Blisko ludziRosyjski żołnierz zapytał, kto zrobił im taką krzywdę. "Chciałam odpowiedzieć: Ty to zrobiłeś"

Rosyjski żołnierz zapytał, kto zrobił im taką krzywdę. "Chciałam odpowiedzieć: Ty to zrobiłeś"

Halina gotowała zupę dla blisko 200 osób, kiedy w Mariupolu dochodziło do ostrzałów. Razem z córką, Natalią, nie zdążyła uciec do schronu, w wyniku czego ma poranioną twarz, a Natalia straciła oko. W trakcie przejazdu do innego miasta zostały zapytane przez rosyjskiego żołnierza: "Kto wam to zrobił?". Powstrzymały się od odpowiedzi: "Ty to zrobiłeś".

Mieszkanka Mariupola. Zdjęcie ilustracyjne
Mieszkanka Mariupola. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Pierre Crom

29.04.2022 | aktual.: 29.04.2022 15:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mariupol jest obecnie jednym z najbardziej dotkniętych wojną ukraińskich miast. To tam dochodzi do największych ostrzałów, których ofiarami stają się dorośli i dzieci. Nie każdy ma możliwość, aby szybko dostać się do schronu, co sprawdziło się w przypadku Haliny i jej dorosłej córki Natalii, przebywających w akademiku z innymi, blisko 200 osobami.

Ma poranioną twarz, jej córka straciła oko

Do dramatycznej sytuacji doszło 15 marca tego roku. Halina Moroszewska gotowała zupę dla 172 osób, które mieszkały w tym czasie w akademiku w Mariupolu. Wśród nich znajdowały się także dzieci. W pewnym momencie pojawił się przeraźliwy hałas. Większość osób zeszła wtedy do schronu, natomiast Hanna została. Szykowała jedzenie dla blisko 200 osób, za których czuła się po prostu odpowiedzialna.

- Dodaj ziemniaki i biegnij do piwnicy - relacjonowała w rozmowie z CNN, opowiadając jak wyglądał ten dzień.

Gdy Rosjanie zaatakowali akademik, doszło do eksplozji. Halina, która znajdowała się wówczas na górze razem z córką, Natalią, nie zdążyła przedostać się do schronu. Kawałki szkła poraniły jej całą twarz. Po chwili zobaczyła zakrwawioną twarz córki. Okazało się, że Natalia straciła w wyniku wybuchu oko.

"Ból był nie do zniesienia"

Halina i Natalia zostały natychmiastowo przewiezione do szpitala w Mariupolu, gdzie liczba lekarzy, niestety, wciąż się zmniejsza. Wielu z nich uciekło, obawiając się o swoje własne życie. Tam była wówczas pod opieką chirurga, który błagał ją, aby wytrzymała ból. W szpitalu skończyły się już wszelkie środki przeciwbólowe. Chirurg nie miał innego wyjścia. Na miejscu nie było również pielęgniarek, które mogłyby zmieniać opatrunki.

- Ból był nie do zniesienia - mówiła w rozmowie z CNN.

W szpitalu spędziły 36 godzin. Halina spała wśród ofiar rosyjskich ataków, na ławce otoczonej krwią. Kilka dni później, ona, jej mąż i córka, zdecydowali się opuścić Mariupol.

"Kto wam to zrobił?"

Halina i jej rodzina przedostali się do względnie bezpiecznego Lwowa. Po drodze minęli jednak około 20 punktów kontrolnych, na których rosyjscy żołnierze wypytywali ich o wszelkie możliwe szczegóły. Jeden z nich, widząc zarówno Halinę, jak i jej córkę, zapytał:

"Kto wam to zrobił?".

- Bardzo chciałam odpowiedzieć: "Ty to zrobiłeś" - wyjawiła Halina CNN. - Ale naprawdę lepiej jest trzymać gębę na kłódkę, gdy ma się do czynienia z człowiekiem z bronią.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.