Rzuciła się na pomoc synowi. Amerykanka chciała udaremnić porwanie
Do tragicznych wydarzeń doszło we wtorek 9 lutego w Arizonie. 30-letnia Brittany Walker-Martie próbowała pomóc swojemu niespełna rocznemu synkowi. Dziecko zostało uprowadzone, a matka nie zamierzała bezczynnie na wszystko patrzeć. Dzielna kobieta zginęła.
12.02.2021 15:44
Rodzina i bliscy znajomi kobiety nie mogą pogodzić się z jej śmiercią. Kobieta zostawiła 11-letnią córkę Prudence i 10-miesięcznego synka Abla. Tragiczne wydarzenia wstrząsnęły lokalną społecznością.
Matczyna miłość zwyciężyła
Departament Policji Peoria podał do wiadomości KTVK, że Brittany Walker-Martie zmarła w wyniku odniesionych obrażeń, które odniosła podczas próby odebrania synka porywaczowi. Wszystko wydarzyło się w zaledwie kilka minut. 30-latki nie dało się uratować.
10 lutego pod domem kobiety zebrały się tłumy mieszkańców, którzy chcieli oddać hołd Walker-Martie. Na miejscu pojawiła się także jej córka Prudence, która ze łzami w oczach powiedziała dziennikarzom, że tęskni za mamą i nie może znieść jej nieobecności. - Zawsze była przy nas - powiedziała dziewczynka.
Przyjaciółka 30-latki powiedziała w rozmowie z "People", że Brittany oddała życie za swojego ukochanego syna. Według wstępnych ustaleń policji, Walker-Martie została wyrzucona z rozpędzonego minivana, gdy jej były partner Eric Maes wtargnął do pojazdu. Mężczyzna miał już wcześniej konflikt z kobietą i zamierzał porwać ich wspólnego syna.
Wezwani na miejsce funkcjonariusze zastali kobietę z ciężkimi obrażeniami ciała. Została szybko przetransportowana do szpitala, gdzie po kilku godzinach zmarła. Z kolei mały Abel został odnaleziony już następnego dnia. Wszystko dzięki tzw. AMBER Alert – policjanci otrzymali informację o tym, że w odległości około 20 km od miejsca porwania znaleziono porzucone dziecko.
Według informacji "People" porywacz uciekł i zostawił samochód. Policja wydała specjalny komunikat, w którym nawoływała do pomocy w ustaleniu miejsca pobytu Maesa. Na szczęście po kilkunastu godzinach porywacza ujęto w Phoenix. Tamtejsza rzeczniczka policji powiedziała:
"Eric Maes początkowo został oskarżony o zabójstwo, ale w świetle zebranych dowodów, zmieniono zarzuty. Mężczyzna został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia, porwanie, narażenie życia i zdrowia oraz kradzież" - przekazała sierżant Amanda Gaines.