Polki na diecie. Czy to już obsesja?
Badacze obliczyli, że każda z nas w ciągu swojego życia jest na diecie przez 17 lat. A za gubienie zbędnych kilogramów bierzemy się średnio dwa razy w roku. Dlaczego mimo szczupłej sylwetki ciągle się odchudzamy? Czy można nazwać to już obsesją? Jak wiele Polki są gotowe poświęcić dla figury modelki?
29.10.2014 | aktual.: 29.10.2014 11:36
Badacze obliczyli, że każda z nas w ciągu swojego życia jest na diecie przez 17 lat. A za gubienie zbędnych kilogramów bierzemy się średnio dwa razy w roku. Dlaczego ciągle się odchudzamy? Czy można nazwać to już obsesją? Jak wiele Polki są gotowe poświęcić dla figury modelki?
Statystyk dotyczących sposobów i efektów odchudzania Polek jest sporo. I choć wyniki są różne, obraz Polki walczącej z nadwagą jest podobny. Przede wszystkim przechodzimy na dietę, gdy ubrania zaczynają robić się ciasne, czujemy się źle w swojej skórze, a także gdy zbliżają się wakacje czy ważne wydarzenia (np. sylwester, ślub). Wiele Polek, których BMI wynosi więcej niż 25, zaczyna odchudzać się również ze względów zdrowotnych.
Niestety, blisko 60 proc. z nas twierdzi, że waży więcej niż by sobie tego życzyło. - Chyba odkąd skończyłam trzynaście lat ciągle jestem na jakiejś diecie. Otarłam się nawet o anoreksję i bulimię. Chudłam i tyłam na zmianę. Teraz mam 24 lata, 170 cm wzrostu i ważę 60 kilogramów. Właśnie znowu zaczęłam się odchudzać. Mam ambitny plan zejścia do 55 kilogramów – przyznaje Aleksandra.
Ponad połowa Polek przynajmniej raz była na diecie odchudzającej, ale tylko 23 proc. z nich udało się trwale stracić na wadze. Jak wykazał sondaż TNS OBOP dla Herbalife, szczupła sylwetka jest jednym z najważniejszych atrybutów ładnego wyglądu. A utrzymanie szczupłej figury jest ważniejsze dla osób o normalnej masie ciała. Te naprawdę otyłe nie uważają wcale, że smukła sylwetka jest aż tak istotna dla ich dobrego samopoczucia.
Polki deklarują, że chciałyby schudnąć przede wszystkim ze względów zdrowotnych. Gdy przychodzi jednak do realizacji postanowienia, zachowujemy się identycznie jak mieszkanki Europy Zachodniej: zaczynamy się odchudzać dopiero wtedy, gdy stare ubrania robią się za ciasne.
Tylko 37 proc. Polek przyznaje, że najlepszą metodą odchudzania jest zmiana nawyków żywieniowych na zdrowe połączona z aktywnością fizyczną. Wystarczy przejrzeć internetowe dyskusje. Tutaj kobiety przerzucają się pomysłami na zrzucenie kilogramów, opisują swoje doświadczenia z różnymi dietami, podpytują, doradzają sobie.
Dlaczego ciągle się odchudzamy?
Czy można nazwać to już obsesją? Jak wiele Polki są gotowe poświęcić dla figury modelki? Jak walczą ze zbędnymi kilogramami, po jakie środki sięgają oraz jak na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat zmieniło się podejście do diet i życia z rozmiarem XXL. Na te pytania szuka odpowiedzi psycholog Małgorzata Ohme, w programie „Okiem Ohme. Polka na diecie” (premiera 29 października o godz. 22:00 na TLC).
- Nie jestem wyrocznią, lekarzem ani nikim takim - podczas produkcji programu Ohme spotkała się z Łukaszem zajmującym się handlem tabletkami zawierającymi larwy tasiemca. - W Meksyku takie coś kosztuje 50 zł, a w Polsce już 2000 zł. Nie mam nad tym kontroli, wszystko opiera się na zaufaniu. Na tym polega czarny rynek. Musimy kupować w niesprawdzonych źródłach, nie możemy opierać się na atestach i badaniach. A jeśli ktoś się zabije moim tasiemcem? Każdy jest kowalem własnego losu. Generalnie staram się nie mieć kontaktu z klientem. Jeśli ktoś decyduje się na zjedzenie tasiemca, powinien podejmować świadomą decyzję, poczytać o tym. Ja tylko dostarczam towar. Nie jestem wyrocznią, lekarzem ani nikim takim…- zdradza Łukasz.
Anna, po raz pierwszy do szpitala trafiła po trzech miesiącach, od zjedzenia tasiemca. Lekarze ostrzegali, że kontynuacja diety tasiemcowej w końcu ją zabije – to ją otrzeźwiło. Gdy jednak znów zaczęła tyć, w tajemnicy przed bliskimi, wróciła do wypróbowanej metody. Konsekwentne faszerowanie się pigułkami z larwami pasożyta (które, jak się później okazało, zawierały pochodne amfetaminy, najbardziej wycieńczające organizm) doprowadziło do nadciśnienia i w konsekwencji do wylewu. Lekarzom nie udało się jej uratować.
Zbyt otyła by żyć
Jednym z gości specjalnych w programie "Okiem Ohme" jest Agnieszka Czerwińska, jedna z najbardziej znanych polskich modelek "plus size". Kiedyś ważyła 125 kilogramów, teraz jest lżejsza o 60 kg i prowadzi bardzo dobrze prosperującą agencję modelek plus size.
- To był 2008 rok, 30 czerwca, operacja wycięcia żołądka mojej mamy, która miała nowotwór złośliwy. Zapytałam lekarza, czy moja mama przeżyje, na co on odpowiedział, że ani pani, ani mama nie przeżyjecie, bo jesteście za grube. To była kropka nad i – Agnieszka Czerwińska bardzo wyraźnie pamięta dzień, w którym postanowiła zmienić swoje życie.
Tylko 3 proc. Polek przyznaje, że sięga po pigułki odchudzające, np. powodujące uczucie sytości. A jeszcze mniej naszych rodaczek idzie pod nóż, gdy chce wymodelować sylwetkę. W Polsce zabiegi chirurgii plastycznej wciąż nie są tak popularne jak w innych krajach. Do operacji plastycznej tego typu przyznaje się tylko 1 proc. Polek.
Polki przechodzące na dietę bardzo rzadko radzą się specjalistów. Głównym deklarowanym powodem pomijania lekarza wskazywanym przez kobiety jest fakt, że „nigdy nie przyszło im to do głowy” – twierdzi tak co trzecia z nas.
Od diety do diety
Kobiety są mistrzyniami odchudzania. W Wielkiej Brytanii jeden z producentów suplementów diety przeprowadził sondaż wśród tysiąca pań, wypytując je o to, jak często rozpoczynają kolejne diety i dlaczego je porzucają. Przy okazji dopytywano się również o życie prywatne. I co się okazało? Uczestniczki ankiety mają bujniejsze życie „dietetyczne” niż intymne.
Częściej próbowały kolejnych sposób na odchudzanie, niż zmieniały partnerów czy kochanków. A odchudzając się, nie myślały o zdrowiu, tylko seksapilu. Autorzy tego badania podają dane według których przeciętna kobieta 16 razy w ciągu swojego życia podejmuje próbę zgubienia nadprogramowych kilogramów. A ilu ma w życiu kochanków? Ośmiu.
Dlaczego uczestniczki ankiety w ogóle zaczęły się odchudzać? Wygląda na to, że ani razu nie padła odpowiedź „dla zdrowia”. Wciąż główną przyczyną gubienia wagi są względy estetyczne i inne związane z poczuciem własnej wartości, pewności siebie. Najczęściej padała odpowiedź: bo nie podobał mi się mój wygląd.
27 procent respondentek wyznało, że przeszły na dietę, ponieważ chciały poczuć się bardziej seksownie. Drugą najczęściej wymienianą przyczyną były... wakacje. Ankietowane chciały po prostu zadbać o sylwetkę przed okresem letnim, tak aby później wyjście na plażę w kostiumie kąpielowym nie stanowiło problemu.
Jeden procent pań przyznało: przeszłyśmy na dietę ze względu na swoich partnerów. Nikt nie zająknął się nawet na temat cholesterolu, cukrzycy, ryzyka chorób serca, które mogą wynikać z otyłości. Niby nic dziwnego, w końcu zawsze fajniej wcisnąć się w małą kieckę niż namiot. Ale, mimo wszystko, trochę to niepokojące, że tak rzadko myślimy o sobie, a tak często o tym, jak postrzegają nas inni.
Średnio kobiety trzymały się kolejnych diet przez około miesiąc. Ale 27 procent odpytywanych przyznało się, że dawały sobie spokój z odchudzaniem już po tygodniu. Tylko 13 procent przyznało, że wytrzymało trzy miesiące. 7 procent trzymało się nowych zasad odżywiania rekordowo długo: pół roku. Powody porażek były różne. Przyczyna numer jeden to brak silnej woli. Na dalszych miejscach znalazły się: nuda, porzucenie diety po pofolgowaniu sobie podczas wyjścia z przyjaciółmi. Bardzo rzadko padała odpowiedź: dałam sobie spokój, bo schudłam tyle, ile chciałam. Takiej odpowiedzi udzieliło tylko 15 procent osób. Ciekawe jest jednak, że chociaż większość pań nie odniosła większych sukcesów w odchudzaniu, to wierzy w skuteczność diet (aż 71 procent ankietowanych uznała, że działają). Może dlatego, że ponad 90 procent z nich schudła na diecie – wprawdzie często były to mało imponujące wyniki, około 2-3 kilogramów, ale najwyraźniej wystarczyło to, aby uznać dietę za efektywną. Poza tym aż 85 procent pań przyznała, że po
zakończeniu diety utrzymywała niektóre zdrowe nawyki, na przykład odstawiła na bok śmieciowe jedzenie i słodkie napoje. To akurat dobra wiadomość. Diety prześladują kobiety Autorzy sondażu przytaczają też inne, niepokojące wyniki. Okazuje się, że diety prześladują nas przez całą dorosłość, od 17 roku życia. Im jesteśmy starsze, tym częściej się odchudzamy. W drugiej dekadzie życia - średnio cztery razy. Po trzydziestce pięć razy, a po czterdziestce aż sześć razy. Wynika to najprawdopodobniej z tego, że im jesteśmy starsze, tym trudniej zgubić nadprogramowe kilogramy. Dlatego pewnie tak szybko się zniechęcamy i porzucamy kolejne wymyślne sposoby na schudnięcie.
(gabi/mtr), kobieta.wp.pl