Blisko ludziPowiedziała nowej wybrance byłego partnera o zdradach. Była zdziwiona jej reakcją

Powiedziała nowej wybrance byłego partnera o zdradach. Była zdziwiona jej reakcją

- Gdy związek kończy się zdradą, gwałtownym zerwaniem w atmosferze awantury i skandalu, a jedna z osób bardzo szybko znajduje sobie kolejnego partnera lub partnerkę, pojawia się pokusa, by tej nowej osobie wyjawić prawdę, z kim ma do czynienia. Warto jednak rozważyć, jakie mogą być tego konsekwencje – mówi Karolina Wincewicz-Cichecka, terapeutka z Centrum Terapii Dialog.

Czy mówić nowym partnerom naszych ex o ich zdradach?
Czy mówić nowym partnerom naszych ex o ich zdradach?
Źródło zdjęć: © Getty Images | Boy_Anupong

Ola zdecydowała, że chce powiedzieć nowej dziewczynie swojego byłego partnera prawdę o nim. Decyzję podjęła pod wpływem impulsu. I alkoholu. – Przyszedł z nią do knajpy obok mojego domu, mimo że oboje mieszkają daleko – opowiada 46-letnia architektka wnętrz. – Wiedział, że tam chodzę, wiedział, że mnie spotka, bo przecież zabierałam go do tego klubu wiele razy, wiedział, że to jest "moje" miejsce. Znam właścicieli tej knajpy, a moja przyjaciółka jest tam managerką. Co więcej, sądzę, że zrobił to specjalnie, żeby afiszować się z nową "zdobyczą". A do tego ona na dzień dobry rzuciła mi się na szyję, co wprawiło mnie w osłupienie. Widziałyśmy się kiedyś raz na imprezie, ale nie zamieniłyśmy ze sobą słowa - opowiada w rozmowie z WP.

Okłamywał nas obie

Ola i Tomek byli ze sobą blisko 8 lat. Planowali ślub, choć oboje mieli już za sobą poważne, nieudane związki. Oboje byli rodzicami, oboje po rozwodach. – Od dwóch lat przechodziliśmy kryzys - opowiada Ola. – Tomek na każde słowo, które uważał za krytykę, reagował albo agresją - wyzywał mnie, obrażał, albo karał mnie milczeniem. Potrafił nie odzywać się do mnie przez 10 dni. Mimo że od roku wynajmował kawalerkę i tak u mnie mieszkał. Miałam poczucie, że wszystko by się ułożyło, gdyby opanował agresję i przestał ciągle ze mną zrywać. To była jego najczęstsza reakcja na konflikt. A ja nie mogłam żyć w poczuciu totalnego braku bezpieczeństwa. Czułam się jak na rollercosterze. Po kolejnej awanturze, gdy wyrzucił mnie z domu w swoje urodziny, powiedziałam dość. Pięć dni później miał już nową dziewczynę, ale nie zająknął się o tym nawet słówkiem. Przez trzy miesiące okłamywał mnie, że beze mnie nie może żyć, błagał, bym się zgodziła na jego powrót. A z nią sypiał i okłamywał ją, że od roku nie jesteśmy razem.

Po trzech miesiącach Ola zdecydowała się dać Tomkowi ostatnią szansę. Pojechali naprawiać związek do przyjaciół, którzy mają dom w Gorcach. Partner błagał ją o jeszcze jedną szansę. Zgodziła się, ale pod warunkiem, że pójdzie na terapię. Deklarował, że podejmie leczenie, ale najpierw ona musi się zgodzić na jego powrót. Gdy Ola odmówiła, Tomek bez pardonu powiedział, że mu wszystko jedno, bo ma nową przyjaciółkę… Ale twierdził, że z nią nie sypia, że byli zaledwie parę razy w kinie.

- Jak się później okazało, wszystko to było nieprawdą. Sądziłam, że jest dobrym człowiekiem - zagubionym, ale dobrym. Tymczasem kłamał, kręcił, zdradzał – mówi Ola. – Sypiał ze mną i z nią. Wtedy, gdy spotkałam ich w knajpie, podeszłam do niej i jej powiedziałam, że obie nas oszukuje. Zrobiła mu awanturę, a następnie przyszła do mnie i zapytała, czy mam jakieś dowody. Miałam setki smsów od niego, w których zapewnia mnie, że ona dla niego jest nikim, że jej największą wadą jest to, że nie jest mną, że nawet nie lubi jej dotykać, że kocha tylko mnie i że tak zostanie do końca życia. Wszystko to jej wysłałam. Parę dni później wyjechali razem na weekend. Słyszałam od znajomych, że ta kobieta - mimo że ma męża i dwójkę dzieci - to desperatka. Na imprezach całowała się, z kim popadnie, proponowała każdemu facetowi seks, ale bezskutecznie. Aż spotkała Tomka…

Zagłosuj na #Wszechmocne 2022
Zagłosuj na #Wszechmocne 2022© WP Kobieta

"Była partnerka ma niską wiarygodność"

Jak twierdzi psychoterapeutka Karolina Wincewicz-Cichecka z Centrum Terapii Dialog, w takiej sytuacji trzeba być świadomą możliwych konsekwencji. - Nie zawsze poinformowana kobieta będzie wdzięczna, zaś sprawy mogą się obrócić przeciwko posłanniczce złych wieści. Wielokrotnie jest ona odrzucana i dostaje etykietę "intrygantki", "wariatki", "oszustki". Z kolei nowy związek kwitnie, dopóki sama kobieta boleśnie nie przekona się na własnej skórze, że ten mężczyzna zdradza, kłamie – mówi terapeutka. - Trzeba pamiętać, że była partnerka ma niską wiarygodność: zdradzane kobiety nie dowierzają nawet swoim najbliższym przyjaciółkom, które mówią o jawnych przewinieniach ich partnera, a co dopiero jego byłej partnerce. Jest to bardzo częste w takich sytuacjach: osoba zdradzana zaprzecza mimo ewidentnych dowodów - mówi ekspertka.

Karolina Wincewicz-Cichecka uważa, że przed decyzją o powiedzeniu, że mężczyzna zdradza i kłamie, warto odpowiedzieć sobie naprawdę szczerze na trzy pytania: "Jakie są moje motywacje powiedzenia o tym, co działo się u nas?", "Co najgorszego dla mnie może się wydarzyć?" "Czy jestem gotowa, by opowiedzieć o tym i zaakceptować, że ich związek będzie trwał dalej?". – Jeśli odpowiedź na ostatnie pytanie brzmi "nie", zrezygnowałabym z ujawniania prawdy– przekonuje terapeutka. – Warto podejmować tego typu decyzje w stanie spokoju, kiedy emocje opadną oraz dogłębnym poczuciu posiadania dobrych intencji.

Jak najszybciej wyjść z trójkąta

36-letnia Patrycja bardzo szybko zakochała się w koledze z pracy. – Uroczy, szarmancki, czuły – miałam poczucie, że pierwszy raz w życiu nie muszę nikogo udawać - opowiada urzędniczka samorządowa z Warszawy. – Wydawało mi się, że on polubił we mnie nawet te cechy, które sama uważałam za wady. Niestety brak doświadczenia życiowego uśpił moją czujność. Na przykład przeszłam do porządku dziennego z tym, że Robert wyprowadził się od żony zaledwie miesiąc wcześniej. Jak to zatem możliwe, że po dwóch miesiącach był po uszy zakochany we mnie? - zastanawia się.

Jednak szczęście nie trwało długo. Patrycja po trzech miesiącach płomiennego romansu dostała od Roberta sms-a, w którym niespodziewanie poinformował ją, że nic do niej nie czuje. Na początku sądził, że się zakochał, ale po namyśle stwierdził, że jednak nie. I zaproponował koleżeństwo. – Byłam w szoku – opowiada kobieta. – Nie mogłam w to uwierzyć, bo przecież widziałam, jak na mnie patrzył, jak się do mnie tulił, jak mówił. To wszystko miało okazać się kłamstwem?

Kobieta postanowiła dowiedzieć się prawdy. – Przeprowadziłam małe śledztwo – opowiada. – Okazało się, że mój amant od dawna kochał się w koleżance z tego samego pokoju. Ona jednak powiedziała mu, że nie ma u niej szans, bo ma żonę. Sama też była w związku: miała męża i dwójkę dzieci. Robert odszedł więc od żony, ale to okazało się za mało dla jego ukochanej. Zastosował więc szantaż emocjonalny: znalazł sobie mnie, żeby w koleżance z biurka obok wzbudzić zazdrość. Opowiadał jej, że jestem w nim zakochana, ale on mnie nie chce… Tylko nie wie, jak się ode mnie opędzić. I to poskutkowało. Jego ukochana wdała się z nim w romans. Zastanawiałam się, czy powiedzieć jej, że to, co jej opowiada, to nieprawda - że sypiał ze mną, że wyznawał mi miłość, że snuł wspólne plany na przyszłość. Zdecydowałam się jednak tego nie robić, żeby jak najszybciej wyjść z tego trójkąta.

Przemoc to przestępstwo ścigane z urzędu

- Zdarza się, że ofiara przemocy nie chce się wikłać dalej w kontakt ze sprawcą oraz związany z tym proces sądowy. Woli oddzielić grubą kreską toksyczną relację i w drodze np. psychoterapii odzyskać równowagę psychiczną, nauczyć się asertywności i zawczasu wyłapywać ewentualne niepokojące sygnały w innych relacjach – mówi Karolina Wincewicz-Cichecka. - Z drugiej strony czasami niewyjawienie prawdy może być przejawem biernego podejścia skrzywdzonej kobiety, jej bezradności i ogólnej tendencji do niestawiania granic. Przemoc - niezależnie od tego, czy ma charakter psychiczny, czy fizyczny - to przestępstwo ścigane z urzędu. W takiej sytuacji, jeśli chcemy naprawdę zadbać o wszystkie strony, to chyba jest to priorytet, by zgłosić sprawę odpowiednim organom. Często w procesie psychoterapii zachęca się osoby, które były poddane przemocy, żeby sprawę zgłosiły na policję czy zawiadomiły Niebieską Linię – to pomaga im odzyskać poczucie sprawczości, doprowadzić do ukarania sprawcy i uzyskania zadośćuczynienia poniesionych krzywd emocjonalnych.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (33)