W Rosji czeka ich śmierć. Przerażające, co usłyszała od wagnerowców
Ewa Galica opowiedziała o trudnym wyzwaniu, którego podjęła się w ostatnim czasie. Dziennikarka zrobiła reportaż o wagnerowcach, czyli tzw. prywatnej armii, którzy postanowili odejść z grupy. Spora część wagnerowców znalazła się na froncie w Ukrainie, gdzie walczy po rosyjskiej stronie.
18.05.2023 | aktual.: 18.05.2023 18:46
- Czy nie bałaś się spotykać z tymi ludźmi? To są płatni zabójcy - to pytanie, jako pierwsze, w studiu "Dzień Dobry TVN" usłyszała Ewa Galica, która z byłymi najemnikami grupy Wagnera spotkała się oko w oko. Jak sama reporterka przyznała, przy realizacji tak trudnych tematów stara się myśleć, że jej rozmówcy ryzykują więcej. - Wagnerowcy, którzy uciekli, mają na sobie wyrok śmierci. Ja muszę tylko z nimi porozmawiać - stwierdziła dziennikarka.
Tak działa prywatna armia zabójców. Cynizm to niedopowiedzenie
Nie pracują dla ministerstwa obrony kraju, ale, w tym konkretnym przypadku, dla oligarchy. Z tego względu, co podkreśla Ewa Galica, mają znacznie więcej swobody w działaniu. Mogą być wysyłani za granicę, a z ich śmierci "przełożony" nie musi się tak tłumaczyć. Dodatkowo nie wliczają się w statystyki rosyjskich żołnierzy.
- W Rosji działalność najemnicza jest nielegalna i grozi za to surowa kara więzienia. Jest to działanie cyniczne. Z jednej strony jest to nielegalna działalność, z drugiej - swoją siedzibę mają w Petersburgu i oficjalnie rekrutują nowych żołnierzy - zauważa autorka reportażu.
Opowiadając o samym procesie rekrutacji do armii, Galica podkreśla, że w miastach znajdują się specjalne punkty, gdzie można się bezpośrednio zgłosić.
"Odchodzą ci, którzy mają odwagę"
Ewa Galica odbyła rozmowę z ludźmi, którzy odeszli z prywatnej armii. Decyzja o opuszczeniu zastępów wagnerowców jest jednoznaczna z wyrokiem śmierci.
- Odchodzą dlatego, że czują się oszukani. Widzą, że zupełnie inne warunki panują na wojnie, niż mieli to obiecane - dodaje dziennikarka.
Wagnerowcy, aby wstąpić do armii, podpisują różne dokumenty. Mają zarabiać duże pieniądze, a po sześciu miesiącach służby być wolnym. Jak podkreśla Galica, kontrakty te są często przedłużane bez zgody żołnierza.
Reporterka przyznaje, że osoby, które odeszły z grupy Wagnera, zdecydowały się na rozmowę o tej nielegalnej grupie, aby przestrzec innych przed wstąpieniem w te szeregi.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl