Polacy opracowali metodę wykrywania aborcji farmakologicznej. Uderzy w kobiety?

- Jeśli to ma być narzędzie sprawiające, że kobiety będą się bały dokonać aborcji farmakologicznej, to i tak nie zadziała. Nawet obecnie można sprawdzić, czy we krwi pacjentki są konkretne leki - tylko po co? - komentuje informację o opracowanej przez Polaków metodzie wykrywania aborcji farmakologicznej ginekolog dr Grzegorz Południewski.

Polacy opracowali metodę wykrywania aborcji farmakologicznej / zdjęcie ilustracyjne
Polacy opracowali metodę wykrywania aborcji farmakologicznej / zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Bill Grenblatt
Aleksandra Lewandowska

19.09.2023 | aktual.: 19.09.2023 20:16

Troje naukowców z Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu opracowało metodę wykrywania, czy kobieta zażyła tabletki poronne - ujawnił w "The New York Times" amerykański dziennikarz Patrick Adams, który kilka miesięcy temu skontaktował się w tej sprawie z aktywistkami Aborcyjnego Dream Teamu.

"Zrobił dokładny research i dokopał się do publikacji naukowców z Wrocławia w 'Molecules'. Amerykanie mają duże obawy w związku z tym badaniem, ponieważ w Stanach Zjednoczonych prawo jest inne niż w Polsce i osoby, które same sobie robią aborcję, mogą podlegać karze" - poinformowała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Kinga Jelińska, członkini ADT.

Paweł Szpot, Olga Wachełko i Marcin Zawadzki z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, czyli autorzy wspominanego badania, które ukazało się jesienią 2022 roku, przekonują w nim, że domowa aborcja farmakologiczna jest niebezpieczną metodą przerywania ciąży. Z oficjalnych informacji wynika, że oprócz tego, że otrzymali "zielone światło" od wrocławskiej uczelni, aby móc przeprowadzić takie badanie, wykorzystali do tego środki publiczne.

"The New York Times" podaje za rzeczniczką Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, że od 2022 r. w kilku miejscach w Polsce już wykorzystano w pojedynczych sprawach opracowaną przez naukowców z Uniwersytetu Medycznego metodę, co w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" skomentowała posłanka Lewicy, Katarzyna Kotula:

"Zastanawiam się, kto zdecydował o tym, żeby środki publiczne zostały przeznaczone na badanie, które uderza w kobiety. (...) Badanie będzie miało przede wszystkim skutki społeczne, jeszcze nie polityczne i zdrowotne. Już słyszę, że część kobiet boi się konsekwencji oraz tego, że prokuratura z policją będą jeszcze częściej przeszukiwały szamba i łazienki".

Ginekolog: Po co badać, czy była to aborcja farmakologiczna, czy nie?

- Nie do końca rozumiem, po co badać, czy była to aborcja farmakologiczna, czy nie. Poronienie naturalne w swoim mechanizmie jest takie samo, a pomoc, jakiej wymaga pacjentka, również jest identyczna. Ważne jest, aby udzielić pacjentce pomocy i zabezpieczyć ją przed powikłaniami, jakie mogą wystąpić po poronieniu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Grzegorz Południewski.

Jego zdaniem przeprowadzone badanie jest bezsensowne także z powodu tego, że istnieją już badania, które mogą potwierdzić obecność tego typu leków w krwi pacjentki.

- Jeśli to ma być jakieś narzędzie powodujące, że kobiety będą się bały dokonać aborcji farmakologicznej, to i tak nie zadziała. Nawet obecnie można sprawdzić, czy we krwi pacjentki są konkretne leki - tylko po co? Mamy do czynienia z kobietą, której należy udzielić pomocy, a nie dociekać, co spowodowało poronienie - bo przyczyn poronienia mogą być tysiące - komentuje dr Południewski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ryzyko powikłań jest bardzo niskie"

Dr Grzegorz Południewski zaprzecza stwierdzeniu, że aborcja farmakologiczna jest niebezpieczną metodą przerywania ciąży.

- Nie jest prawdą, że aborcja farmakologiczna niesie ze sobą duże ryzyko powikłań. Z medycznego punktu widzenia, jeśli jest ona prawidłowo przeprowadzona, ryzyko jest bardzo niskie - oznajmia w rozmowie.

Zwraca uwagę na inne problemy, które są związane ze zdrowiem pacjentek po aborcji.

- Problem w Polsce polega na tym, że nie ma dostępu do leków, które prawidłowo dałyby przeprowadzić aborcję farmakologiczną. To powoduje, że liczba powikłań po poronieniach wywołanych różnymi innymi lekami, jest częstsza. Pacjentki zgłaszają się zbyt późno z powikłaniami, co też pogarsza ich szanse na szybki powrót do zdrowia - podsumowuje.

Zuzanna Sierzputowska i Aleksandra Lewandowska, dziennikarki Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
aborcjapolskaprawo aborcyjne
Komentarze (106)