Poruszające pożegnania Ukraińców i ich pupili. "Pani płakała na kolanach przed sunią"
Wojna na Ukrainie jest tragedią nie tylko dla ludzi, ale także i dla ich ukochanych zwierząt, które nierzadko trafiają do schronisk. Jak wyznaje pracownica Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, widok ten łamie serce.
28.02.2022 | aktual.: 01.03.2022 09:45
"Myślałam, że widziałam już wszystko i nic mnie w tej pracy już nie zaskoczy, nie złamie, ale tragedia nie tylko zwierząt, ale także ich właścicieli jest nie do zaakceptowania" - czytamy na profilu Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami na Facebooku.
Poruszające pożegnanie
KTOZ nawiązuje oczywiście do wojny na Ukrainie, w wyniku której tysiące ukraińskich obywateli musiało opuścić swój kraj niemal natychmiast, nierzadko pozostawiając w ojczyźnie praktycznie cały swój dobytek. Tylko nieliczni mieli szczęście przekroczyć granicę wraz ze swoimi ukochanymi pupilami.
"Rodzina uciekająca z Ukrainy zabrała ze sobą swoją suczkę, która ma 12 lat. Wiedzieli że nie mają paszportu, a docelowo zatrzymają się u rodziny w Szwajcarii. Wiedzieli, że nawet jak przejdą granicę z Polską, nie uda im się pojechać z sunią dalej, ale mieli także wiedzę, że schronisko w Krakowie zaoferowało pomoc dla zwierząt z Ukrainy. Stanęła przede mną czteroosobowa rodzina, każdy z plecakiem i reklamówką, a pani miała dodatkową małą reklamóweczkę z miseczką i ugotowaną nogą kurczaka 'bo Leda je tylko takie mięsko...'. Nie mogli się pożegnać, pani płakała na kolanach przed sunią" - wyjaśnia członkini organizacji działającej na rzecz bezdomnych zwierząt i podaje kolejny, łamiący serce przykład rozłąki.
Zobacz także
Adopcja zwierząt
"W piątek przyszedł pan oddać kota. Jego kolega Ukrainiec tydzień temu wyjechał do swojego kraju, do matki która ciężko zachorowała. Kolega miał się nim opiekować przez ten tydzień. Niestety, właściciel Tiszy poszedł na wojnę, jego tymczasowy opiekun, również Ukrainiec, wynajmuje mieszkanie tu w Krakowie i nie uzyskał zgody od właściciela mieszkania na posiadanie kota. Tym sposobem Tisza, kocur perski mający 16 lat, znalazł się w schronisku" - czytamy na Facebooku KTOZ.
Jak informuje Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, kotka Tisza już niebawem trafi do kochającego domu, natomiast suczka Leda nadal czeka na nowych opiekunów.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl