Nie przychodzą do pracy. Nieobecność tłumaczą "siłą wyższą"

Nie przychodzą do pracy. Nieobecność tłumaczą "siłą wyższą"

Niektórzy pracownicy nadużywają prawa do urlopu z powodu siły wyższej
Niektórzy pracownicy nadużywają prawa do urlopu z powodu siły wyższej
Źródło zdjęć: © Getty Images | Fiordaliso
Agnieszka Woźniak
16.01.2024 06:00, aktualizacja: 16.01.2024 06:50

Urlop z powodu działania siły wyższej wzbudza emocje od momentu wprowadzenia w kwietniu 2023 roku. Brak zamkniętego katalogu spraw, w których można go udzielić, sprawia, że dla niektórych wystarczającym powodem absencji jest... poranny kac. Pracodawcy zwracają się do Inspekcji Pracy o pomoc.

- Urlop z powodu siły wyższej jest zdecydowanie bardziej popularny, niż spodziewali się tego pracodawcy. Szacuje się, że korzystało z niego już około 20 proc. pracowników - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Kamila Wasilewska, radca prawny z Kancelarii RPMS Staniszewski & Wspólnicy.

Adwokat Iwo Klisz z Kancelarii Klisz i Wspólnicy podkreśla, że pracownicy często naginają nowe przepisy. - Sytuacja, w której ktoś mówi, że nie dojechał do pracy, bo spadł śnieg, a on nie miał zimowych opon, jest nadużyciem. Opady śniegu w listopadzie to nie jest siła wyższa - zaznacza.

- Do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie w roku ubiegłym wpłynęło kilka pisemnych zapytań prawnych od pracodawców dotyczących urlopu od siły wyższej - informuje Wirtualną Polskę Przemysław Worek, rzecznik instytucji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy to już pożar?

Czym jest siła wyższa? - Jest to na przykład awaria pralki, która doprowadziła do tego, że zalało nam mieszkanie. Nie możemy przecież opuścić lokalu bez usunięcia usterki, na którą nie mieliśmy wpływu - mówi Kamila Wasilewska, radca prawny z Kancelarii RPMS Staniszewski & Wspólnicy.

Chodzi o sytuacje nagłe i nadzwyczajne. - Piec, który uległ uszkodzeniu i zaczął płonąć, zalanie, pożar, powódź - wtedy jak najbardziej przysługuje nam wolne - wymienia adwokat Iwo Klisz z Kancelarii Klisz i Wspólnicy.

Kreatywność pracowników nie zna jednak granic. - Zaczęli traktować ten urlop jako dodatkowe wolne z przysługującej im puli. Chcą go wykorzystać, by nie czuć, że coś im przepadło - stwierdza Kamila Wasilewska. Dlatego podają najróżniejsze przyczyny.

- Jedna z kobiet chciała iść na jasełka do przedszkola swojego dziecka, które organizowane były o godzinie 12, czyli w godzinach jej pracy. Choć powód był dla niej ważny, nie jest to jednak "siła wyższa", bo zazwyczaj tego typu wydarzenia organizowane są z dużym wyprzedzeniem. W takiej sytuacji pracodawca powinien poinformować ją, że powinna skorzystać z urlopu wypoczynkowego - tłumaczy radca prawny.

Popularne jest również branie "urlopu na lekarza". - Jeden z pracowników zaplanował sobie wizytę u specjalisty. Potrzebował wyjść wcześniej z pracy i aby zachować urlop wypoczynkowy oraz przynajmniej te 50 proc. wynagrodzenia, powoływał się na siłę wyższą - dodaje.

 - Sezonowe badania czy katar u dziecka to nie jest siła wyższa. Jest nią za to sytuacja, gdy np. dziecko nagle uległo wypadkowi, złamało nogę i musimy zawieźć je do lekarza - podkreśla Iwo Klisz.

Urlop na kaca

Do sytuacji nagłych i nieplanowanych nie zalicza się jednak mocno zakrapiana impreza dnia poprzedniego, nawet jeśli doszło do niej spontanicznie.

- Jeden z pracowników naszego klienta oznajmił szefowi, że pojawił się u niego wieczorem szwagier z alkoholem, więc to była siła wyższa, przez którą nie był w stanie przyjść do pracy. Muszę z przykrością stwierdzić, że nie jest to jednak wystarczający powód absencji - stwierdza adwokat Iwo Klisz.

To nie jest odosobniony przypadek. - Klasycznym przykładem jest to, że pracownik chce rano później przyjść do pracy, bo wieczorem wypił za dużo. Poranny kac nie mieści się jednak w definicji siły wyższej - podkreśla radca prawny Kamila Wasilewska.

Zmora pracodawców

Sprawdzenie, czy pracownik faktycznie mówi prawdę, jest jednak dość problematyczne. - Przepisy nie obligują do udowodnienia, że podana przyczyna jest prawdziwa. Nie musimy wysyłać żadnych zdjęć czy skanów dokumentów. Wystarczy podanie powodu - podkreśla radca prawny z Kancelarii RPMS Staniszewski & Wspólnicy.

Pracodawcy mają więc związane ręce. - W świetle przepisów o ochronie danych osobowych nikt nie ma prawa żądać od nas informacji takich jak stan zdrowia naszych bliskich - stwierdza Kamila Wasilewska.

Czasem jednak pracownicy sami wychodzą z inicjatywą. Pokazują dowody, aby potwierdzić swoją wiarygodność. Kary za mijanie się z prawdą są surowe. - Jeżeli okazałoby się, że pracownik okłamał pracodawcę i nie podał prawdziwej przyczyny, może ponieść konsekwencje, takie jak kary porządkowe, a nawet wypowiedzenie stosunku pracy - tłumaczy.

Przepisy stoją jednak po stronie pracownika. - Ustawodawca nie upoważnił pracodawcy do oceny, czy zdarzenie mieści się w tym katalogu, czy nie lub żądania od pracownika potwierdzenia, że zdarzenie miało miejsce. Pracownik natomiast nie jest zobowiązany do ujawniania lub udowadniania pracodawcy szczegółów skorzystania z tego zwolnienia od pracy - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Przemysław Worek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie.

Sterty papierów

Iwo Klicz jest zdania, że głównym problemem pracodawców jest nie na tyle absencja pracowników, ale formalności. - Muszą przyjmować oficjalne wnioski od pracowników, prowadzić ewidencję dokumentów, rozliczać godziny nieobecności i proporcjonalnie zmniejszać kwotę wynagrodzenia

To może okazać się bardziej kłopotliwe niż straty wynikające z absencji pracowników. - Jakby nie patrzeć, to tylko dwa dni w skali roku. Dodatkowo nie wszyscy będą chcieli z nich skorzystać, by nie stracić połowy wynagrodzenia. Niektórzy z kolei nie chcą się tłumaczyć, więc wolą po prostu wziąć urlop na żądanie - stwierdza adwokat z kancelarii Klisz i Wspólnicy.

Podkreśla, że wcześniej w naszym kraju funkcjonował podobny urlop, ale mało kto o nim wiedział. - Gdy ktoś z naszych bliskich uległ na przykład wypadkowi, wystarczyło na następny dzień usprawiedliwić swoją nieobecność, zachowując 100 proc. pensji. Wprowadzenie urlopu od siły wyższej wynikało z potrzeby zaimplementowania przepisów dyrektywy unijnej. Tak naprawdę można więc stwierdzić, że obecny urlop od siły wyższej jest regresem i zmniejszeniem tych uprawnień. Mało kto zdaje sobie jednak z tego sprawę - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską.

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (427)
Zobacz także