Nie chcą jej nawet na staż. Takich "zetek" jest coraz więcej

Nie chcą jej nawet na staż. Takich "zetek" jest coraz więcej

Pokolenie Z mierzy się z wieloma trudnościami na rynku pracy
Pokolenie Z mierzy się z wieloma trudnościami na rynku pracy
Źródło zdjęć: © Getty Images | Iuliia Burmistrova
17.01.2024 11:41, aktualizacja: 17.01.2024 16:03

Justyna, świeżo upieczona absolwentka dwóch kierunków, pracę znalazła dopiero po kilkumiesięcznych poszukiwaniach. Wiktoria, aktualna studentka, na staże aplikuje do teraz. Bezskutecznie. Paweł miał więcej szczęścia. Na rynku pracy młodość bywa zaletą, ale często też barierą dla osób z pokolenia Z.

W dobie rekordowo niskiego bezrobocia znalezienie pracy nie wydaje się dużym wyzwaniem. Gorzej, gdy jesteś osobą z pokolenia Z (urodzeni po 1995 roku): młodą, bez doświadczenia, świeżo po studiach. Wtedy możesz mieć problem, zwłaszcza że "zetek" na rynku pracy jest coraz więcej.

Firmy-duchy

Justyna, absolwentka dwóch kierunków, od zawsze była mocno zaangażowana w lokalne inicjatywy. Radio studenckie, pisanie do gazety, działalność w kulturze i wiele innych aktywności dawały nadzieję, że znalezienie pracy po studiach nie będzie większym problemem. Tak jednak się nie stało. Justyna próbowała bez skutku wiele razy, ale pracę zdobyła dopiero po kilku miesiącach. I to ocierając się o znajomości.

– Z mojej perspektywy, ale także znajomych, wydawało się, że rynek oferuje wiele miejsc pracy. Jeśli spojrzy się na wybrane portale, rzeczywiście widać, że pracodawcy nieustannie kogoś szukają. Trzeba jednak pamiętać, że na rynku jest wielu pracowników wykwalifikowanych, którzy stanowią dla młodych konkurencję – mówi Justyna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nasza rozmówczyni przyznaje, że mimo dziesiątek wysłanych CV tylko kilka firm się do niej odezwało – czy to zapraszając na rozmowę, czy potwierdzając, że aplikacja dotarła do firmy. Ze strony reszty firm zderzyła się z ciszą. Jak mówi Justyna, ten tzw. ghosting (urywanie kontaktu przez rekruterów, brak odpowiedzi ze strony firmy) jest zmorą współczesnego rynku pracy.

– Oczywiście zdaję sobie sprawę, że podczas pojedynczej rekrutacji do firmy napływają setki zgłoszeń, ale wygenerowanie choćby automatycznej wiadomości z informacją zwrotną pozwoliłoby czuć się kandydatowi bardziej zaopiekowanym – mówi. Opisuje też sytuację, której doświadczyła:

– Szukając pracy, zgłosiłam się na stanowisko do lokalnego oddziału międzynarodowej firmy. Pierwszy kontakt był pozytywny, rozmowa również przebiegła bardzo dobrze, czułam się, jakbym już dostała tę pracę… a potem cisza. W ciągu tygodnia mieli dać odpowiedź zwrotną, a tu nic. Napisałam dwa maile, aby upewnić się, czy zakończyli już proces rekrutacji, ale nikt mi nie odpowiedział, ani "tak", ani "nie". Jakby zapadli się pod ziemię.

Podobnie miała Wiktoria, studentka zarządzania informacją. – Aplikowałam na mnóstwo staży i na żaden się nie dostałam aż do teraz. Firmy, które reklamowały się na targach pracy, zazwyczaj nawet nie odpowiadały. Przedstawiciele ładnie opowiadali o stażach i zatrudnianiu młodych ludzi, więc byłam przekonana, że znalezienie pracy nie będzie trudne. Tymczasem tylko raz dostałam feedback po rozwiązaniu zadań rekrutacyjnych. Po dwóch miesiącach...

1800 CV na jedno ogłoszenie

Nieskuteczne próby znalezienia pracy mogą mieć przyczynę nie tylko w recesji odbijającej się czkawką po pandemii COVID-19. Jak przyznaje Magdalena Gawłowska-Bujok, Chief Operating Officer i współzałożycielka serwisu z ogłoszeniami pracy No Fluff Jobs, przyczyn należy szukać również w podejściu pracodawców.

– Choć myśleliśmy, że kryzys i fala zwolnień to jedynie przejściowe turbulencje na rynku pracy, tak jak miało to miejsce w trakcie pandemii, rynek wciąż "dochodzi do siebie". A najbardziej poszkodowaną grupą są juniorzy i juniorki. Na portalu No Fluff Jobs w 2023 roku ogłoszenia juniorskie stanowiły jedynie 7,1 proc. wszystkich opublikowanych ofert. Na rekordowe ogłoszenie juniorskie potrafiło wpaść nawet ponad 1800 CV. Pracodawcy wciąż czują się pewniej, zatrudniając bardziej doświadczonych i samodzielnych pracowników lub pracowniczki – mówi ekspertka.

Jak wnioskuje Wiktoria, doświadczenie zdobyte na studiach musi iść w parze choć w minimalnym stopniu z praktyką biznesową.

– Mam zrobiony kurs z zarządzania projektami, miałam rozpoczęty kurs UX, działałam w kole naukowym i w zespole promocyjnym swojego instytutu, do CV miałam wpisane praktyki plus zlecenie, które po praktykach robiłam dla jednej firmy. Wydawało mi się, że to dość sporo, szczególnie dlatego, że z projektami, które prowadziłam, byłam na dwóch konferencjach naukowych. Mimo tego wciąż mi się nie udawało – mówi.

"Podejmie Pan wyzwanie?"

Kandydaci z pokolenia Z na szczęście nie zawsze wpadają w sidła nieprofesjonalnych procesów rekrutacyjnych. Na rynku jest wiele firm, które rozumie potrzeby niedoświadczonych jeszcze osób i daje im szansę na uzupełnienie niezbędnych braków. Tak było w przypadku Pawła, studenta jednej z krakowskiej uczelni, który pracuje aktualnie jako frontend developer.

Rekrutację do obecnej firmy wspomina dobrze i podaje za przykład sprawnej komunikacji i zrozumienia ze strony pracodawcy. Pokazuje też, że upór, determinacja i zdolność do wpisania się w kulturę przedsiębiorstwa to atuty, które firmy cenią w młodych kandydatach.

– Już 15 minut po wysłaniu CV dostałem telefon od managera, który podpytał mnie o pierwsze kwestie i zapewnił, że jeszcze się odezwie. Po dwóch tygodniach ten sam manager ponowił kontakt i umówił ze mną rozmowę stacjonarną – opowiada Paweł.

– Zdziwiło mnie to trochę, bo nie miałem w CV ujętej znajomości kluczowej dla tego stanowiska technologii. Myślałem więc, że zostanę odrzucony z marszu. Ku mojemu zdziwieniu rekruter powiedział mi, że moje doświadczenie wygląda w porządku, ale brakuje tej jednej umiejętności. Zapytał, czy chciałbym się podjąć wyzwania, poduczyć się technologii w trzy tygodnie i wtedy przyjść ponownie na rozmowę. Oczywiście się zgodziłem, przyszedłem po trzech tygodniach i chyba zrobiłem dobre wrażenie, bo dostałem pracę – dodaje.

Pracodawcy, mając świadomość postępujących zmian na rynku pracy, jego dynamiki i wymogu dostosowania się do rzeczywistości opartej w dużej mierze na nowych technologiach, powinni inwestować w "zetki".

Jak podkreśla Magdalena Gawłowska-Bujok: – Osoby młode to tzw. digital natives – są biegłe w języku nowych mediów i technologii, bo dorastały w tym środowisku i właściwie nie znają innego. Obecnie nie zbudujemy biznesu bez wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań i wspomnianej wcześniej perspektywy najmłodszego pokolenia na rynku pracy. Zespoły potrzebują świeżego spojrzenia i głosu "zetek", bo przecież to do nich wkrótce będą kierować większość usług czy produktów – wskazuje specjalistka.

Nowatorstwo, technologie, kultura pracy

Czy młody wiek i brak doświadczenia stawiają młodych w sytuacji bez wyjścia w kontekście prób zdobycia dobrej pracy? Niekoniecznie, bo studenci, absolwenci czy szerzej – pokolenie "Z" – mają liczne atuty, które dobrze wykorzystane, potrafią znaleźć uznanie firm.

– Raz będzie to duża dyspozycyjność ze względu na małą liczbę zajęć na studiach lub bycie już po studiach, raz znajomość języków, uzyskany w trakcie studiów certyfikat czy znajomość programów graficznych. Często podkreślałam swoją szeroką działalność studencką, pokazując, że oprócz nauki można na uczelni robić wiele interesujących rzeczy, co zawsze spotykało się z pozytywnym odbiorem – twierdzi Justyna.

Wtóruje jej Paweł: – "Zetki" cechują się często nowatorskim podejściem. Powiem na swoim przykładzie: w pracy dostałem zadanie, które wymagało ode mnie nauki od podstaw tworzenia dodatków do Visual Studio Code. W ramach tego skorzystałem z ChatGPT w celu uproszczenia procesu przeszukiwania dokumentacji. Gdy powiedziałem o tym podejściu mojemu team leaderowi i managerowi, to odbiór był bardzo pozytywny. Dostałem za to sporą pochwałę – dodaje.

– Przede wszystkim młodzi nie powinni bać się prezentowania swoich atutów i umiejętności: a te zdobywamy w różnych sytuacjach, nie tylko w pracy. Warto też brać udział w różnych projektach w szkołach i na studiach, także tych charytatywnych, gdzie szlifuje się np. zdolność zarządzania czasem, delegowania zadań czy pracy nad kilkoma projektami jednocześnie – podkreśla Magdalena Gawłowska-Bujok.

Nie bez znaczenia w rekrutacji jest też spójność podejścia przyszłego pracownika z filozofią przedsiębiorstwa. – Widać było, że mojej firmie zależało na znalezieniu osoby, która wpisze się w ich kulturę pracy i będzie miała podstawową wiedzę, a nie na stażyście, który pracował już w innych miejscach, bo tak też często bywa. Ponieważ znałem tę firmę, to miałem okazję pokazać się z dobrej strony i odnieść się do jej filozofii, etyki pracy i koncepcji stojącej za flagowym produktem – mówi Paweł.

Jak więc klarują się perspektywy osób młodych na rynku pracy? – Obecnie szacuje się, że przedstawiciele i przedstawicielki pokolenia Z stanowią 15 proc. światowej siły roboczej, ale już w 2025 roku ten wskaźnik sięgnie 27 proc. i będzie tylko rósł. Pamiętajmy, że "zetki" w zespole to przede wszystkim: świeże spojrzenie, znajomość najnowszych technologii, ale również tzw. czysta karta. Startują z pozycji osoby bardziej elastycznej, która nie wyrobiła sobie jeszcze żadnych nawyków zawodowych, zdolnej do adaptacji w nowych warunkach – twierdzi współzałożycielka No Fluff Jobs.

Źródło artykułu:Kronikarz Nowin