Roman Polański i Samantha Geimer. Zgwałcił ją, gdy miała 13 lat

Rok 1977, Kalifornia. Popularny reżyser Roman Polański proponuje sesję zdjęciową do francuskiego "Vogue'a" 13-letniej dziewczynce. Samantha Geimer i jej mama nie mogą uwierzyć, że ktoś taki się nią zainteresował. Wierzą, że współpraca z Polańskim otworzy Samancie drzwi do kariery modelki lub aktorki. Owszem, będą sławne, ale z zupełnie innego powodu.

Roman Polański zabiera Geimer do domu Jacka Nicholsona, gdzie odurza ją narkotykami, a następnie gwałci analnie. Wybucha wielki skandal. Reżyser zostaje aresztowany, ale nie ma co liczyć na uczciwy proces. Żądny sławy sędzia nie przejmował się ugodą, jaką ten zawarł z prokuraturą – prawdopodobnie planował wsadzić go za kraty, więc reżyser uciekł do Francji.

W swojej autobiografii Geimer opisała dokładnie, co wydarzyło się między nią a dużo starszym reżyserem. Napisała wprost, że nie stawiała oporu, chciała wręcz zaimponować Polańskiemu, kłamiąc, że brała narkotyki i uprawiała seks. Po całym zajściu była oszołomiona i nie wiedziała, jak się zachować. Nie miała też pojęcia, że gwałt odbije się na całym jej życiu. W 1988 r. złożyła pozew cywilny przeciwko Polakowi. Ostatecznie ten wypłacił jej odszkodowanie – sześciocyfrowa kwota trafiła na konto ofiary.

Geimer znalazła spokój po przeprowadzce na Hawaje. – To wspaniałe miejsce do życia, jeśli spotkało cię coś tak dziwnego jak mnie" – powiedziała w jednym z wywiadów. – Trudno znaleźć tu osobę, która wie, kim jest Roman Polański. Ludzie naprawdę o to nie dbają – dodała. Mimo traumy, jaką zafundował kobiecie reżyser, od wielu lat staje w jego obronie, a nawet prosiła sąd o zostawienie go w spokoju. Polański po obejrzeniu filmu na swój temat, napisał list do Geimer, w którym ją przeprosił.