Wiedziała, że umiera. Nie ukrywa, o co poprosiła lekarzy
10.09.2024 08:59, aktual.: 10.09.2024 10:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mija pięć lat od śmierci Krzysztofa Kalczyńskiego. Zmarł 10 września 2019 r. w wieku 82 lat. - On był bardzo kruchy. Gdyby usłyszał taką diagnozę, momentalnie by się rozsypał. Nie chciałam odbierać mu nadziei - tłumaczyła jego żona, która poprosiła medyków, by nie informowali aktora, ile zostało mu czasu.
Publiczność znała go z takich produkcji jak "Stawka większa niż życie", "Plebania", "Pensjonat pod Różą" czy "Na Wspólnej". Największą popularność przyniosła mu rola Edwarda Tyczyńskiego w "Klanie". Ze względu na charakterystyczny typ urody i osobowość nazywany był "polskim Alainem Delonem".
Krzysztof Kalczyński mierzył się z rakiem płuc - nowotwór był nieoperacyjny, lekarze nie zastosowali więc nawet radio i chemioterapii. Halina Rowicka poprosiła medyków, by nie informowali męża, ile pozostało mu czasu. Aktor cały czas liczył, że doczeka narodzin wnuczki.
"On był bardzo kruchy. Gdyby usłyszał taką diagnozę, momentalnie by się rozsypał. Nie chciałam odbierać mu nadziei. Pamiętam, jak powiedział mi, że boi się, że nie doczeka narodzin naszej wnuczki. Jeszcze w sierpniu zapewniałam go, że wszystko będzie dobrze i na pewno przywita Wandeczkę na tym świecie. Niestety, nie było mu to dane. Zmarł we wrześniu, a nasza wnuczka urodziła się w lutym" - mówiła w rozmowie z Plejadą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Kalczyński miał "umierać w cierpieniach"
Końcówka choroby była bolesna dla całej rodziny, która obserwowała odchodzenie aktora. Ból uśmierzały leki, lekarze uprzedzali, że pojawią się przerzuty do kości, mózgu, co będzie oznaczało potężne cierpienie.
"Czekało go umieranie w bólach. Jestem silna, ale potwornie się tego bałam. Na szczęście dla Krzysztofa i na nieszczęście dla nas, wszystko potoczyło się inaczej" - wspominała Halina Rowicka.
Ostatnie chwile życia Krzysztofa Kalczyńskiego były dramatyczne. Rodzina spotkała się na wspólnym obiedzie, podczas którego aktor zakrztusił się kompotem; pojawiły się problemy z oddychaniem i przetransportowano go do szpitala. Dwie godziny później nie było z nim już kontaktu. Stan aktora z każdą chwilą się pogarszał.
"Po trzech dniach w szpitalu Krzysztof zmarł. To nastąpiło dosyć niespodziewanie i był to dla nas szok, ale teraz zdaję sobie sprawę, że zaoszczędzonych zostało mu kilka miesięcy odchodzenia w bólu" - podkreśliła Halina Rowicka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!