"Sama wybierz samorząd". Kobiety znów idą po swoje
Po wyborach parlamentarnych w 2023 r. mówiło się, że to kobiety zdecydowały o ostatecznych wynikach. Mobilizacja, chęć zmian i nadzieja na lepsze jutro sprawiły, że panie tłumnie ruszyły do urn. Olga Legosz, inicjatorka kampanii "Sama wybierz samorząd" ma nadzieję, że 7 kwietnia frekwencja będzie równie wysoka.
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Dlaczego kampania profrekwencyjna "Sama wybierz samorząd" skierowana jest akurat do kobiet?
Olga Legosz, inicjatorka kampanii "Sama wybierz samorząd": Zeszłoroczne wybory parlamentarne były pierwszymi wyborami, kiedy frekwencja wśród kobiet była wyższa niż wśród mężczyzn. Myślę, że kampanie skierowane właśnie do nich - zadziałały. Z drugiej strony - mam poczucie, że kierując komunikat do kobiet w żaden sposób nie dyskryminuję mężczyzn.
Sama jestem kobietą, często z nimi pracuję, wykorzystuję swoje zasięgi do kontaktu z kobietami. Uważam, że mam w tym zakresie wyższą specjalizację, a co za tym idzie - lepszą wiedzę, jeśli chodzi o potrzeby kobiet. Badania, które robiliśmy jako Fundacja SPS docierały głównie do pań - stanowiły one 98 proc. ankietowanych. Wszystkie wnioski, które udało nam się wyciągnąć, są oparte na ich odpowiedziach. Patrząc historycznie - kobiety często wskazywały, że taka czynność jak głosowanie kulturowo przypisywana jest… mężczyznom. Pewnie nie zawsze i nie wszędzie, ale z pewnością zdarzało się i tak, że kobiety głosowały tak jak ich partnerzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A przecież mamy zupełnie inne potrzeby.
Takie są fakty. Oczywiście mamy też wiele wspólnych potrzeb, ale kulturowo np. opieka nad dziećmi w dużej mierze spoczywa na kobietach. Jest bardzo dużo rzeczy, o które postulujemy, które częściej dotyczą nas. Wykluczenie komunikacyjne częściej dotyczy kobiety. Dlaczego? Bo zazwyczaj to mężczyzna ma samochód. Jeśli w domu jest jedno auto, zazwyczaj używa go facet. Czy zdarzają się inne przypadki? Oczywiście, że tak!
Jeśli mówimy o opiece nad rodzicami czy osobami starszymi, to znowu zazwyczaj jest to zadanie przypisane do kobiety. Najpierw wychowuje swoje dzieci, a potem zajmuje się rodzicami. Nieporównywalnie częściej występujemy w roli opiekunki. Już nie mówiąc o tym, że w polityce mamy niezwykle silną nadreprezentację mężczyzn niż kobiet. Pamiętam takie zdjęcie koalicji, na którym występowali wszyscy liderzy partii - Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia itp. Jak to możliwe, że nie było tutaj ani jednej kobiety?!
Jeden z moich szefów powiedział kiedyś, że nie ma na świecie sprawiedliwości, ale jest statystyka. Jeśli liderami wszystkich partii politycznych w Polsce są mężczyźni, to coś tu się nie zgadza.
Ostatnia kampania polityczna była mocno zorientowana na kobiety. Później, gdy tworzył się rząd, wiele z nas czekało na to, ile ministerstw zostanie powierzonych polityczkom. Pojawiły się wówczas zarzuty, że kobiety znowu dostały obszary z zakresu polityki prorodzinnej czy opiekuńcze.
Oczywiście, że tak. I nie byłoby może takiego problemu, że kobiety zostały tylko tu obsadzone, gdyby poważnie patrzono na ich rekomendacje. Ogólnie jest taka perspektywa, że poważniejsze są ministerstwa obrony czy finansów, i to one wydają nam się kluczowe z perspektywy zarządzania państwem.
Ale z drugiej strony - z punktu widzenia obywateli - najważniejsze są takie obszary jak: zdrowie, edukacja, praca. To dotyka nas na co dzień bardziej niż to, czym zajmuje się Ministerstwo Obrony. Obecnie moim zmartwieniem nie jest fakt, że kobiety są tu, a nie ma ich tam. Martwię się, czy będą poważnie potraktowane, czy ich rekomendacje płynące z pracy i doświadczenia, będą brane pod uwagę. W którym momencie pojawi się mężczyzna odpowiadający za finanse i powie: projekty super, ale nie mamy na to pieniędzy? Jakość naszego codziennego życia jest dzisiaj w rękach ministerstw obsadzonych przez kobiety.
Jakie potrzeby mają dzisiaj kobiety z perspektywy wyborów samorządowych? Jakie kompetencje mają samorządy?
