"Róbmy zakupy w sposób odpowiedzialny". Martyna Zastawna to wonderwoman w świecie eko
Jest założycielką marki woshwosh, która zajmuje się naprawą obuwia. Ale bardziej niż przedsiębiorczynią czuje się aktywistką. Jej działania na rzecz zrównoważonej mody mają zasięg międzynarodowy. Nic dziwnego, że została okrzyknięta przez magazyn "Forbes" jedną z najbardziej wpływowych kobiet.
02.10.2024 | aktual.: 04.10.2024 13:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oliwia Rybiałek: Twoja firma woshwosh jest na rynku niemalże od dekady. Czy od samego początku towarzyszyła ci myśl, że wolisz naprawiać, a nie kupować nowe, by nie nakręcać konsumpcjonizmu w trosce o środowisko?
Martyna Zastawna: Myślę, że tę troskę o środowisko miałam w głowie już od czasów nastoletnich. Wcześniej naprawiałam rzeczy poprzez moją mamę i babcię. Natomiast wkraczając w dorosłe życie, wiedziałam, że chcę stworzyć projekt, który będzie szerzył ideę zero waste i cyrkularność. A to, czym firma się zajmuje, jest tak naprawdę trochę kwestią przypadku. Fakt, że miałam brudne buty i nie miałam gdzie ich wyczyścić, spowodował, że wpadłam na taki, a nie inny pomysł.
Czyli bardziej niż przedsiębiorczynią chciałaś być aktywistką?
Od początku jestem bardziej aktywistką niż przedsiębiorczynią, ale staram się łączyć te dwie role. Zajmuję się szerzeniem wiedzy w obszarze cyrkularności, w którym chodzi o wydłużenie życia produktu. Zależy mi na tym, żeby mój impakt miał zasięg międzynarodowy.
W wielu wywiadach podkreślałaś, że siła tkwi właśnie w edukacji. Sama szkolisz przedstawicieli firm, masz zajęcia na uczelniach. Ale czy wiedza z zakresu ekologii nie powinna być przekazywana dużo wcześniej, np. w szkole podstawowej?
Edukacja jest fundamentalna. Możemy wprowadzać zmiany na poziomie prawnym, ale pytanie, czy ludzie będą chcieli je egzekwować, czy będą rozumieli, po co w ogóle te zmiany są. Sytuacja na szczęście zaczyna się zmieniać. Edukacja klimatyczna powoli wchodzi do szkół. Możemy uczyć najmłodsze pokolenia, co jest niesamowicie istotne, ale powinniśmy przekazywać wiedzę również starszym osobom. Tutaj bardzo dużą rolę odgrywają media oraz liderzy opinii, np. politycy czy nawet celebryci. Edukacja musi być zdywersyfikowana i stargetowana, bo każda z grup wymaga trochę innego podejścia – ma inne doświadczenia, bo żyła w innych czasach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaką najprostszą zmianę radziłabyś wprowadzić do swojej codzienności?
To zależy od tego, jaki tryb życia prowadzimy. Ale wszyscy jesteśmy konsumentami, więc zastanawiajmy się nad tym, co kupujemy i czy na pewno jest nam to potrzebne. Często szukamy jakiegokolwiek powodu, żeby nabyć jakąś rzecz, bo to sprawia, że przez chwilę czujemy się lepiej. Stąd tylko o krok od zakupoholizmu.
Zatem róbmy zakupy w sposób przemyślany i odpowiedzialny. To jest moja pierwsza i podstawowa rada. Nie mam zamiaru podawać 150 rozwiązań, bo łatwo się w tym pogubić. Ponadto, jeśli chodzi o praktyki w obszarze zero waste, możemy je do siebie dopasować. Zastanówmy się, co będzie nam najłatwiej wdrożyć. Bo tu nie chodzi o radykalizm – on nigdy się nie sprawdza, ludzie szybko się zrażają.
Mówimy o tym, że powinniśmy się powściągnąć. Jednocześnie w Warszawie otwiera się pop up Shein, czyli dostępność do niezwykle szkodliwego ultra fast fashion w Polsce rośnie. A we Francji zakazuje się nawet reklamowania tej marki.
Na szczęście coraz więcej kar nakłada się na firmy ultra fast fashion. Generalnie pracując z instytucjami unijnymi, bardzo optuję za tym, żeby rozwiązania były wprowadzane nie tylko na poziomie jednego kraju członkowskiego, ale wszystkich. Taki ban na reklamę jest super, ale z drugiej pojawia się problem kampanii Google'a. Jeśli dobrze pamiętam, Shein jest jednym z dziesięciu najwięcej płacących reklamodawców w Google'u.
Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Warszawska galeria pewnie też poszła tropem, że ściągnie do siebie więcej klientów. My żyjemy w bańce i mamy świadomość tego, co stoi za ultra fast fashion, ale mimo wszystko bardzo dużo osób przyszło, żeby ustawić się w kolejce, influencerzy reklamowali otwarcie butiku. Zatem ponownie podkreślę, że podstawową potrzebą jest odpowiednia edukacja. Ale jeżeli ja tworzę na Instagrama rolki edukacyjne, opowiadam o tym, że to są ubrania toksyczne, to i tak zdecydowana większość komentarzy jest negatywna w stosunku do mnie.
Czy mimo wszystko, przez 10 lat działalności na rynku, zauważyłaś jakieś pozytywne zmiany, jeśli chodzi o nawyki konsumenckie Polaków?
Tak, na pewno bardzo mocno wzrosła świadomość, bo jak ja zaczynałam, to pojęcia cyrkularności czy zero waste były nieznane. Teraz świadomość ekologiczną deklaruje ponad 80 proc. Polaków. Rzeczywiste działanie dotyczy znacznie mniejszego procenta. Ale sytuacja na szczęście z roku na rok się zmienia.
Działasz w Europejskim Banku Inwestycyjnym i ONZ. Podejrzewam, że projekty, nad którymi pracujesz są długoterminowe, a na jakiekolwiek efekty czeka się latami. Czy to nie wywołuje frustracji?
Na pewno jest to frustrujące, szczególnie cała biurokracja, która za tym stoi. Ale jednocześnie jestem bardzo zadowolona, że moje zdanie, moja opinia czy mój projekt może stać się prawem. Więc nawet jeżeli ma to potrwać trzy lata, warto czekać.
Niektóre zmiany są już namacalne. Marki starają się być bardziej ekologiczne. Ale tu pojawia się problem greenwashingu ("ekościema", zjawisko polegające na tym, że przedsiębiorstwa wywołują u odbiorców wrażenie, iż są ekologiczne – przyp.red.), na który łatwo się "naciąć".
Greenwashing jest uregulowany prawnie, więc firmy nie mogą już sobie dowolnie używać słów zielony, zrównoważony itp. Transparentność jest czymś, co będzie musiało się wydarzyć. Zależy nam na tym, by rozszerzyć odpowiedzialność producenta. Coraz więcej dużych marek używa materiałów ekologicznych. Ostatnio na Climate Week w Nowym Jorku, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, mówiło się sporo o ponownym wykorzystaniu odpadów z branży rolniczej. Już teraz pojawiają się produkty z grzybów czy skórek owoców. Ten trend wynika z tego wszystkiego, co stoi za produkcją skóry czy skóry ekologicznej, która jest oksymoronem i największym greenwashingiem w historii.
Warto jednak zaznaczyć, że mówimy tu o Europie, ewentualnie Stanach Zjednoczonych. W Nowym Jorku miałam ciekawą rozmowę z panelistkami pochodzącymi z Indii oraz Libanu. Obie opowiadały, że w ich krajach kupowanie fast fashion jest wyznacznikiem może nie luksusu, ale przynależności do zamożnej klasy średniej. Mało kto tam wie o tym, że poliester jest zły. Dlatego chodzi o to, żeby rozwiązania prawne dotyczące ekologii obejmowały nie tylko państwa Europy oraz USA, ale i pozostałe kraje.
Czy możesz zdradzić, na czym aktualnie się skupiasz? Jaki projekt jest dla ciebie priorytetowy?
Skupiam się na wielu różnych rzeczach jednocześnie, co jest niestety bardzo męczące. Chociażby teraz jestem w Nowym Jorku, w międzyczasie zajmuję się firmą, dzisiaj o 5 rano czasu nowojorskiego miałam spotkanie z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, za chwilę jadę do Waszyngtonu na konferencję, a potem do Berlina na kolejną. To jest fantastyczne, że tyle rzeczy się dzieje. Ale wiem też, że jak robię 10 rzeczy na raz, to nie jestem w stanie zająć się nimi tak, jak powinnam.
Dlatego w listopadzie pierwszy raz od 10 lat jadę na miesięczny urlop. To jest czas, żebym przemyślała, co tak naprawdę chcę robić. Na pewno w dużym obrazku zależy mi, aby mieć realny wpływ na stworzenie bardziej zrównoważonego świata.
Rozmawiała Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski