"Po co szuka pani gabinetu?". Tak ginekolodzy traktują pacjentki
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Lekarz powiedział raz do mnie, że takich jak ja nie bada" – wyznaje pacjentka warszawskiej służby zdrowia. O tym, jak bardzo utrudniony dostęp do ginekologa mają kobiety z niepełnosprawnościami, dowiadujemy się z raportu wydanego przez fundację Kulawa Warszawa.
"Przychodzi baba do lekarza" – od takich słów zaczynają się zazwyczaj dowcipy. Ale w wypadku najnowszej publikacji pod tym tytułem mało komu jest do śmiechu.
Po co pani lekarz?
Tytuł ten nosi bowiem raport o dostępności usług ginekologicznych dla kobiet z niepełnosprawnościami, wydany przez Fundację Kulawa Warszawa pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich. Autorki raportu – sześć badaczek – jak podkreślają, zainspirowały się wcześniejszymi obserwacjami dotyczącymi niedostępności gabinetów ginekologicznych w Lublinie. Z badań tych wynikało, że niepełnosprawne kobiety napotykają na duże ograniczenia w dostępie do lekarza. Postanowiły więc poszerzyć zakres spostrzeżeń. Wyniki tych obserwacji dają niepokojący obraz.
Zobacz także
Niekomfortowe dla pacjentek z niepełnosprawnościami są w dużym stopniu relacje z lekarzami. Kobiety skarżą się nie tylko na przesłanki, nazwijmy to, obiektywne – trudno o lekarza, który znałby język migowy, czasami broda pana doktora utrudnia czytanie z ruchu warg. Równie dużo spotykamy jednak w raporcie wzmianek o zachowaniu personelu medycznego.
"Mnie to najbardziej denerwuje, jak mnie lekarz pyta o to, jak straciłam wzrok" – narzeka jedna z kobiet. Inne relacje są bardziej bulwersujące: "usłyszałam kiedyś od pana, który twierdził, że jest lekarzem: 'Po co w ogóle szuka pani gabinetu? Przecież niepełnosprawne tego nie robią!'. Powiedział, że może lepiej by było, gdybym zajęła się szukaniem sobie turnusu rehabilitacyjnego, a nie lekarza tej specjalizacji" – mówi kobieta z niepełnosprawnością ruchową. A inna, niepełnosprawna intelektualnie, opowiada: "Jeden raz lekarz powiedział mamie, że on takich jak ja nie bada".
Dostępność niejedno ma imię
"Do ginekologa to nie zawsze można z mamą" – mówi jedna z uczestniczek badania, niesłysząca, która wymaga asysty. Inna wskazuje, że nie zawsze można do gabinetu umówić się SMS-em. Dla kobiety z niepełnosprawnością ruchową dostępność gabinetu jest problemem, jak mówi, klasowym – "czy kogoś stać na prywatny gabinet, czy jest dojazd". Barier może być wiele: osoby o słabym słuchu mogą potrzebować zacisznego miejsca, w którym słyszą wypowiadane do nich słowa. Osoby na wózku potrzebują zaś rejestracji o niskiej ladzie, żeby w ogóle móc załatwić sprawę.
Jednak bariery mają również charakter świadomościowy. Kobiety z niepełnosprawnościami borykają się ze stereotypowym podejściem do ich seksualności. W raporcie padają takie słowa jak "A jest pani w ciąży? Bo jak tak to coś wymyślimy" - skierowane do kobiety z niepełnosprawnością ruchu. Inna, z niepełnosprawnością intelektualną, usłyszała "A co tam pani może być? Nie rodzi pani, nie ma chłopaka".
Kolejny cytat z takiej pacjentki: "Kiedy chciałam tabletki, żeby nie mieć dziecka, to w naszym mieście przyprowadzono do mnie lekarza psychiatrę, tak przy wszystkich pacjentach właściwie poproszono mnie nawet do wyjścia i żebym udała się z nim na rozmowę". Pacjentka na wózku opowiada zaś, że lekarz "wybuchnął, że chyba oszalała" na pytanie o możliwość zajścia w ciążę.
Takich historii jest w raporcie znacznie więcej. Wyłania się z nich obraz opieki medycznej, która "opieką" jest tylko z nazwy. Kobiety bardzo często nie są w stanie dowiedzieć się od lekarzy, co im właściwie jest, a w kontaktach ze służbą zdrowia zdane są na pośredników – tłumaczy, rodziców, opiekunów, przyjaciół.
Stowarzyszenie rekomenduje, by pojawiło się w polskiej służbie zdrowia pojęcie "dostępnej usługi ginekologicznej", uwzględniającej sposoby na ominięcie tych barier oraz wypracowanie standardu usługi ginekologicznej dla pacjentek z różnymi niepełnosprawnościami oraz sposobu na informowanie pacjentek o dostępności placówek. Zdaniem Kulawej Warszawy potrzebne jest również wprowadzenie treści związanych z niedyskryminującym traktowaniem pacjentek do programów nauczania lekarzy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl