Polka u ginekologa. Przestraszona i nieświadoma
Pamiętasz, kiedy ostatnio robiłaś cytologię lub USG piersi? Dr Witold Krzywdziński, ginekolog i położnik tłumaczy, dlaczego warto badać się regularnie i do ginekologa zabrać też mamę i babcię.
Pamiętasz, kiedy ostatnio robiłaś cytologię lub USG piersi? Dr Witold Krzywdziński, ginekolog i położnik tłumaczy, dlaczego warto badać się regularnie i do ginekologa zabrać też mamę i babcię. Dlaczego to takie ważne? Bo wiele z nas wciąż zbyt rzadko się bada - wstydzimy się, boimy, ignorujemy niepokojące objawy i do lekarza zgłaszamy się, kiedy choroba jest już zaawansowana. A badać powinnyśmy się właśnie wtedy, kiedy jesteśmy zdrowe.
- Wydaje się, że kobiety naprawdę dużo wiedzą na temat dbania o siebie, profilaktyki zdrowotnej, a jednak wciąż trzeba je zachęcać, żeby regularnie chodziły się badać do ginekologa.
- Z jednej strony mamy różne programy profilaktyczne i efekty widać, bo spada liczba zachorowań między innymi na raka piersi i raka szyjki macicy. Z drugiej strony to, że my mamy program profilaktyki nowotworowej nie wystarczy, bo potrzebujemy jeszcze kobiety, która przyjdzie i się przebada.
- Dlaczego kobiety nie przychodzą?
- Bardzo często, zadając pytanie - kiedy ostatni raz była pani u ginekologa, spotykam się z odpowiedzią, że przy porodzie. Ginekolog jest dla niektórych kobiet wciąż tematem tabu. Podobnie jak temat kobiecych badań i chorób. Przyczyną jest brak edukacji. Edukacja na temat zdrowia kobiety powinna być wprowadzona już w szkole podstawowej.
Wchodząc w okres dojrzewania dziewczyna już powinna trafić do lekarza pod opiekę. Najlepiej jeszcze zanim zacznie współżycie. Mamy przecież nowoczesne szczepionki na HPV, a one powinny zostać podane dziewczynie albo w momencie, gdy zaczyna być aktywna seksualnie, albo jeszcze przed planowanym współżyciem.
* - Nie mają dobrego przykładu w domach, bo na podstawowe badania nie zgłaszają się też ich mamy i babcie. Różne szacunki mówią, że z bezpłatnych badań cytologicznych skorzystało zaledwie 25 proc. kobiet w wieku 25-59 lat.*
- W tej grupie trzeba wziąć poprawkę na to, że wiele kobiet dostaje kupony na bezpłatne badania, ale z nich nie korzysta, bo chodzi do ginekologa na przykład prywatnie. Przytoczę inne badania. W 2000 roku na raka szyjki macicy zapadło w Polsce 3700 kobiet. Zmarło 1900 kobiet.
- Czyli ponad połowa.
- Tak. Ale w 2012 roku zdiagnozowano już tylko 2700 zachorowań. Zmarło 1600 kobiet. To jest właśnie efekt prewencji. Kobiety coraz częściej przychodzą, badają się, a lekarze są w stanie wychwycić stany zapalne, przednowotworowe, nie dopuszczając do rozwinięcia się nowotworu.
- Z tych danych wynika jednak, że wciąż umiera około połowy chorych kobiet. Przychodzą za późno?
- Bardzo ważnym czynnikiem, który sprawia, że kobiety nie idą do ginekologa, jest strach - strach przed zdiagnozowaniem nowotworu. Dlatego tak ważne jest powtarzanie i uświadamianie kobietom, że nowotwór zdiagnozowany odpowiednio wcześnie jest wyleczalny. Kiedyś rak to był wyrok śmierci. Dziś przeżywa 90 proc. kobiet z odpowiednio wcześnie zdiagnozowanym rakiem szyjki macicy.
