Przedślubnik, czyli jak upewnić się, że to "ten jedyny"
Przyszedł maj, pora na ślub! Bo choć czasy się zmieniają i rośnie liczba rozwodów, to nadal chcemy wierzyć w miłość do grobowej deski. To przejaw romantyzmu czy racjonalizmu? Może wątpliwości przedślubne to dowód na to, że podchodzisz do tej decyzji odpowiedzialnie?
01.05.2016 | aktual.: 01.05.2016 11:50
Czy naprawdę powinnam za niego wychodzić? Co jeśli robimy błąd? Dla jednych tego typu wątpliwości to nic więcej niż symptomy przedślubnego stresu, dla innych głos intuicji, którego nie można lekceważyć, a jeszcze dla innych uświadomienie sobie nieodwołalnej (wciąż dla wielu jeszcze) decyzji na całe życie. W końcu zmiana nie będzie dotyczyć jedynie nazwiska…
Mamy jakąś wizję swojego małżeństwa, ale tak naprawdę idziemy w nieznane. Stres w takiej sytuacji jest zupełnie naturalny. Kryć może się za nim też obawa, by nie popełnić błędów znanych nam par małżeńskich. W cywilizacji zachodniej, w której żyjemy, coraz więcej par z długoletnim stażem mówi sobie „dość” i rozstaje się nawet po 20, 30, 40 latach małżeństwa, w kulturach wschodnich, azjatyckich (Indie, Chiny, Korea) ślub wciąż jest wielką wartością i o końcu związku decyduje zwykle śmierć jednego z partnerów. Dawniej i u nas tak było – przeżywaliśmy w małżeństwach wspólnie długie lata. Dlaczego nie jest tak dziś?
Po pierwsze, żyjemy dłużej i udaje nam się dożyć kryzysu w związku, podczas gdy kiedyś ludzie umierali, zanim zdążyli się sobą znudzić. Po drugie, zmieniła się dostępność seksualna – ślub nie jest dziś konieczny, by zamieszkać razem. Trzecim czynnikiem jest ekonomiczna wolność kobiet, dziś łatwiej im żyć w pojedynkę i to one, jak wskazują polskie statystyki, najczęściej wnoszą o rozwód. Poza tym czy jest możliwe, by wybrać raz, a dobrze – i to na całe życie?
Składowe miłości
Można się obstawić badaniami, poradnikami, radami starszych, którzy wiele już przeżyli, ale ostatecznie dopiero doświadczając, zdobywamy wiedzę o sobie i naszych relacjach. Na miłość, jak mówi psychologia miłości, składają się trzy czynniki: namiętność, intymność i zobowiązanie. Namiętność, która często jest początkiem związku, rośnie najszybciej, ale też to najmniej stabilny element, najszybciej się zmienia, aż w końcu ustaje. Ale rodzi się intymność, czyli wszystko to, co nas do siebie zbliża, wiąże. Z tego rodzą się plany, a więc i zobowiązanie. Najpiękniej jest oczywiście, gdy w związku działają wszystkie trzy składniki jednocześnie, wtedy mówimy o miłości kompletnej, jednak, niestety, nie trwa ona wiecznie. Popadamy w rutynę, a najgorszym wrogiem miłości są zaniechania. Już nie robimy sobie prezentów, już nie trzymamy się za ręce, już nie prawimy sobie komplementów…
– Problem w tym, że ludziom z czasem gaśnie na to ochota – diagnozuje znawca psychologii miłości, psycholog, prof. Bogdan Wojciszke w książce „Alfabet miłości”. – Myślę, że tym powodem jest kumulowanie się negatywnych skojarzeń z partnerem. W pewnym momencie może się to zmienić w poczucie krzywdy, którego już nie daje się dalej znieść. Wiele zła wyrządzają rutyna i stereotypy, w które popadamy: kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna czytaniem gazet. Znam sporo kobiet w moim wieku, które się rozwodzą, bo chcą mieć wreszcie z głowy takiego faceta. Monogamia ma oczywiście bardzo wiele zalet, jest przyjemna i bezpieczna, nadaje też życiu sporo sensu. Ale nieuchronnie pojawia się problem zmęczenia drugim człowiekiem.
Choć to nie tylko znużenie partnerem może być powodem rozstania, także zdrada czy wygaśnięcie uczuć, w polskich domach wciąż częstym powodem rozwodów jest przemoc (także słowna) i uzależnienia. To wszystko razem raczej zniechęca do składania przysięgi, a jednak nadal co roku miliony stają przed ołtarzem. Czy mimo burz, zawirowań i problemów trwały związek wciąż jest wartością? Jest – bo w świecie nieustających zmian jest bazą, ostoją i wsparciem. Badacze natury miłości zwracają uwagę, że opłaca się nawet zdrowotnie: – Buforem, który chroni kobiety na przykład przed zapadnięciem na depresję, jest wspierający partner – przekonuje prof. Bogdan Wojciszke. – Z kolei mężczyźni, którzy mają wsparcie kobiet, po prostu żyją dłużej.
Patrząc rozwojowo – długoletni partner jest naszym lustrem (a my jego), w którym przyglądamy się sami sobie, poznajemy swoje ograniczenia, potencjały, ale i granice, których przekraczać nie możemy albo nie chcemy. Wymieniamy się również wartościami, z czasem przejmujemy jako swoje, budujemy coś wspólnego – np. dom dla naszych dzieci. W związkach krótkotrwałych nigdy nie wiemy, na co nas i naszych partnerów stać, nie wiemy, czy mamy do czynienia z kimś, czy tylko z jego wersją „demonstracyjną” – gdy w stałym związku rodzi się bliskość, to także pojawia się poczucie bezpieczeństwa, a ono właśnie pozwala nam być tym, kim naprawdę jesteśmy.
Trzeba jednak pamiętać, że miłość z natury jest zmienna, a jej najbardziej stabilnym składnikiem jest zobowiązanie, a nie emocje, które przeżywamy – i w tym, między innymi, tkwi sekret długoletnich związków. Mało romantyczne, ale optymistyczne – bo emocje się zmieniają, zanikają, a zobowiązanie może być trwałe. – To jest decyzja – mówi prof. Wojciszke – a potem stałe działanie na rzecz dobra związku, bardziej niż na rzecz dobra własnego. Zobowiązanie czyni nas ludźmi.
Nie można być w 100 procentach pewnym słuszności podjętej przez siebie życiowej decyzji. Można jedynie żywić przekonanie, że na dany moment i według wiedzy, jaką wówczas mieliśmy, kierowaliśmy się naszym najlepszym dobrem. Nowożeńcy, powodzenia!
Co radzą pary z najDŁUŻSZYM stażem małżeńskim?
Naukowcy z Cornell University (USA) na podstawie rozmów z 700 małżeństwami z kilkudziesięcioletnim stażem wyodrębnili pięć najczęściej powtarzających się zasad, które pozwalają przetrwać razem wszelkie kryzysy, choroby, wychowanie dzieci oraz straty:
- Naucz się rozmawiać – szczerze i otwarcie komunikuj się z drugą osobą.
- Dobrze poznaj swojego partnera przed ślubem, zgromadź z nim jak najwięcej doświadczeń, nigdy nie licz na to, że po ślubie się zmieni.
- Traktuj małżeństwo jako nierozerwalne, zawarte na całe życie, jak świętość, nie tylko kiedy jest pasja i namiętność, ale także wtedy, gdy jest trudno. To przetrwanie razem cięższych chwil umacnia związek.
- Wszelkie problemy traktuj jako wspólne – choroby, niepowodzenia i sukcesy przechodźcie razem, pracujcie zespołowo.
- Małżeństwo bywa trudne dla każdego, dlatego ważne jest, żeby na życie wybrać kogoś podobnego do nas samych, bo łatwiej jest wytrwać z kimś, kto podziela nasze zainteresowania, ma wspólne poglądy, tę samą historię. To, co najbardziej może poróżnić, to kwestie dotyczące wychowania dzieci, zarządzania finansami, poglądy religijne i polityczne.
Na koniec cztery rady od stulatków Johna i Anny Betar, małżeństwa z 83-letnim stażem (pobrali się w 1932 r., gdy mieli 21 i 17 lat):
- Bądź wdzięczny za to, co masz.
- Szanuj słowa wypowiadane przez starszych.
- Jeśli jest coś, co ci przeszkadza, nie próbuj tego zmieniać na siłę.
- Powinnaś najpierw polubić daną osobę, zanim ją pokochasz.
Renata Mazurowska - trener umiejętności osobistych i społecznych, psychoterapeutka w trakcie szkolenia, autorka książek, prowadzi coaching i warsztaty rozwojowe, www.wpelnidnia.pl, dziennikarz miesięcznika SENS