Przestańmy wyganiać karmiące matki do toalety. Przekazywanie pokarmu to naturalna czynność
Trudno uwierzyć, że w XXI wieku karmienie piersią to wciąż temat, który może wywoływać tak skrajne emocje. Karmisz za długo - to dziwne. W miejscu publicznym - niestosowne. W ogóle nie karmisz? Nie kochasz dziecka. – To absurd, że nie oburza nas wykorzystywanie kobiecych piersi do reklamowania blachodachówki, ale jesteśmy obrzydzeni, gdy małe dziecko ssie pierś swojej mamy – mówi Elżbieta Malinowska z Fundacji Mlekiem Mamy.
04.08.2021 16:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ilona urodziła dziecko w 2014 roku w jednym z warszawskich szpitali. Bardzo chciała karmić piersią, ale z powodu cesarskiego cięcia początki były trudne. – Dla położnych to oczywiste, że matka ma karmić piersią, ale nie ma żadnego metodycznego wsparcia w momencie, gdy się nie udaje. Pytania o laktator są wyśmiewane. ‘Przystawia pani dziecko i już, ma pani piersi, to pani karmi’ – wspomina.
Chciałoby się powiedzieć, że 7 lat później takich problemów już nie ma, a edukacja poszła do przodu. Niestety wokół karmienia piersią nadal są kontrowersje, a młode matki w wielu sytuacjach czują dyskomfort. Trwający właśnie Światowy Tydzień Karmienia Piersią ma normalizować w społeczeństwie tą jedną z najbardziej naturalnych, fizjologicznych czynności. Ma ona przecież szereg zalet, m.in. pozytywnie wpływa na rozwój układu nerwowego i odpornościowego, zmniejsza ryzyko pojawienia się nadwagi u dziecka, zapobiega wadom zgryzu oraz buduje głęboką relację emocjonalną dziecka z matką.
W 1990 roku 29 krajów, w tym Polska, podpisały deklarację, w której zobowiązały się do wspierania karmiących matek. W związku z tym co roku, na początku sierpnia, pojawiają się rządowe kampanie promocyjne wyliczające zalety oraz przekazujące świeże statystyki. Po tygodniu temat milknie, a społeczeństwo nadal źle traktuje karmiące kobiety.
Ilona wspomina, że choć uważa się za osobę silną psychicznie, to po tygodniu nieustannych prób i złośliwych uwag położnych, czuła się wrakiem człowieka i była bliska rezygnacji.
Sił dodawali jej najbliżsi, zwłaszcza mąż. Po powrocie do domu zamówiła wizyty doradczyni laktacyjnej. - Postęp był bardzo szybki. Po 2-3 tygodniach właściwie nie dokarmiałam już dziecka mlekiem modyfikowanym – wspomina. Ilona wykupiła trzy wizyty, za które w sumie zapłaciła ok. 500 złotych. Dzisiaj przeciętna cena jednego spotkania z doradcą laktacyjnym to koszt ok. 300 złotych.
- Nie dosyć, że usługa jest droga, to jeszcze nie każda kobieta ma do niej dostęp. W dużych miastach nie będzie problemem, ale w tych mniejszych, powiatowych, często najbliższa doradczyni jest oddalona o kilkaset kilometrów – zauważa w rozmowie z nami Elżbieta Malinowska, wiceprezeska Fundacji Mlekiem Mamy.
W momencie gdy pojawia się problem z karmieniem, momentalnie pojawiają się dywagacje, co może być powodem. Kobiety słyszą, że są za chude, mają za małe piersi albo źle się odżywiają. - To bzdura. Szczuplutka matka z małymi piersiami może spokojnie wykarmić nawet bliźniaki. Doszukiwanie się przyczyn w diecie też jest bezpodstawne. Kobiety na całym świecie karmią dzieci, a mają różne nawyki żywieniowe – tłumaczy przedstawicielka fundacji. – Najczęstszym powodem braku mleka jest brak wsparcia w nauce karmienia – dodaje.
