️Znaleźli się pod ostrzałem w Mariupolu. Wania osłonił swojego kota własnym ciałem
Mały Wania i jego rodzina przeżyli bombardowanie Mariupolu. Dzielny chłopiec uratował swojego kota, którego w trakcie ostrzałów osłaniał własnym ciałem. "Jesteśmy dumni, że Ukraina wychowała takie dzieci" – pisze na Instagramie ukraińska organizacja ZooPatrol.
Wojna w Ukrainie trwa od ponad dwóch miesięcy. Jej cichymi ofiarami, o których mało się mówi, są zwierzęta. One również w tej trudnej sytuacji odczuwają silny stres, który w przyszłości może odbić się na ich kondycji psychofizycznej. Niektóre zwierzaki wyjechały wraz ze swoimi opiekuńczymi właścicielami z kraju. Inne pozostawione same sobie, niestety błąkają się po ulicach wśród gruzów po zbombardowanych budynkach. Właśnie takimi przypadkami zajmuje się w głównej mierze organizacja ZooPatrol UA.
Chłopiec z Ukrainy osłaniał swojego kota własnym ciałem
Ostatnio na instagramowym profilu ZooPatrol pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego chłopca, który trzyma na rękach białego kota. Historia młodego mieszkańca Ukrainy okazała się być niezwykle poruszająca.
"Poznaj Wanię. Mimo że jest dzieckiem, już jest bohaterem. Wania przykrył kota swoim ciałem podczas ostrzału w Mariupolu. Chłopiec, jego rodzina i kot zdołali wydostać się z prawdziwego piekła żywi. Wyobraź sobie, słyszysz strzały, gdzieś w pobliżu wybuchają rakiety. Jesteś otoczony przez wrogów. (...) Jednak Wania nawet nie pomyślał o pozostawieniu swojego zwierzaka. (...) Wania, masz wielkie serce! Jesteśmy dumni, że Ukraina wychowała takie dzieci" – czytamy na Instagramie.
Wania opowiedział, co zrobił w trakcie bombardowań w Mariupolu
Z kolei Starcom Centre UA, podlegające ukraińskiemu Ministerstwu Kultury i Polityki Informacyjnej, opublikowało na Twitterze wideo, w którym sam Wania opowiedział o tym, co się stało. "Wania uciekł z oblężonego Mariupola. Uratował swojego kota, przykrywając go własnym ciałem podczas ostrzału" – brzmi opis nagrania.
– Wojskowi weszli rano do naszego domu i powiedzieli, żebyśmy zeszli do piwnicy. Minęło jakieś pół godziny czy godzina i powiedziałem mojemu tacie, żebyśmy wrócili do mieszkania po kota, ponieważ on cały czas tam był. Pięć minut po tym, jak go stamtąd wypuścił, zaczęły się strzały. Więc pobiegłem z kotem na rękach do piwnicy w trakcie tych bombardowań – mówi mały bohater.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl