Podręcznik Episkopatu o in vitro może trafić do polskich szkół. Jego treść budzi kontrowersje
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawo niemal od zawsze przypomina, że nie wszystko, co dopuszczalne, jest godziwe – możemy przeczytać w książce "Wobec in vitro", którą stworzył Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych. Z podręcznika wynika, że dzieci, które zostały poczęte metodą in vitro rodzą się z wadami wrodzonymi, a kobiety umierają.
Praca zbiorowa powstała pod patronatem i kierunkiem arcybiskupa Henryka Hosera, przewodniczącego Zespołu KEP ds. Bioetycznych. Podręcznik przedstawia genetyczne, moralne, filozoficzne, teologiczne i prawne aspekty in vitro. Publikacja została zatwierdzona przez Komisję Wychowania Katolickiego KEP jako pomoc uzupełniająca w nauczaniu religii w klasach licealnych. - Może być dobrym źródłem informacji dla nauczycieli, studentów, uczniów. Zawiera między innymi konspekty katechez, które poświęcone są problemowi in vitro, uwzględniające wymiar teologiczno-etyczny - wyjaśniał arcybiskup Henryk Hoser.
Co znajdziemy w podręczniku? Głównie ideologię. Inspiracją do powstania podręcznika była wypowiedź papieża Franciszka z 2014 roku wzywającego lekarzy, aby sprzeciwiali się aborcji, eutanazji i in vitro. Prace nad publikacją trwały trzy lata.
Na prezentacji książki, która odbyła się w piątek, 1 grudnia genetyk kliniczny prof. Andrzej Kochański twierdził, że u dzieci poczętych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego występuje" wiele problemów zdrowotnych". - To jest przede wszystkim wzrost liczby wad wrodzonych oraz uszkodzenie układu krążenia u zdrowych dzieci. Kiedy wykonamy badanie echokardiograficzne, zobaczymy, że dzieci i młodzież mają uszkodzony układ krążenia - mówił.
- Metoda in vitro wymaga indukcji komórek rozrodczych kobiety, co może być szkodliwe - przekonywała prof. Alina Midro, kierownik Zakładu Genetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i prezes oddziału białostockiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. - W doniesieniach na przykład z Holandii obserwuje się, że matki nie przeżywają tego - dodała.
Abp. Henryk Hoser zaznaczał, że dzisiaj "aborcja dokonuje się również w technice in vitro, w skali, której nie widać". - Ginie tam mnóstwo embrionów - dodał. - Współczesny sukces klinik wspomagania płodności przez procedurę in vitro jest skutkiem narzuconego całym społecznościom cywilizacyjnego paradygmatu: zachęty do podjęcia wczesnego życia seksualnego (tzw. seksualizacja i erotyzacja już nastoletniej młodzieży) z równoległą i wszechobecną promocją antykoncepcji, a wręcz budowaniem mentalności antykoncepcyjnej - możemy przeczytać w udostępnionym przez Episkopat fragmencie książki.
- Idąc za biologią, przyznajemy status podmiotowy człowiekowi w jego krańcach istnienia biologicznego - od poczęcia do naturalnej śmierci – podkreślił abp Hoser. - Tego statusu nie wolno odbierać, choć mamy do czynienia z pełną dowolnością, bo niektórzy sądzą, że pewne etapy życia wewnątrzmacicznego można uznać za próg człowieczeństwa. Są też tacy, którzy uważają, że człowiek w okresie płodowym nie ma żadnego statusu podmiotowego, a nabywa go po urodzeniu - dodał.
Zobacz także
Podręcznik naświetla istotę procedury in vitro z punktu widzenia genetyki, moralności, filozofii, teologii i prawa. Jednym z autorów książki jest Maciej Barczentewicz, ginekolog prowadzący w Lublinie prywatną przychodnię, w której stosowana jest klauzula sumienia, czyli nie są wypisywane recepty na środki antykoncepcyjne. Autorami wydania są także Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL i ksiądz Franciszek Longchamps de Bérier, który swego czasu przekonywał, że dzieci poczęte z in vitro mają "dotykową bruzdę".
Dr Południewski o in vitro
Dr Grzegorz Południewski, ginekolog-położnik, specjalista w dziedzinie leczenia niepłodności podkreśla, że według statystyk w ilości powikłań związanych z przebiegiem ciąży między standardowym poczęciem a poczęciem metodą in vitro różnica jest bardzo mała, statystycznie nieistotna. - Generalizowanie sprawy, mówienie, że w jakikolwiek sposób dzieci pochodzące z in vitro są bardziej narażone na wady wrodzone, jest bardzo grubą przesadą - mówił w rozmowie z WP. - Duże badania dotyczące dzieci z in vitro wykazują, że w tej grupie spotyka się wady wrodzone odrobinę częściej niż w grupie dzieci pochodzących z normalnej, biologicznej prokreacji. Ta różnica jest bardzo mała, statystycznie nieistotna. Pamiętajmy o tym, że istnieją przyczyny bezpośrednio medyczne, które powodują, że ta grupa dzieci jest w większym stopniu narażona na wady dlatego, że jest to grupa dzieci, które pochodzą od rodziców, którzy potomstwa mieć nie mogli. W związku z tym sama procedura i choroby, które związane są z niepłodnością powodują, że odsetek tych wad rzeczywiście może być nieznacznie wyższy. Oczywiste jest to, że u osób chorych, które leczą się na niepłodność, może częściej dochodzić do poronień - wyjaśnił dr Południewski.