Kiedyś jedynym sposobem leczenia raka piersi była amputacja całej piersi. Dziś we wczesnym stadium wycina się tylko fragment ze zmianami nowotworowymi. A jednak w Polsce 40 proc. kobiet zgłasza się z zaawansowanym chorobą nowotworową szyjki macicy.
- To dlatego, że nie mają objawów?
- Akurat rak szyjki ma bardzo wyraźne objawy. Objawów nie ma przy raku jajników i to on nazywany jest cichym zabójcą. Żeby wychwycić raka jajnika, kobieta musi robić regularnie badania USG. W pewnym wieku takie badanie trzeba robić raz w roku, żeby lekarz mógł zobaczyć jajniki i sprawdzić, czy wyglądają prawidłowo. Wczesne objawy dają tylko te formy raka jajnika, które są hormonalnie czynne, ale to bardzo rzadkie formy tej choroby. A rak szyjki macicy daje bardzo wyraźne objawy, które można zauważyć od razu – upławy, plamienia, nieprzyjemny zapach.
- Kobiety ignorują te objawy?
- Miałem jakiś czas temu pacjentkę - inteligentna, wykształcona, zadbana, wydawałoby się, że świadoma swojego zdrowia. Przyszła z zaawansowanym nowotworem szyjki macicy. Na pytanie, dlaczego tyle zwlekała, powiedziała, że upławy to ona ma przecież od kilku lat. Z jednej strony jest to więc bagatelizowanie swojego stanu, ale z drugiej także strach przed tym, że to może być coś poważnego i zaklinanie rzeczywistości, że jeśli się nie pójdzie do lekarza, to nie będzie to rak, a wszystko samo przejdzie.
- Wiele kobiet zasłania się też brakiem czasu.
- Na Zachodzie spadek zachorowań na raka szyjki macicy i na nowotwory w ogóle jest związany z wysoką świadomością pacjentek i wczesną diagnostyką. Na badania trzeba znaleźć czas. Dobrym przykładem jest Japonia. Tam akurat „zabójcą” był rak jelita grubego. Wprowadzono więc obowiązkowe kolonoskopię, której niemal wszyscy Japończycy się poddają. W tej chwili, dzięki szybkiemu rozpoznaniu i postawieniu diagnozy we wczesnym stadium nowotworu, wzrosła wyleczalność i spadła umieralność z powodu raka jelita.
- Kolonoskopia to kolejny temat tabu w Polsce, który wywołuje w ludziach strach i wstyd.
- Tak, ale trzeba też sobie powiedzieć, że na tle Europy Polska wypada i tak nieźle, jeśli chodzi o wykrywalność nowotworów - jest w pierwszej 18. Idziemy do przodu, ale sprawą kluczową jest edukacja, o której wspominałem.
- Wiele osób sprzeciwia się tej edukacji. Argumentują, że szczepienie dziewczynek na HPV, prowadzenie ich do ginekologa, kiedy skończą 12 – 13 lat, rozmowy o antykoncepcji, to zachęcanie ich do współżycia. Niektórzy zresztą używają mocniejszych słów.
- Skuteczność szczepionek poznamy tak naprawdę za kilka lat. Ze szczepionkami jest jeszcze ten problem, że nie są refundowane, więc nie wszystkich na nie stać. Ale znam matki, które mimo że nie miały dużo pieniędzy, uznawały, że zdrowie ich córek jest najważniejsze i prosiły, żeby je zaszczepić.
- To wymaga dużej świadomości i dojrzałości ze strony matki.
- Prawda jest taka, że dziewczynki w szkole powinny się dowiedzieć, że są w wieku, kiedy można się zaszczepić na tę chorobę. Uczymy się, że trzeba chodzić do dentysty i dbać o zęby. Tak samo dziecko powinno wiedzieć, że od czasu, kiedy dojrzało, powinno regularnie odwiedzać gabinet ginekologa.
- Kiedy byłam nastolatką, całą wiedzę czerpałyśmy z gazet młodzieżowych.
- A ja wszystkiego dowiedziałem się od ojca, który też był ginekologiem. Dzięki temu już w przedszkolu uświadamiałem koleżanki i kolegów, skąd się biorą dzieci. Oburzyli się tylko dorośli i moi rodzice zostali wezwani na dywanik.
