Przyjaciółka-bluszcz – jak poradzić sobie z toksyczną znajomością
W serialu „Seks w wielkim mieście” nazwano ją „frienemy”. Określenie powstało ze zbitki angielskich słów oznaczających przyjaciółkę i wroga, bo taka kobieta łączy w sobie cechy obu typów. Oplata jak bluszcz, domagając się ciągłego zainteresowania i opieki.
W serialu „Seks w wielkim mieście” nazwano ją „frienemy”. Określenie powstało ze zbitki angielskich słów oznaczających przyjaciółkę i wroga, bo taka kobieta łączy w sobie cechy obu typów. Oplata jak bluszcz, domagając się ciągłego zainteresowania i opieki. Gdy poczuje się odtrącona, potrafi zamienić nasze życie w prawdziwy koszmar.
Problemów z przyjaciółką-bluszczem doświadczyła popularna aktorka Karolina Nowakowska. „Miałam kiedyś koleżankę, dobrą i bliską, przy której czułam się akceptowana” – opowiadała w programie „Dzień dobry TVN”. „Jednak z czasem nasza znajomość stawała się coraz bardziej męcząca. Osaczała mnie, ciągle dzwoniła i odwiedzała. Nie rozumiała delikatnych sugestii, że nie mam czasu. Po jej wizytach byłam bardzo zmęczona, bo ona stawała się energetyczną piranią. Dużo czasu zajęło mi wyplątanie z tej relacji, bo przecież nie chciałam zrobić krzywdy drugiej osobie” – tłumaczyła aktorka.
Psychiczne wyczerpanie
Wiele osób wplątuje się w toksyczne znajomości. „Jestem singielką i kiedy moja przyjaciółka wyszła za mąż, nasze kontakty praktycznie się urwały, bo ona była zajęta rodziną. Teraz się rozwodzi i stała się „bluszczem”. Chce spędzać ze mną każdą chwilę, zadręcza mnie swoimi problemami o różnych porach dnia i nocy” – wyjaśnia Dorota. „Nagle zrobiła się bardzo towarzyska i ma mnóstwo pomysłów na wspólne spędzanie czasu. Tylko że nie mam ochoty na włóczenie się z nią po mieście jak za studenckich czasów, ani na wysłuchiwanie żalów kogoś, kto przez lata miał mnie gdzieś” – przekonuje.
Problem z toksyczną przyjaciółką ma również Ksenia. „Gdy wyszłam za mąż i urodziłam dziecko, Ania, którą przez lata traktowałam jak siostrę, nie potrafiła zrozumieć, że nie mogę jej poświęcić tyle czasu co wcześniej. Ciągle ma pretensje, że za rzadko do niej dzwonię, nie słucham jej rad, nie spędzamy razem Sylwestra i tak dalej… Bardzo ją lubię, ale staje się to już bardzo męczące i ciężkie do wytrzymania. Czasem czuję się psychicznie wyczerpania, ale nie wiem, co zrobić” – skarży się.
Sprawna manipulatorka
Serialowe określenie „frienemy” znakomicie oddaje istotę problemu. Wiele kobiet doświadcza bowiem relacji z bliską koleżanką, która z „friend” (przyjaciółki) potrafi niepostrzeżenie zmienić w „enemy” (wroga). Choć wydaje się, że te dwa słowa nawzajem się wykluczają, w rzeczywistości często jednak ze sobą sąsiadują.
„Przyjaciele powinni nas inspirować do działania, po rozmowie z nimi powinnyśmy czuć werwę i siłę, a nie brak chęci do życia” – pisze w swojej książce „Kiedy przyjaźń boli” psycholog dr Yan Jager. Jak rozpoznać osobę, która może opleść nas niczym bluszcz i pozbawić tej chęci?
Niestety, jest to bardzo trudne zadanie. Szczególnie, że początkowo relacje z taką koleżanką bywają zwykle wzorowe. Toksyczna kobieta jest miła, oddana i pomocna w wielu sprawach – sprawdza się jako powierniczka tajemnic czy doradca podczas zakupów.
Jeśli jest sprawną manipulatorką (co zdarza się bardzo często), nawet nie dostrzegamy, jak nas „oplata”. Zwykle dopiero po dłuższym czasie odkrywamy, że przyjaciółka chce być cały czas w centrum zainteresowania. Zachowuje się egoistycznie i tak naprawdę to ona wymaga wsparcia oraz nieustannej uwagi. Wpada do nas niezapowiedziana, dzwoni o różnych porach dnia i nocy, wprasza się na spotkania, lubi pożyczać ubrania, a nawet pieniądze.
Niska samoocena
Toksyczna koleżanka potrafi być zazdrosna o znajomych, chłopka czy męża. Gdy czuje się odtrącona lub zignorowana, może być nieprzyjemna. Czasem wystarczy drobny incydent, by zaczęła grozić zerwaniem znajomości, choć zwykle są to tylko jej psychologiczne gierki.
Taka znajomość nie ma zazwyczaj przyszłości. Szczególnie, że przyjaciółka-bluszcz staje się z czasem coraz bardziej męcząca. Początkowo zapewnia o wsparciu, chęci pomocy, szczerości i dobroci, usypiając czujność ofiary. Niektórzy porównują ją do jadowitej meduzy, która po zranieniu potrafi nieoczekiwanie zaatakować. Często to ona staje się źródłem plotek na nasz temat i inicjatorką wielu intryg.
Jej motywacja wynika najczęściej z niskiej samooceny. Toksyczna koleżanka to zwykle osoba niedowartościowana, przekonana o byciu gorszą, która nie potrafi zaakceptować swoich słabości, wad i porażek. Sukces i osiągnięcia przyjaciółki, zamiast cieszyć, stanowią dla niej źródło złości, zazdrości i lęku. Jeśli ją wspiera, to zazwyczaj tylko po to, żeby poprawić sobie samopoczucie.
Potrzeba rozmowy
Jak bronić się przed tak toksyczną przyjaźnią? Wiele zależy od tego, czy chcemy nadal utrzymywać relacje z drugą osobą. Jeśli tak, należy podejść do sprawy taktownie.
Najlepsza będzie szczera rozmowa o zasadach funkcjonowania przyjaźni i granicach, których żadna ze stron nie powinna przekraczać. Takie spotkanie powinno być przeprowadzone w spokojnej atmosferze, na przykład podczas kolacji w miłej knajpce.
Warto podkreślić zasługi przyjaciółki i delikatnie zasugerować, że każdy ma prawo do intymności i spędzania czasu zgodnie z własnymi potrzebami. Przypomnijmy, że częstotliwość spotkań czy rozmów telefonicznych nie jest wyznacznikiem siły przyjaźni.
Gdy dostrzegamy problemy emocjonalne koleżanki, która nie potrafi pogodzić się ze zmianami w relacjach, zasugerujmy jej wizytę u psychologa. Jeśli jednak nie widzimy przyszłości dla dalszej znajomości, która rani i wyniszcza, najlepiej zdecydowanie ją zakończyć. Dla dobra obu stron.
Tekst: Rafał Natorski
(raf/sr)