Romans w pracy - warto się bronić?
Zwykle zaczyna się bardzo niewinnie. Na początku są nieśmiałe uśmiechy i rzucane ukradkiem spojrzenia zza komputera. Potem wymieniacie się numerami telefonów i adresami mailowymi. I przestaje być już tak niewinnie.
08.01.2008 | aktual.: 28.05.2010 15:18
Zwykle zaczyna się bardzo niewinnie. Na początku są nieśmiałe uśmiechy i rzucane ukradkiem spojrzenia zza komputera. Są krótkie rozmowy na biurowym korytarzu i przypadkowe dotknięcia przy wieszaku na ubrania. Potem wymieniacie się numerami telefonów i adresami mailowymi. I przestaje być już tak niewinnie.
Skąd się biorą romanse w pracy? Człowiek jest tylko człowiekiem i ulega najróżniejszym emocjom, uczuciom oraz sytuacjom. Jedne z nas potrzebują czasami jakieś przyjemnej odmiany w życiu, inne w ten sposób chcą odnaleźć same siebie. Jeszcze inne wykorzystują albo są wykorzystywane. Ile kobiet – tyle powodów.
- W pracy spędzamy najczęściej osiem godzin dziennie. Dla niektórych z nas staje się ona drugim domem. Tutaj jemy śniadanie, pijemy kawę, plotkujemy. Tutaj także flirtujemy i romansujemy. I nie ma w tym nic dziwnego. – mówi Piotr Szymański, psycholog.
Masz spokojny dom, przystojnego męża i rewelacyjnych znajomych. Masz się do kogo przytulić i z kim porozmawiać. Niczego ci w życiu nie brakuje. Jednak czasami masz ochotę coś zmienić w tym schemacie. Chciałabyś zaryzykować, zrobić coś innego niż zawsze. Dlatego też, kiedy twój kolega z pracy mówi ci, że ładnie dzisiaj wyglądasz przez głowę przemykają ci różne myśli.
Ochota na romans w pracy przychodzi także w tedy, kiedy małżeństwo przechodzi kryzys. Twój maż nie wydaje ci się już tak atrakcyjny jak dawniej, zmienił się. Kłócicie się częściej niż rozmawiacie. Przystojny kolega z pracy okazuje się w takim momencie niemal wybawieniem. Znów czujesz się atrakcyjna!
- Od dwóch lat pracuję w tym samym biurze– mówi Alicja Kowalewska, księgowa. – Pół roku temu do naszej firmy dołączył nowy informatyk. Przystojny, zadbany, z poczuciem humoru – wręcz ideał mężczyzny. Zauważyłam, że też mu się podobam. Wdałam się w ten banalny romans, chociaż całe życie zarzekałam się, że takie flirty są nie dla mnie. Nie żałuję! Mój mąż już dawno przestał mówić mi, że mam piękne oczy i że ładnie wyglądam w czerwonej sukience. Nie robię nic złego. Ten flirt podbudował moją utraconą wiarę w siebie.
Romans w pracy to ryzyko. Bardziej przypomina sporty ekstremalne niż komedię romantyczną. Możemy dużo zyskać, ale też dużo stracić. Osoba, którą widujemy w pracy kilka godzin dziennie może bowiem być zupełnie inna w życiu codziennym. Nie warto więc bezmyślnie stawiać wszystkiego na jedną kartę i poddać się zauroczeniu. Pod żadnym pozorem nie wolno nam tracić zdrowego rozsądku.
- Zakochałam się w moim koledze z biura – mówi Anna Dąbrowska, ekonomistka – Uczucie było tak silne, że postanowiłam wyprowadzić się z domu i rozwieść się z mężem dla tego człowieka. Niestety czar prysł od razu po tym jak tylko zamieszkaliśmy razem. Mój partner przestał przypominać zadbanego i szarmanckiego mężczyznę. Rozrzucał po całym mieszkaniu brudne skarpetki, a całe wieczory spędzał przed telewizorem pijąc piwo i oglądając mecz. Nie warto było ryzykować małżeństwa dla tego człowieka. Gdybym miała podjąć decyzję jeszcze raz – postąpiłabym zupełnie inaczej, nie wdawałabym się w ten romans.
Zanim więc spakujemy rzeczy i wyprowadzimy się z domu, warto bardzo dobrze przemyśleć sprawę nowej znajomości. Oprócz zauroczenia trzeba pamiętać także o możliwych konsekwencjach. A może czar tej znajomości pryśnie tak szybko jak się pojawił? Czy na pewno możemy być pewne uczuć osoby, którą znamy tylko i wyłącznie z pracy? A może dla niego jest to tylko dobra zabawa?
Romans w pracy – czemu nie… Drobny flirt jeszcze nikomu w niczym nie zaszkodził. Jednak pamiętajmy, żeby nikogo naszym zachowaniem nie zranić. A już na pewno nie osobę, której przysięgało się wierność i uczciwość małżeńską. Osobę, która każdego wieczora zamiast powiedzieć: „Ślicznie wyglądasz” podaje nam kubek gorącej herbaty.