U nas to wszystko jest ciągle tematem tabu. Tabu jest seks i ginekolog też. A przecież wiadomo, że młodzież zaczyna współżycie coraz wcześniej. Ja odwrócę pani wcześniejsze pytanie i będę brutalny - czy dziewczyna ma współżyć, zajść w ciążę lub zarazić się jakąś chorobą w wieku 17 lat? Czy ma spokojnie skończyć szkołę i w zdrowiu doczekać świadomego macierzyństwa?
- Jakie badania powinnyśmy zatem robić i jak często?
- Zgodnie z zaleceniami przy prawidłowych wynikach cytologię można robić co trzy lata. Ja jestem zdania, że bezpieczniej jest zrobić cytologię raz do roku. Po skończeniu 25. roku życia warto raz do roku pokazać się u ginekologa, zrobić USG piersi, USG dopochwowe, w okresie okołomenopauzalnym włączyć mammografię. Do tego warto robić regularne badania krwi. Konieczne są też dokładne badania, gdy kobieta przyjmuje antykoncepcję hormonalną lub stosuje hormonalną terapię zastępczą, bo to też może być cichy zabójca. Musi być pod stałą kontrolą, robić badania USG i badania krwi, do tego rozszerzone badania układu krzepnięcia, wątroby, regularne USG piersi na zmianę z mammografią. Wtedy jest to terapia bezpieczna. Duża w tym rola lekarza, który nie może po prostu wypisać recepty i zostawić pacjentki bez żadnej kontroli.
- A co z paniami, które są w grupie ryzyka, np. w ich rodzinie występował rak piersi?
- Takie pacjentki powinny koniecznie wybrać do instytutu onkologii i zrobić badania genetyczne, które wykażą, czy są nosicielkami genu odpowiedzialnego za rozwój tego nowotworu. Jeśli okaże się, że wynik jest pozytywny, nie trzeba się poddawać od razu amputacji piersi, jak zrobiła to Angelina Jolie. Jestem zdania, że na tym etapie wystarczy być pod stałą kontrolą lekarza i sprawdzać, czy nie dzieje się nic złego.
- Jak pomóc kobietom przełamać strach przed wizytą u lekarza i przed badaniami?
- Edukować i uświadamiać, że im szybciej pójdą do lekarza, tym większa szansa na wykrycie choroby, jej wyleczenie, a co za tym idzie także na mniejsze cierpienie, mniejszy ból, mniej radykalne terapie.
Mam świadomość, że dla pewnego pokolenia kobiet ta bariera jest bardzo trudna do pokonania – mam na myśli na przykład osoby starsze. Ale niech ta bardziej świadoma młoda kobieta powie swojej mamie, swojej babci: Chodź, pójdziemy się razem zbadać, zrobimy kontrolę. To nie boli, a może ci uratować życie.
- Wciąż pokutuje przekonanie, że do lekarza idzie się, kiedy jest się chorym. A cała rzecz w tym, żeby badać się, kiedy jesteśmy zdrowe?
- To jest właśnie to nieszczęście, które zostało z dawnych czasów. Na Zachodzie już wiadomo, że oszczędzanie na profilaktyce nie ma sensu, bo to właśnie dzięki niej można obniżyć koszty leczenia. Profilaktyka jest właśnie po to, żeby w ogóle nie zachorować lub wyleczyć chorobę, która jest we wczesnym stadium. Dzięki temu osoba chora szybciej zdrowieje i wraca do pełnej sprawności.
U nas przez lata było nastawienie na leczenie, ale to się na szczęście zmienia. Świetnym przykładem jest stomatologia. Coraz więcej osób nie czeka, aż wszystkie zęby się popsują i zaczną boleć, ale chodzi regularnie na kontrole, łatając małe dziurki.
- Wiele kobiet nie przychodzi do lekarza także z innego powodu - leczą się same przy pomocy porad zamieszczonych w internecie. Korzystają ze środków, które widzą w reklamach.
