Pracownicy rejestracji odmówili kobiecie w widocznej ciąży przyjęcia. "Brak zaświadczenia"
W warszawskim szpitalu na Banacha doszło do sytuacji, jak gdyby wyjętej z komedii Barei. Kobieta w 7 miesiącu ciąży nie została przyjęta do lekarza mimo skierowania, ponieważ nie miała "zaświadczenia, że jest w ciąży".
Jak podaje "Metro Warszawa", lekarz pierwszego kontaktu podejrzewał u pani Anny tocznia, więc skierował ją na wizyty u specjalistów. Do reumatologa w szpitalu przy ulicy Spartańskiej kobieta dostała się bez problemu. Kiedy usiłowała zarejestrować się w okienku na Banacha, pojawiły się problemy.
Odmówiono jej rejestracji ze względu na brak wydanego przez ginekologa zaświadczenia, że jest w ciąży i to mimo że kobieta miała ze sobą jej kartę, a także skierowanie do specjalisty.
Pani Anna pojechała do szpitala przy ulicy Wołoskiej, gdzie nikt nie robił jej większych problemów. W świetle prawa personel szpitala na Banacha nie miał prawa potraktować w ten sposób ciężarnej, bowiem karta przebiegu ciąży jest wystarczającym dokumentem w takich przypadkach.
Szpital na pytania dziennikarzy odpowiedział dopiero po miesiącu (do opisanej sytuacji doszło pod koniec lipca). Dyrektor szpitala Piotr Nowicki, wydał przeprosiny i zapewnił, że zadba o lepsze przeszkolenie swojego personelu w przyszłości.
PRL niby się skończył, ale czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. W szpitalu na Banacha to wciąż zapach lizolu i linoleum.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl