Przez 16 lat nie tknęła mięsa. Kiedy znów je zjadła, stało się to
Dokładnie pamięta dzień, w którym została wegetarianką. Jej największy idol, Paul McCartney, obchodził wtedy urodziny. Nie zastanawiając się długo, oddała mu hołd i właściwie w jakiś sposób robi to codziennie. Od 18 czerwca 2001 roku mówi mięsu "nie". Ostatnio na tydzień zdecydowała się wrócić do mięsa. Jak się z tym czuła, pisze dla portalu "Little Things".
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 18:06
Wegańska dieta, jak przekonują fani, ma same zalety. Wydłuża życie, poprawia samopoczucie, a nawet odporność. Jess przeszła na nią tak po prostu – nigdy specjalnie nie kochała mięsa. W wieku 14 lat stała się pełnoprawną dziewczyną wege. Ostatnio poczuła jednak pociąg do zapomnianego menu. 7 dni siliła się mięsem.
Zaczęła od bekonu prosto z patelni. Nie przypadł jej do gustu. Wiedziała to już po jednym kęsie. Następnego popołudnia wzięła do ust tacos z chorizo, spróbowała też grillowanej wersji hiszpańskiej kiełbasy. – Posmakowała mi o wiele bardziej niż bekon – pisze Jess, ale przez chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem nie spowoduje u niej odruchu wymiotnego. – Wyobraziłam sobie, że biegnę w podskokach do łazienki – opowiada.
Trzeci dzień był dniem żeberek barbeque, mostka wołowego i kurczaka. Dwa pierwsze dania okazały się strzałem w dziesiątkę, numer 3 nie wywołał u Jess wielkiego entuzjazmu. Najbardziej jednak pokochała sos podany do żeberek. – Mogłabym polać nim wszystko – żartuje. Zapomniała o nim nazajutrz, bo w jej ręce trafił… kurczak z waflami. Zwyczajnie przepadła. – To takie dobre! Niebo w gębie! – oceniła. Wyrzuty sumienia 5 dnia wywołała jagnięcina. Wegeterianka, chwilowo mięsożerczyni, napisała tak: "To mięso bardzo młodej owieczki… Przepraszam cię, dzieciątko!". Nie ukrywa jednak, że była tym mięsem zachwycona.
Ostatnie dwa dni okazały się kompletnie różne – entuzjazm dnia szóstego spowodowany jedzeniem skrzydełek z kurczaka zastąpiła obojętność wobec hamburgera i hot-doga. – Ale uczucie stania w kolejce po nie było w porządku – zaznacza Jess, która dotąd tę kolejkę oglądała z wielkim zaciekawieniem. Eksperyment zakończył się wysypem pryszczy, choć nie tylko. – Powiedziałabym, że to dość przytłaczające doświadczenie. Czułam, że muszę spróbować wszystkiego jak leci – stwierdza. – W przyszłości mogłabym jeszcze zjeść mięso, ale raczej nie w najbliższej przyszłości. Jestem pewna, że czuję się tak samo, jak wtedy, gdy przez cały tydzień ograniczałam się do trzech różnych rodzajów warzyw – dodaje i zaznacza, że fałszywe mięso nie ma szans przy jagnięcinie.