GwiazdyPiosenka, która opisuje smutną historię z życia Kory. Była molestowana przez księdza

Piosenka, która opisuje smutną historię z życia Kory. Była molestowana przez księdza

Piosenka, która opisuje smutną historię z życia Kory. Była molestowana przez księdza
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Aleksandra Hangel

13.08.2018 10:40, aktual.: 13.08.2018 11:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Można milczeć długo, można długo. Na dno pamięci upychać obrazy. Zastanawiać, kto był temu winny".

W ostatnim wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" siostra Kory opowiedziała o dramacie, który one, jako małe dziewczynki, przeszły w domu dziecka. Dlatego przypominamy głośny wywiad wokalistki, którego udzieliła tuż przed premierą piosenki, w której opowiedziała o tych strasznych wydarzeniach.

W 2010 roku w wywiadzie udzielonym dla "Wprost", Kora otworzyła się przed dziennikarzem. 4 dni później premierę miała niezwykła piosenka Kory. "Zabawa w chowanego" opowiadała o tragicznych dziecięcych wspomnieniach z molestowaniem seksualnym w tle. Sprawcą traumy był ksiądz.

"Można milczeć długo, można długo. Na dno pamięci upychać obrazy. Zastanawiać, kto był temu winny" - takimi słowami rozpoczyna się piosenka, która opisuje traumatyczną historię dzieciństwa Olgi Sipowicz. W wywiadzie tłumaczy, że przez lata nie była w stanie nikomu o tym, co ją spotkało, powiedzieć. Przyznała, że była wychowywana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to ta Ewa, to jabłko, że wina była w niej. Mimo, że to przecież ona była ofiarą "starego obrzydliwego księdza". "Był starym śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach" - mówiła w wywiadzie.

"Szliśmy powoli do domu cudnego, by jeść winogrona w sposób arcyśmiały. Z majteczek, z ust do ust i ust. Z rąk dziecinnych tak małych". Fragment ten nawiązuje do domu księdza, który był cały obrośnięty winoroślą. Kora wspominała: "Rodziła pyszne, słodkie winogrona. W moim dzieciństwie winogrona były czymś, co znałam z rysunków, tak jak dziecko mieszkające na Syberii zna krowę". Ale winogrona nie były jedyną słodyczą, jaką częstował ją ksiądz. Gdy w wywiadzie powracała do chwil, które mrożą krew w żyłach, opowiadała:

"W domu dziecka spędziłam pięć lat i tak naprawdę to właśnie tam dostałam pierwszą lekcję uległości wobec nienormalnych zachowań księży. [...] Gdy proboszcz skończył śniadanie, rozpoczynało się spotkanie z dziećmi. Pod sutanną miał spodnie, a w tych spodniach cukierki w głębokich kieszeniach. Nie dawał nam ich sam. Dziewczynki musiały podchodzić po kolei i grzebać w tych kieszeniach, by znaleźć cukierka. A przy okazji grzebały wiadomo gdzie. [...] Zakonnice o wszystkim wiedziały, wszystko działo się na ich oczach. Były strażniczkami tego cichego szaleństwa, tej sparaliżowanej zgrozy".

Ale ksiądz od cukierków i ksiądz od winogron to nie ci sami księża. To nie było jedno miejsce, w którym doświadczyła przemocy seksualnej.

"Ten od cukierków był w domu dziecka w Jordanowie, ten od winogron z mojej piosenki mieszkał w Krakowie, przy ulicy, gdzie znajdowało się nasze mieszkanie".

W piosence śpiewała także: "Wybierał jedną jak owcę ze stada. Gdzie byłeś Ty, który wszystko widzisz i który patrzysz, patrzysz na nas z dala?". Przyznała podczas rozmowy z dziennikarzem, że nie chodziło wówczas o Boga, a o kościół, bo ten nie chce zwalczyć w sobie zła.

"Dopóki Kościół nie zda sobie sprawy z tego, jaką robi krzywdę, i nie przyzna się do wyrządzonego zła, nic się nie zmieni" - mówiła.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta