"Przez nią czułam się gorsza". Brak solidarności wśród kobiet potrafi być spektakularny i nieźle namieszać w życiu
Rywalizacja, walka w pracy o lepszą pozycję, próba wywyższania się w oczach rodziców, a nawet podcinanie nóg, w równym stopniu dotyczy mężczyzn, jak i kobiet. Powiedzenie "kobieta kobiecie wilkiem" nabiera niekiedy nowego znaczenia. - To było jak pranie mózgu – tak o relacji z byłą znajomą z pracy mówi dziś 29-letnia Daria. Miała dosyć przepłakanych wieczorów i bólu brzucha za każdym razem, gdy musiała spotkać się z Eweliną.
15.02.2021 11:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kim Elsesser, wykładowczyni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, dowiodła w 2011 r., że większość kobiet woli, żeby ich szefami byli mężczyźni, i więcej kobiet, którym szefują kobiety, cierpi na bezsenność, chroniczny stres i przewlekłe bóle głowy. Z kolei holenderska psycholożka Naomi Ellemers z Uniwersytetu w Amsterdamie przeprowadziła ankietę i zapytała profesorki, jak pracuje im się z koleżankami z uczelni. Wyniki ją zaskoczyły, okazało się bowiem, że kobiety są tak samo dominujące i agresywne jak mężczyźni i że w ogóle nie wspierają się wzajemnie w karierze zawodowej.
Natalia Ścierzyńska o solidarności i jakiejkolwiek pomocy ze strony koleżanek z pracy może tylko pomarzyć. Kobieta przez kilka lat pracowała w dziale sprzedażowym jednej z dużych korporacji.
- Zespół składał się z czterech osób, wśród nich była też Weronika - jej intrygi były wymierzone głównie we mnie. Co miesiąc każdy z nas miał do wyrobienia plan sprzedażowy. Od jego wyniku uzależniona była nasza wypłata. Byliśmy zgrani i jak ktoś zrobił swój plan, to pomagał innym. Poza Weroniką, która zawsze patrzyła tylko na siebie - zaczyna. - Dodatkowo nie grała czysto. Niejednokrotnie zdarzało się, że zabierała mi klientów. Plotkowała na mój temat. Próbowałam na to reagować. Niestety w firmie liczyły się tylko dobre wyniki, a nie dobre relacje - wspomina Natalia.
I dodaje, że czarę goryczy przelała jedna sytuacja - Weronika wróciła z długiego urlopu, sprzedaż szła jej bardzo źle. Była mocno zestresowana i poprosiła koleżankę o rozmowę. Przepraszała za swoje wcześniejsze zachowania i ze łzami w oczach mówiła, że bardzo potrzebuje pomocy. Natalia puściła więc w niepamięć nieczyste zagrania koleżanki. W końcu każdemu należy się druga szansa.
Kobieta kobiecie wilkiem
- Myślałam, że mówi szczerze. Miesiąc później okazało się, że to tylko historia wymyślona na potrzeby chwili, by się ratować. Gdy to ja byłam w takiej sytuacji Weronika zapomniała o tym, że jej pomogłam. Oczywiście po zrobieniu swojego planu dalej nabijała sprzedaż na siebie. Powiedziałam jej, co myślę o takim zachowaniu. Wiedziała, że nie ma żadnych argumentów, by się wytłumaczyć, więc zadała tylko retoryczne pytanie: "Czyli uważasz, że jestem świnią?" Odpowiedziałam jej: "Nie, jesteś po prostu Weroniką" - relacjonuje.
Psycholożka Katarzyna Kucewicz wyjaśnia, dlaczego tak często w relacje między kobietami wkrada się zawiść i chęć rywalizacji. Głównym powodem jest strach i niepewność. - Jeśli nie czujemy się bezpiecznie na swojej pozycji, to chcemy zdeprecjonować inne kobiety. Tworząc intrygi i plotkując, osłabiamy czyjąś pozycję i wydaje się nam, że wzmacniamy swoją – uważa. – Osoba, która jest świadoma swojej wartości, zna swoje ograniczenia oraz swoją siłę. I ona nie będzie zazdrościła ani porównywała się do nikogo poza sobą. Taka postawa jest znacznie zdrowsza - zaznacza ekspertka.
Pranie mózgu
- Parę lat temu zaczęłam nową pracę. Moją kierowniczką była dziewczyna młodsza ode mnie o dwa lata, ale władza ewidentnie uderzyła jej do głowy. Przełożona nie przebierała w środkach, by upokorzyć mnie przy reszcie grupy. Ona zrobiła sobie hobby z pastwienia się nade mną. Do każdego oddanego projektu miała kilkanaście poprawek, których w ogóle nie tłumaczyła - opowiada Daria.
I dodaje, że toksyczne stosunki szybko zaczęły odbijać się na jej samopoczuciu. Przychodziła do biura wcześniej, siedziała do późna, ale wciąż była ze wszystkim do tyłu. Doszło do tego, że przyjaciele dzwonili do niej codziennie i przekonywali, żeby dała sobie spokój, bo odbija się to negatywnie na jej zdrowiu psychicznym. W końcu ich posłuchała i powiedziałam Ewelinie, że rezygnuje.
