Blisko ludziPo rozstaniu prosto do sądu. Byli partnerzy coraz częściej domagają się zwrotu prezentów

Po rozstaniu prosto do sądu. Byli partnerzy coraz częściej domagają się zwrotu prezentów

Paweł stwierdził, że będąc w związku z Dorotą wydał na nią 1500 złotych. Po rozstaniu najpierw doprowadził do przeszukania jej mieszkania przez policję, a później podał sprawę do sądu. Nie tylko on bezwzględnie walczy o odebranie byłej partnerce podarunków.

Po rozstaniu prosto do sądu. Byli partnerzy coraz częściej domagają się zwrotu prezentów
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach

03.01.2019 | aktual.: 03.01.2019 15:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Anita przez prawie rok zastanawiała się, czy odejść od ówczesnego partnera. – Spaliśmy w osobnych sypialniach i coraz rzadziej rozmawialiśmy – opowiada w rozmowie z WP Kobieta. 26-latka w końcu zdecydowała się zerwać i wyprowadzić do mamy, bo poznała kogoś innego. – Tak się złożyło, że wzięłam go na poważną rozmowę tuż przed weselem jego siostry. Później okazało się, że planował wtedy mi się oświadczyć i to go tak bardzo zdenerwowało – wyjaśnia.

Mężczyzna bezskutecznie próbował przekonać Anitę, żeby nie odchodziła, ale gdy w końcu zrozumiał, że to definitywny koniec, diametralnie zmienił do niej nastawienie. – Zrobił się roszczeniowy i zarządzał zwrotu wszystkiego co mi kupił – wspomina. – Kazał oddać każdą bluzkę, biżuterię a nawet akumulator do samochodu – wylicza kobieta.

Anita nie chciała kłócić się z byłym, dlatego posłusznie zwróciła wszystkie podarunki. – Zostawiłam sobie tylko jedną parę butów, bo bardzo mi się podobały i już są niedostępne – przyznaje kobieta. Gdy mężczyzna dowiedział się, że jeden z prezentów pozostanie u obdarowanej, zażądał pieniędzy. – Zapłaciłam, bo nie dawał mi spokoju – mówi 27-latka.

Policja przeszukała mieszkanie

Facet Doroty przez ponad trzy lata podarował jej kilka prezentów o łącznej wartości około 1500 złotych. – Iphone’a dostałam z okazji Mikołajek. Przyszedł do mnie pod moją nieobecność i zostawił współlokatorce paczkę z dopiskiem, że to od świętego Mikołaja – opowiada dziewczyna. Dorota nie chciała przyjąć prezentu, bo wydawał jej się za drogi, ale Paweł nie chciał o tym słyszeć.

Pół roku później para rozstała się z winy mężczyzny. – Znalazł sobie inną – wyjaśnia Dorota. Pomimo tego, że Paweł zaczął układać sobie życie u boku nowej ukochanej, nadal kontaktował się z Dorotą. – Nachodził mnie zarzucając, że go okradłam. Nie wiem, dlaczego to robił, może ta nowa dziewczyna go do tego namówiła – opowiada.

Pewnego dnia Dorota będąc na uczelni dostała telefon od współlokatorki, która z przerażeniem w głosie kazała jej natychmiast wrócić do domu. – Okazało się, że wpadła policja i zrobiła generalnie przeszukanie, bo mój były zeznał, że go rzekomo okradłam – wyjaśnia 22-latka.

Funkcjonariusze zabrali dziewczynę na sygnale komisariat i szczegółowo przesłuchali. Paweł nie dawał za wygraną i sprawa trafiła do sądu. Walka toczyła się o trzy podarunki – telefon, wyciskarkę do owoców oraz kolczyki. – Wygrałam rozprawę, ale nie chciałam już widzieć tych prezentów, więc mój prawnik miał zająć się przekazaniem ich na cele charytatywne – wyjaśnia 22-latka.

