Peeling na początek
Jak to zrobić, by nie rzucić ukochaną szminką w kąt? Zacznijmy od tego, że usta muszą być zadbane, aby w ogóle myśleć o idealnym efekcie. Nie pogryzione, popękane czy wyschnięte. Wiele z nas na co dzień zapomina o pielęgnacji ust, plując sobie z tego powodu w brodę tuż przed nałożeniem makijażu. A przecież to nie jest taka wielka sztuka! Wystarczy raz w tygodniu zaserwować sobie minutowy peeling - możesz go stworzyć sama z miodu i cukru czy zmielonych ziarenek kawy i masła shea. Dla leniwych pozostaje opcja sklepowa (ceny zaczynają się już od kilku złotych). Delikatny, 60 sekundowy masaż poprawi ukrwienie ust i pomoże ściągnąć naskórek, który bardzo mocno się uwydatnia pod każdą szminką. Peeling możesz też wykonać nawet 30 minut przed nałożeniem szminki, poprawi to wygląd nawet mocno zaniedbanych ust. Kolejnym krokiem jest nałożenie odrobiny balsamu nawilżającego - z rozsądkiem, tak, by szminka mogła na nim “osiąść”, a nie weń “wsiąknąć”. Jeśli używasz lub chociaż posiadasz kredkę do ust w kolorze szminki, to dobry moment, by ją wyciągnąć z kosmetyczki. Raz, że łatwiej będzie ci zaaplikować kolor na usta, dwa, że przy umiejętnym manewrowaniu kredką masz szansę uzyskać efekt wypełnionych ust. Nie posiadając takiej kredki, możemy narysować kontury za pomocą pędzelka i szminki.
Tu następuje pierwszy moment, w którym warto sięgnąć po chusteczkę. Nadmiar produktu nie jest mile widziany, ponieważ może się zacząć wałkować przy nakładaniu szminki bądź niechcący “wyjść” poza narysowane kontury. Po odciśnięciu nałóż jedną warstwę szminki i ponownie odbij ją na chusteczce. Jeśli widzisz, że kolor nie do końca osiadł na ustach tak, jak tego oczekiwałaś, ponownie nałóż kosmetyk i odczekaj chwilę.