- Ta przez następne pół godziny próbowała mną manipulować. Z jednej strony powtarzała, że ewidentnie się nie dogadujemy i odstaję od zespołu, a z drugiej mówiła, jak wartościową jestem osobą i że z czasem na pewno się wdrożę. To było jak pranie mózgu - stwierdza Daria i przyznaje, że nigdy wcześniej nie spotkała się z taką zawiścią ze strony innej kobiety.
Dziewczyna do tej pory nie rozumie, dlaczego akurat ona stała się obiektem nienawiści młodszej od niej Eweliny. Dodaje również, że to jedno z jej najgorszych doświadczeń. - Wytrwałam w tym miejscu niespełna miesiąc. Przez ten czas nie było dnia, w którym nie wracałabym do domu z płaczem. Na myśl o tym, że muszę iść do biura, robiło mi się niedobrze - wspomina.
Dziś kobieta żałuje tylko tego, że pozwalała pomiatać sobą przez prawie miesiąc, zamiast zwolnić się od razu.
"Już nigdy nie wpuszczę jej do swojego życia"
Czasem brak solidarności kobiecej widać także w relacjach rodzinnych. Boleśnie przekonała się o tym Jagoda, która przeprowadziła się z mężem i synkiem za granicę, by być bliżej młodszej siostry. - Wiedziałam, że Ada czuje się samotna w Anglii. Mieszkała tam z chłopakiem i jego rodziną, ale nie miała nikogo z naszej strony. Dlatego codziennie rozmawiałyśmy przez telefon po kilka godzin, jak najlepsze przyjaciółki. Żaliła się, że bardzo za mną tęskni, że nie ma w nikim wsparcia i często popada w złe samopoczucie - tłumaczy.
Jako starsza siostra Jagoda czuła, że ma obowiązek zaopiekować się Adą. Namówiła męża do wyjazdu – I tak zostawiliśmy za sobą 6 lat życia – wyjaśnia i dodaje, że już po przyjeździe czekała na nią pierwsza niespodzianka. - Ada oznajmiła mi, że praca, którą miała dla mnie załatwić, jest już zajęta przez kogoś innego. Przez pół roku żyliśmy z jednej pensji męża. Było naprawdę ciężko. Wtedy jeszcze między mną a siostrą było dobrze. Opowiadała o swoich planach, co chce kupić, gdzie pojechać. Powiedziała mi, że jej chłopak zmienia pracę i będzie zarabiał więcej od mojego męża. Nie widziałam, że ta relacja zaczyna robić się toksyczna.
Pół roku później Jagoda znalazła pracę i wszystko zaczęło się układać. Siostra bardzo źle to przyjęła. - Gdy tata stwierdził, że zapisze na mnie dom rodzinny, Ada powiedziała, żebym nie zgadzała się na to, bo będę musiała zainwestować dużo pieniędzy w remont i zwyczajnie mi się to nie opłaca. Później dowiedziałam się od jej przyszłej teściowej, że jest o to bardzo zazdrosna. Niedługo potem mąż dostał propozycję awansu, również to zaczęła nam odradzać - wyznaje.
Ada mówiła jeszcze, że to niepewna firma i ona by się tak nie cieszyła. Niedawno minął rok, gdy mąż Jagody tam pracuje i nie narzeka. - We wrześniu kupiliśmy samochód. Ona miała nowy zaledwie rok, ale wzięła kredyt, by kupić podobny do naszego - Jagoda mówi, że takich sytuacji mogłaby wyliczać w nieskończoność. Ostatecznie urwała kontakt z siostrą. - Dowiedziałam się, że gdy miałam problemy i się jej zwierzałam, opowiadała o tym innym. Zmyślała niestworzone historie i wyzywała mnie od najgorszych - kobieta nie kryje żalu i dodaje: "Zawiodłam się i to bardzo".
Jak poradzić sobie z tak trudną relacją tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz. - Przede wszystkim trzeba umówić się z samą sobą, że nie na każdym zdaniu zależy nam w równym stopniu. W rzeczywistości liczymy się z opiniami maksymalnie 5 bliskich osób. A reszta to są tylko słowa, których my nie bierzemy do serca. Warto mieć furtkę i nie wpuszczać każdej krytyki do siebie. Robić swoje mimo negatywnych tekstów, nie dawać sobą manipulować - radzi.
- Moim zdaniem to jedna z podstawowych zasad osób, które osiągnęły spektakularny sukces. Słuchają one tylko grona bliskich i siebie, ufają sobie, szanują swoje zdanie. Nawet jeśli słyszą surową krytykę od obcych, idą dalej swoją ścieżką. Pochwały też nie wywołują w nich dzikiej euforii. Chodzi o to, by nie uzależniać żadnych swoich emocji od innych ludzi. Równocześnie, jeśli rozumiemy, że intencje bliskiej osoby nie są do końca szczere - są raczej złośliwe i nieprzyjemne, to warto się od nich zdystansować i nie brać ich do siebie. Taka krytyka nie powinna zaprzątać naszej głowy - zaznacza ekspertka.