Piersi niezgody

Takich kobiet jak Dorota jest więcej. Kilka lat temu Polska żyła sprawą Patrycji Pająk, a raczej jej sztucznego biustu, który stał się powodem sądowej batalii pomiędzy zwaśnionymi kochankami. Były chłopak Patrycji, policjant z łowickiej drogówki, zażądał zwrotu kosztów operacji, które początkowo wziął na siebie. Suma była równie pokaźna jak biust jego ex kochanki, dlatego mężczyzna nie chciał odpuścić i żądał, aby zwróciła mu 18 tysięcy złotych.

Przestraszona dziewczyna nagłośniła sprawę, jednocześnie twierdząc, że to ex kochanek był bardziej niż ona zainteresowany powiększeniem jej biustu. "Namawiał mnie na operację, a ponieważ go kochałam, to się zgodziłam. (…) Wybierał kształt i rozmiar implantów. Dotykał, kazał przymierzać. W pewnym momencie lekarz zapytał wprost: To pan robi sobie ten biust czy pani? Doktor wiedział, że nie jestem przekonana" – opowiadała kobieta w rozmowie z mediami.

Finalnie sąd uznał, że mężczyźnie nie należy się zwrot pieniędzy, a co więcej musi oddać Patrycji około 2 tysiące złotych z tytułu kosztów procesu, które kobieta pokryła. Z racji tego, że sprawa była rozpatrywana przy drzwiach zamkniętych, sędzia postanowił nie podawać głównych motywów rozstrzygnięcia. Jednak sama zainteresowana chętnie zabrała głos i przestrzegła inne kobiety: "Mam nadzieję, że moja sytuacja będzie ostrzeżeniem dla innych dziewczyn, by zwracały uwagę, czy aby ich faceci podczas zakupów nie zabierają paragonów, nie zbierają dowodów, że inwestowali w związek" – stwierdziła.

Jednak w 2015 roku Sąd Najwyższy wydał wyrok, który dzisiaj jest motywacją do złożenia wniosku dla wielu roszczeniowych ex partnerów. Roman T. mając nadzieję na zawarcie małżeństwa z Izabelą S., podarował kobiecie 105 tys. zł na spłatę ex-małżonka oraz m.in. 100 tysięcy złotych na spłacenie kredytu, który zaciągnęła będąc w poprzednim małżeństwie.

Po rozstaniu mężczyzna zażądał zwrotu pieniędzy, a sędzia uznał, że ma do tego prawo. "Jeśli związek partnerski nie kończy się zawarciem małżeństwa, to cel inwestycji w przyszłość zostaje udaremniony. Wobec tego partner, który otrzymał pieniądze, musi je zwrócić, jako świadczenie nienależne" – stwierdził Sąd Najwyższy w uzasadnieniu. Kobieta złożyła skargę kasacyjną, lecz została ona oddalona.

Wszystko na piśmie

Mecenas Joanna Wołek-Łysoń z Kancelarii KOLS potwierdza, że można domagać się zwrotu prezentów, którymi obdarowało się byłego partnera, ale formalnej podstawy takich roszczeń nie ma. – Ani kodeks cywilny ani kodeks rodzinny i opiekuńczy jeszcze o rozliczeniu konkubinatu wprost nie wspominają – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

– Niemniej istnieją takie instytucje jak pożyczka, darowizna czy użyczenie, którymi możemy się posiłkować w takich okolicznościach. Także orzecznictwo sądów, w tym Sądu Najwyższego, potwierdza, że możemy żądać od byłego partnera zwrotu upominków na zasadach, jak w przypadku bezpodstawnego wzbogacenia – wskazuje. Mecenas zauważa tendencję rosnącą tego typu spraw, ale jednocześnie zaznacza, że w takich przypadkach sądy zawsze podchodzą do sprawy indywidualnie.

Osoba obdarowana musi zawsze liczyć się z ryzykiem, że po rozstaniu darczyńca można domagać się zwrotu podarunków. Według Joanny Wołek - Łysoń zabezpieczeniem w takim przypadku może okazać się zawieranie umów, np. umowy darowizny, przy przyjmowaniu prezentów – Jest to mało romantyczne rozwiązanie, ale praktyczne, bo darowizna wykonana jest trudna do odwołania – analizuje mecenas.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (429)