Rezygnują z urlopu w wakacje. "To był koszmar"
- Raczej nie będziemy już planować urlopów w lipcu ani w sierpniu - podkreśla Anna, która pokochała urlop w Polsce po sezonie. Na zagraniczne wakacje decydują się natomiast Julia i Kasia. Plusem okazały się mniejsza liczba ludzi, pogoda, a także cena.
14.08.2023 | aktual.: 04.09.2023 12:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ja po prostu kocham urlop po sezonie. Moim zdaniem to wtedy Polska jest najpiękniejsza – podkreśla Anna. 42-latka z mężem cenią sobie przede wszystkim spokój i relaks. Zaczęli wybierać wczasy jesienią, gdy ich córka skończyła liceum. - Wcześniej jeździliśmy razem i, oczywiście, podczas letnich wakacji. Najczęściej wybieraliśmy sierpień i jeździliśmy w góry. Mamy swoje miejsca, w których da się odpocząć, szukaliśmy też mniej popularnych szlaków, ale, zwłaszcza w Tatrach czy w Bieszczadach, to nie było takie łatwe.
Już od kilku lat, kiedy córka zaczęła wyjeżdżać na wakacje z chłopakiem czy ze znajomymi, zaczęli decydować się na wakacje we wrześniu. - Wreszcie odetchnęłam. Nadal jest świetna pogoda, trochę chłodniej, a przede wszystkim nie ma takich tłumów jak w środku wakacji. O wiele łatwiej znaleźć dobry nocleg czy chociażby miejsce w restauracji w kurorcie. W Zakopanem sezon trwa chyba cały rok, ale mimo wszystko mam wrażenie, że ludzi jest mniej, szlaki na pewno są luźniejsze - mówi.
Chociaż para kocha góry i to ich ulubiony kierunek wakacyjny, od niedawna zaczęła też jeździć nad morze. - Przyznaję, że bardzo długo trzymałam się z dala od Bałtyku. Dawno temu pojechaliśmy z córką na wakacje i od tamtej pory niezbyt dobrze mi się kojarzył - pamiętam, że mieszkaliśmy w typowym wczasowym domku, a koło nas była grupa znajomych, którzy co wieczór rozkręcali imprezy, puszczali muzykę na cały regulator. Zresztą nie byli jedyni, wiele osób w ośrodku lubiło taki styl spędzania czasu. A w ciągu dnia na plaży masa ludzi, hałas... Może to kwestia wieku albo osobowości, ale ja po prostu nie umiem wtedy odpocząć. Nie lubię też takiego typowego leżenia na plaży i "smażenia się" - tłumaczy Anna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pewnie dalej unikałaby tego kierunku, gdyby nie przyjaciółka z mężem. - Namówili nas na wspólny wyjazd do Sopotu pod koniec września i to były wakacje idealne – zachwyca się Anna. W ciągu tygodnia plaże między Sopotem a Gdynią były prawie puste, a drzewa zaczęły nabierać już jesiennych kolorów. - Kompletnie nie przeszkadza mi, że na spacer czasem trzeba było cieplej się ubrać, a wieczorem zamiast zimnego piwka zamówić herbatę albo grzaniec - śmieje się i dodaje: - Raczej nie będziemy już planować urlopów w lipcu ani w sierpniu. Ludziom w mojej pracy i u męża to pasuje, bo sami w większości polują na terminy wakacyjne. Nam wystarcza wtedy działka, rowery, spacery po lesie, który mamy niedaleko.
"Podczas wakacji w typowym terminie to był koszmar"
Julia z chłopakiem zdecydowanie wolą zagraniczne kierunki. Najważniejsze jest dla nich to, żeby w miejscu urlopu było ciepłe morze. - Tak najlepiej odpoczywamy. Wybieramy najczęściej południe Europy. Ostatnio na przykład byliśmy w Grecji, na Zakynthos – opowiada. Urlop od pewnego czasu wpisują sobie w kalendarze we wrześniu, najchętniej w drugiej połowie. - Wyjeżdżaliśmy też w maju i czerwcu, ale stwierdziliśmy, że bardziej odpowiada nam jesień. Wolimy poczekać trochę dłużej i cieszyć się urlopem, kiedy inni są już po - śmieje się.
Wspomina, że w Grecji było wciąż sporo turystów, ale bez porównania ze szczytem sezonu. - Mam wrażenie, że w tych najpopularniejszych miejscach chyba i w lutym nie byłoby całkowicie pusto – komentuje. - Pamiętam, że podczas naszego urlopu było bardzo przyjemnie i na pewno mniej ludzi niż w lipcu czy w sierpniu. A jednocześnie pogoda wręcz idealna i znacznie lepsza od wakacyjnych upałów! Około 25 stopni, słońce, nadal ciepła woda – wymienia.
Przyznaje, że dużym plusem jest dla niej znacznie mniejsza liczba rodzin z dziećmi. - Pamiętam, że w Polsce czy za granicą podczas wakacji w typowym terminie to był koszmar. Nie mam pretensji do dzieci, że są głośne, chociaż tak, to jest męczące. Mnie przede wszystkim denerwują rodzice, którzy kompletnie je ignorują albo dają na uspokojenie telefon z włączoną głośną bajką. Nieraz zdarzyła mi się sytuacja, że w restauracji dzieci waliły sztućcami po talerzach albo ganiały się z nudów, a rodzice byli zajęci drinkiem i sobą czy znajomymi – opowiada. - Rozumiem, że chcą odpocząć i nie jestem za tym, żeby terroryzowali swoje dzieci, ale byłoby super, gdyby zachowywali odrobinę empatii wobec innych, którzy nie chcą czuć się jak w przedszkolu. Dla własnego spokoju i komfortu wolałam zacząć jeździć na wakacje, kiedy ludzi jest mniej.
Czytaj także: Zabrali dziecko znajomych na urlop. "To była tragedia"
"Ogromnym plusem była cena"
- W zimie 2023 roku razem z przyjacielem byliśmy już bardzo zmęczeni zimnem i szarością. Do wiosny w Polsce mieliśmy jeszcze daleko, więc postanowiliśmy polecieć na all inclusive w jakieś ciepłe miejsce - opowiada Kasia. - Na początku zastanawialiśmy się nad Tunezją, ale kiedy sprawdziliśmy prognozy, okazało się, że pod koniec lutego pogoda jest dość niepewna. Zaczęliśmy myśleć o innej destynacji i padło na Egipt, konkretniej na Marsa Alam.
Jak opowiada, temperatury były nadal przedsezonowe, ale już letnia i przyjemna - między 25 a 29 stopni, ale ponieważ oboje nie lubią upałów, wybrali idealnie. Trafili też na świetny hotel, w którym było stosunkowo mało ludzi, bez tłoku na plaży ani na posiłkach. - Ogromnym plusem była też cena – o wiele taniej niż w sezonie. Z ciekawości sprawdzaliśmy później, ile kosztował pobyt w wakacje i był co najmniej o połowę droższy – dodaje Kasia.
Chociaż ocenia wyjazd bardzo pozytywnie, to jednak widzi też kilka minusów. - W hotelu nie było za dużo animacji, zajęć sportowych czy imprez, bo dużo takich aktywności pojawiało się dopiero w wyższym sezonie. Pamiętam, że w rozpisce była na przykład zumba o 16, ale tak naprawdę jej nie organizowano - mówi. - Wadą jest też krótszy dzień. Słońce zachodziło już o 17:30, więc mieliśmy znacznie mniej czasu na cieszenie się z plaży niż w normalnym sezonie. Ostatecznie nam to zbytnio nie przeszkadzało. Chodziliśmy na spacery, a wieczorem mieliśmy dużo czasu na relaks pod znakiem pochłaniania reality shows – i fajnie, bo bardzo tego potrzebowaliśmy - śmieje się.
Kasia podkreśla, że na pewno to nie są jej ostatnie tego typu wakacje w lutym. - Za rok też się wybiorę. Taka przerwa od zimy, dawka odpoczynku w słońcu i jedzenie świeżych warzyw i owoców zdecydowanie dobrze mi zrobiły - zaznacza.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl