysł stworzenia akcji charytatywnej. Rok później zorganizowano koncert charytatywny, który dał początek Orkiestrze. Jednak dopiero 3 stycznia 1993 roku odbył się pierwszy oficjalny finał, którego celem było zebranie środków na wsparcie Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prawicowe media o Jerzym Owsiaku. Reakcja polityka PiS

Pierwszy finał WOŚP był wydarzeniem improwizowanym, lecz pełnym entuzjazmu i zaangażowania. Siedziba Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza zamieniła się w centrum akcji, do którego ludzie masowo przynosili pieniądze. Jak wspominał Jerzy Owsiak, wolontariusze nie mieli profesjonalnych identyfikatorów – zamiast tego używali zwykłych kartek odbitych na ksero.

© Facebook

Pieniądze w powietrzu

Dziennikarka Agata Młynarska, która wspierała Owsiaka w organizacji, opowiadała po latach o ogromnym chaosie i emocjach towarzyszących zbiórce:

- Ludzie wkładali mi pieniądze, gdzie popadnie. Miałam je za koszulą, w kieszeniach. Wkładali mi na ręce pierścionki i obrączki, które chcieli przekazać na zbiórkę – wspominała w rozmowie z TVN24.

Po zakończeniu finału pieniądze były dosłownie wszędzie – na stołach, podłodze, a nawet w kieszeniach wolontariuszy.

- To było bardzo głębokie przeżycie, kiedy zostałam poproszona przez Jurka, żeby polecieć do tych ludzi, żeby się z nimi przywitać, pomachać. I oni krzyczeli do mnie "Agata! Agata! Mamy dla ciebie pieniądze!". I ja te pieniądze wkładałam, gdzie się dało - do kieszeni, trzymałam w rękach, wkładałam za stanik, nie miałam torby, byłam nieprzygotowana - mówiła Młynarska po latach.

Problemem okazało się ich policzenie. Bohdan Maruszewski, kardiochirurg dziecięcy współtworzący WOŚP, przyznał, że banknoty były tak pogniecione, że panie salowe musiały prasować je żelazkami na rozłożonych w salach konferencyjnych kocach.

© AKPA | Agata Młynarska

Choć organizacja wydarzenia była daleka od profesjonalizmu, efekt przerósł wszelkie oczekiwania. Podczas pierwszego finału WOŚP udało się zebrać 2 422 465 zł. Kwota ta trafiła na zakup specjalistycznego sprzętu dla Centrum Zdrowia Dziecka, znacząco poprawiając jakość leczenia chorób serca u najmłodszych pacjentów.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)