Pod tęczową banderą. "Nie boję się ani kamieni, ani farby"
16.10.2020 13:31, aktual.: 01.03.2022 14:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Emil wywiesił flagę – tydzień później zrobiły to sąsiadki z naprzeciwka. Jonathan oflagował biuro i mieszkanie, Betty wyszywała tęczowe flagi. Kazimierz z kolei tłumaczy, dlaczego nie boi się nosić tęczowej maseczki, ale na płocie przy domu nie wywiesił flagi… Jedno jest pewne: tęczy przybywa i nie jest to kwestia deszczowo-słonecznej jesieni.
Społeczność LGBT w Polsce ma wsparcie
Jonathan Ornstein wywiesił flagi w oknie swojego mieszkania i w biurze na krakowskim Kazimierzu. Zrobił to pod koniec września. – Nie boję się ani kamieni, ani farby. Ważniejsze jest dla mnie, aby ludzie zobaczyli te flagi i zrozumieli, że społeczność LGBT w Polsce ma wsparcie. Moje mieszkanie i budynek, w którym pracuję, są bardzo widoczne i zlokalizowane tak, że tysiące ludzi widzą te flagi każdego dnia – wyjaśnia Jonathan.
Jak dotąd spotkał się tylko z pozytywnymi reakcjami, dodatkowo w jego skrzynce mailowej znalazło się wiele wiadomości z podziękowaniem za to, że jest sojusznikiem LGBTQ+. Jonathan zdecydował się na wywieszenie flag z wielu powodów, najważniejsze było wsparcie mniejszości. Zrobił to również dlatego, że wierzy, że gdyby więcej ludzi wywiesiło gwiazdy Dawida w swoich oknach w latach 30., kiedy wzrastał antysemityzm, możliwe, że Holokaust nigdy by się nie wydarzył. – Uważam, że dziś, kiedy społeczność LGBT jest atakowana, nikt nie powinien się temu biernie przyglądać – wyjaśnia.
Emil Jeżowski wywiesił flagę na balkonie. – Drugie piętro to nie parter. Sam nie wiem, czy bałbym się bardziej, stwierdziłem, że to jest ten moment, że trzeba zadziałać. Widać tęczę całkiem dobrze. Dla nas ważne było to, że jak ktoś zobaczy flagę, to poczuje się lepiej, będzie mu ciepło na sercu i będzie się mniej bał lub bała – wyjaśnia Emil.
– Jak szedłem przez Warszawę, to wypatrywałem flag w oknach czy na balkonach. To było takie przyjemne widzieć, że nie jesteśmy sami. Jakby tego było mało, to mam do opowiedzenia historię, taką jak z filmu: mam sąsiadki naprzeciwko, nie dało się nie zauważyć, że są dla siebie kimś więcej niż tylko współlokatorkami. Tydzień po tym, jak my wywiesiliśmy flagę, one też wywiesiły. Nie wiem, może to planowały, a może właśnie potrzebowały takiego potwierdzenia, że nie są same na tej ulicy. Teraz tęczowe flagi wiszą po dwóch stronach ulicy na Ochocie – cieszy się Emil.
– Pytasz, czy coś się zmieniło? Nie, nic. Nie doświadczyliśmy żadnych przykrości od sąsiadów. Jest taki pan z psem z mojej klatki. Zawsze mówię mu "dzień dobry", on nigdy nie odpowiada, ale nie opowiadał też wcześniej… Pani, od której wynajmujemy mieszkanie, jest osobą o poglądach... że tak powiem "tradycyjnych". My nigdy nie ukrywaliśmy, tego, że jesteśmy parą. Tęczowa flaga stoi w przedpokoju, więc musiała ją zauważyć. Nigdy nie robiła żadnych uwag, a my staramy się płacić w terminie. Myślę, że odkąd nas zna, wie, że nie jesteśmy tacy straszni, jak piszą o nas w niektórych mediach – podsumowuje Emil.
Manifestacja na balkonie
Betty Q jest performerką burlesque, mieszka na piątym piętrze, jej warszawskie mieszkanie jest udekorowane tęczową flagą. To nie pierwsza manifestacja na jej balkonie, wcześniej w czasie Czarnego Protestu wywieszała plakaty w oknach. Sąsiedzi patrzą, ale na razie nie było incydentów. – Kiedy w kwietniu wywiesiliśmy zrobione domowym sposobem plakaty Czarnego Protestu, w oknach sąsiadów zawisły święte obrazki. Po powieszeniu przeze mnie tęczowej flagi dodali biało-czerwone, z powstańczą parasolką. Teraz okna na Muranowie mają więcej kolorów – relacjonuje Betty.
Dopytuję, czy osoba, od której wynajmuje mieszkanie, nie miała pretensji o oflagowany balkon. – To mieszkanie mojej mamy, nie pytałam o zgodę, ona i tak pierwsza powiesiła tęczową flagę na swoim balkonie.
Betty idzie o krok dalej. Z tęczowej flagi robi dzieło sztuki, biorąc udział w akcji organizowanej przez warszawski salon kosmetyczny Nailed It. Jeszcze na wakacjach w górach haftowała tęczową flagę. – Była niedziela. Złapałam się na tym, że trochę boję się wyjąć całą flagę. Wyszywałam, wyjmując tylko jeden kolor z torby. Było dużo spojrzeń. Może dlatego, że młoda haftująca osoba to dość egzotyczny widok? Ale interakcji nie było – wspomina Betty.
Tęczową flagę, tę, którą powiesili Jonathan, Emil i Betty, zaprojektował w 1978 roku amerykański artysta Gilbert Baker. Miała ona symbolizować ruch na rzecz równouprawnienia osób LGBTQ+. "Tęczowość" flagi zmieniała się przez lata. Wynikało to z braku dostępnych materiałów, innym razem trzeba było zmienić liczbę kolorów, by były parzyste i dobrze prezentowały się na masztach. Obecnie tęczowa flaga ma 6 pasów, każdy kolor symbolizuje co innego. Trzeba też pamiętać, że we Włoszech tęczowa flaga symbolizuje pokój, ma 7 kolorów, towarzyszy wielu manifestacjom nie tylko o prawa osób LGBTQ+ – w 2002 roku była sposobem manifestowania przeciwko wojnom. Nikt nie ucierpiał, na ulicach zrobiło się kolorowo.
Tak długo jak jedyną konfrontacją jest wywieszanie innych symboli – jak to zrobili sąsiedzi Betty – tak długo można wierzyć, że tak właśnie buduje się społeczeństwo, które szanuje inność. Jednak nie każdy decyduje się na taki manifest.
Kazimierz Strzelec jest aktywistą LGBTQ+, a na jego domu nie zobaczymy flagi. – Brak flagi na ścianie domu czy płocie może wynikać z wielu powodów. Jednym z nich może być to, że nie każdy mieszka sam. Dlatego ja, pomimo tego, że jestem znany z mojego aktywizmu, nie mam flagi tęczowej przed domem, co innego szafka w pracy, czy tęczowa bandana zastępująca maseczkę – wyjaśnia.