- To kolejne nieszczęście Polaków. Każdy z nas jest specjalistą od piłki nożnej, od polityki i od leczenia. Kilka miesięcy temu miałem pacjentkę, która pojawiła się na izbie przyjęć w ciąży i na pytanie, co ją sprowadza, powiedziała, że ma cholestaza. Przeglądam jej dokumentację i nigdzie nie widzę żadnych wyników badań, diagnozy innego lekarza. Okazało się, że pacjentka sama się zdiagnozowała po tym, co przeczytała w internecie.
- Dolegliwości to zawsze sprawa dla lekarza?
- Wiem, że kwestia dostępności lekarzy jest w Polsce problemem, ale jednak to, co dotyczy naszego zdrowia, powinien oceniać człowiek, który się na tym zna, specjalista. Co mówią reklamy? Reklamy mówią, że jeśli coś się z tobą dzieje, nie musisz już czekać na wizytę u lekarza, możesz wyleczyć się sam.
- Z niektórych badań wynika, że co piąta Polka nie ma pieniędzy, żeby iść prywatnie do lekarza.
- Jeśli nic złego się nie dzieje, wizyta u ginekologa powinna się odbyć raz w roku. Jeśli pamięta się o tym i myśli o swoim zdrowiu, można zapisać się z dużym wyprzedzeniem i iść do gabinetu publicznego. Nie trzeba chodzić prywatnie.
- Jakich objawów zatem nie powinnyśmy absolutnie zignorować?
Stany zapalne, upławy, pieczenie, swędzenie, bóle w podbrzuszu, wybadany guzek w piersi – wszystko, co wyda nam się niepokojące, jest podstawą do tego, żeby iść natychmiast do lekarza. W tych kwestiach lepiej być przewrażliwionym, niż zignorować objaw poważnej choroby.
Nie wolno lekceważyć niczego, co odbiega od normy. Nieregularne miesiączkowanie może być na przykład objawem guza jajnika. Podstawą do częstych kontroli jest też niehigieniczny lub ryzykowny tryb życia partnera.
- Kiedy kobieta powinna zrobić pierwszą mammografię?
- Po 50. roku życia. Wcześniej też, jeśli jest wskazanie medyczne, ale tę decyzję zawsze podejmuje lekarz. Pacjentka może przyjść co najwyżej i zapytać: panie doktorze, czy to już czas?
- A czy podejście lekarza też ma znaczenie?
Olbrzymie. I to zarówno w przypadku młodej dziewczyny, jak i starszej pani. Jeśli potraktuje je obcesowo, bez wrażliwości, zniechęci je do dalszych wizyt i do chodzenia do ginekologa w ogóle. Ginekolog jest powiernikiem kobiety. Śmieję się czasem, że połowa sukcesu polega na tym, żeby ginekolog dał na początku kobiecie czas, żeby się wygadała. Bardzo ważne jest wysłuchanie jej, posłuchanie o jej problemach, poradzenie jej. Dopiero potem można przejść do badania.
Komunikacja jest ważna także w trakcie badania. Polega na informowaniu pacjentki, co teraz będzie się działo, uprzedzaniu, że może zaboleć, dopytywaniu o samopoczucie. Nie można tego robić maszynowo. Z pacjentką trzeba umieć nawiązać kontakt.
- Czyli czas przestać bać się ginekologa?
- Czas przestać bać się ginekologa. Najlepiej znaleźć sobie dobrego, godnego zaufania lekarza, który ma podejście, potrafi wysłuchać, porozmawiać, ma wiedzę i doświadczenie i badać się u niego regularnie.
Dagny Kurdwanowska/sukcespisanyszminka.pl
_ Dr Witold Krzywdziński jest ginekologiem i położnikiem. Ukończył z wyróżnieniem Akademię Medyczną w Warszawie. Pracował m.in. w wojewódzkim szpitalu bródnowskim i w Klinice Endokrynologii Ginekologicznej na Karowej. Obecnie przyjmuje w Szpitalu Specjalistycznym im. Św. Rodziny na ul. Madalińskiego w Warszawie._