A co z matkami, które od początku mówią, że nie chcą karmić piersią? – Mają do tego pełne prawo i nie powinniśmy ich krytykować. Za decyzjami mogą stać różne powody. Zakładanie, że się jej nie chce, jest bardzo krzywdzące. Niektóre kobiety rezygnują, bo np. w przeszłości doświadczyły molestowania seksualnego, która zostawiło w ich głowach wiele traum – tłumaczy Elżbieta Malinowska.
Nie na oczach innych
Widok matki przekazującej dziecku swój pokarm cały czas prowadzi do wielu nieprzyjemnych sytuacji. Coraz więcej artystek próbuje oswajać swoich fanów, ale i tak zderzają się z hejtem. – Kobiety non stop słyszą złośliwe uwagi: "O, wywaliła cyca", "To obrzydliwe", "Mogłaby, chociaż zasłonić się chustą" – wylicza Elżbieta Malinowska. - Każdy, kto karmił kilkumiesięczne dziecko, wie, że nie da się ustalić z nim, w jaki sposób i kiedy będzie karmienie. Maluch nie rozumie, że teraz jest w galerii i być może nie wypada – dodaje.
Na internetowej grupie zrzeszającej świeżo upieczone mamy nie brakuje kobiet, dla których karmienie w parku, na plaży czy w supermarkecie, jest stresujące wyłącznie ze względu na opinie.
– Karmiłam synka na schodach przed wejściem do urzędu. Starsza pani powiedziała mi, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą, która nie potrafi nakarmić dziecka przed wyjściem z domu, a za pokazywanie piersi powinny być mandaty – pisze Justyna.
- Spojrzenia pełne pogardy to chyba norma. Ale kiedyś pewien pan, taki podstarzały figo-fago, rzucił w moją stronę niewybrednym żartem. „Mmm sam bym tak chciał”. Rozpłakałam się, tego już było za wiele – opowiada Patrycja.
Do przedstawicielki fundacji Mlekiem Mamy docierają sygnały, że kobiety nie tylko są krytykowane, ale też wypraszane, np. do restauracyjnej toalety. – Tak jakby karmienie było defekacją. Nie wiem, czy ktokolwiek chciałby spożywać posiłek, siedząc w toalecie? – pyta retorycznie. - Społeczeństwo oczekuje od matek, żeby były troskliwe, a jednocześnie odbiera im możliwość decydowania, w jaki sposób mają wykonywać tak podstawową czynność, jak karmienie dziecka – dodaje.
Indywidualna sprawa
Najwięcej kontrowersji wzbudza widok kobiety trzymającej przy piersi kilkuletnie dziecko. Amerykańska gwiazda Coco Austin ma pięcioletnią córkę i zapewnia, że przestanie karmić ją piersią dopiero wtedy, gdy córka nie będzie tego chciała. "Od zawsze lubiła małe przekąski i lubi też mieć więź ze swoją mamą. Dlaczego miałabym jej to odebrać? – pyta w najnowszym wywiadzie dla "US Weekly".
- Naukowcy mówią, że naturalne biologiczne odstawienie następuje między drugim a siódmym rokiem życia dziecka. Nie ma sztywnej granicy. My zawsze mówimy, że karmienie może trwać do momentu, w którym i dziecko i mama mają potrzebę. Jeśli któreś z tego duetu męczy się, to warto zaprzestać – wyjaśnia Elżbieta Malinowska.
Ekspertka zdaje sobie sprawę, że karmienie piersią kilkulatka może wzbudzić zaniepokojenie u osób trzecich, ale uczula, aby nie zakładać z góry złych intencji. – Bardzo ciężko jest zmusić dziecko w tym wieku. Nie wykluczam, że może do tego dojść, ale nie w zdrowej relacji matki z dzieckiem – podkreśla.
Krytykowanie czy zwracanie uwagi kobietom karmiącym jest dyskryminacją. – Mam wrażenie, że kobiece piersi zostały przywłaszczone przez mężczyzn, a ludzkość zapomniała, że w pierwszej kolejności służą one do karmienia potomstwa. Przypomnijmy sobie o tym i nie róbmy afery z naturalnej czynności – puentuje Malinowska.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.