Tak naprawdę na codzienne życie Polek większy wpływ ma polityka samorządowa niż polityka centralna. Jest ogromny problem z mieszkalnictwem. Wiele osób nie może pozwolić sobie na zakup mieszkania, nie może oszczędzać, bo nie pozwalają na to zarobki, wynajem jest bardzo drogi, a jednocześnie sytuacja na rynku niespecjalnie chroni osobę wynajmującą. Po drugiej stronie mamy samorząd i to właśnie on może np. podjąć decyzję, czy będzie budował tanie mieszkania na wynajem.
Mamy też kwestię dostępu do zdrowia. Duża część szpitali i przychodni w Polsce to placówki samorządowe. Niezależnie od tego jak jest kształtowane prawo - nawet na poziomie Sejmu - to to, czy pacjentka będzie mogła skorzystać z usług bez klauzuli sumienia zależy od dyrektora placówki i doboru kadry. Myślę, że wielu z nas uważa wybory samorządowe za wybór drugiej kategorii.
Czy samorząd jest sprawny, jaką ma umiejętność pisania programów dotacyjnych, jaką ma wizję miasta, w jaki sposób przyciąga pracodawców, jak szkoli ludzi, w jakiej odległości ci ludzie mieszkają - od tego naprawdę wiele zależy... To wszystko ma wpływ na naszą codzienność. W Polsce np. ciągle są obszary, które nie mają dostępu do internetu!
I nie trzeba szukać nawet daleko od Warszawy.
No właśnie. I są samorządy, które umiejętnie prowadzą negocjacje i wiedzą, w jaki sposób przeprocesować różne rzeczy, aby ludziom żyło się lepiej, a są też takie, które nie do końca sobie z tym radzą. Jeśli ktoś kieruje biznesem i nie odnosi sukcesów w stosunku do konkurencji, wymieniamy go. Przychodzi właściciel i dziękuje za współpracę. A jeśli mówimy o samorządzie, to ci, co są na czele mówią zazwyczaj: "nie dało się". W takim razie, jeśli się nie dało, to ustąp miejsca komuś innemu, kto może będzie miał więcej szczęścia.
Angażując kobiety do akcji "Sama wybierz samorząd", mamy rozwieszone materiały w 15 tys. miejsc w Polsce. Ułamek z tego został rozwieszony przez profesjonalne firmy, natomiast ogromna część pracy była wykonana przez wolontariuszki, które chcą zmieniać rzeczywistość. To piękna lekcja budowania społeczeństwa obywatelskiego, w którym nie narzekamy na kandydatów, którzy są, ale działamy. Mamy takie przykłady z jesieni, kiedy ambasadorki zgłosiły się do mnie, że chcą rozwieszać plakaty, a dziś same startują w wyborach.
Poczuły sprawczość.
Chwilę temu organizowaliśmy szkolenie dla kandydatek i zgłosiło się 700 kobiet! Po prostu trzeba dawać kobietom narzędzia, żeby czuły, że mogą wygrać. A będą mogły wygrać, kiedy my się zmobilizujemy i będziemy mówić tym samym językiem. Nie chcę sprowadzać potrzeb kobiet do żłobka, niemniej jak zobaczymy, ile polskich gmin nie ma żłobka, a ile jest siłowni w terenie, boisk itd. Dużo środków idzie w zaspokojenie potrzeb - często przypisanych do mężczyzn - a te, które wynikają z potrzeb kobiet są marginalizowane.
Brak żłobków niesie za sobą inne konsekwencje, chociażby eliminuje kobietę z życia zawodowego.
Nie może być tak, że kobiety są postawione pod ścianą. Wtedy nigdy nie dojdziemy do momentu równych płac. Kobieta, która wróci do pracy po dłuższym czasie - i nawet dostanie wyrównanie wszystkich podwyżek i premii - i tak jest o kilka lat do tyłu w stosunku do mężczyzny, który w czasie jej nieobecności rozwijał karierę, miał szansę awansować. Dzisiaj na stanowiskach w zarządach trudno znaleźć mężczyzn, którzy byli na urlopach wychowawczych. Nie da się ukryć, że macierzyństwo spowalnia, a niekiedy i zatrzymuje karierę. Są takie kraje, które próbują to pogodzić i np. jakieś istotne spotkania nie odbywają się wieczorami. Niewykluczanie kobiety z elementu decyzyjnego już jest jakimś ułatwieniem, a z punktu widzenia funkcjonowania firmy - nie jest ogromnym kosztem.
Do mainstreamu przechodzą informacje np. na temat Centralnego Punktu Komunikacyjnego, a ciężko przebić się z informacjami, że każda gmina w Polsce powinna mieć żłobek. Albo że każda gmina w Polsce powinna być skomunikowana tak, aby ludzie tam mieszkający mogli dojechać do lekarza, szkoły, pracy...
Akcja "Sama wybierz samorząd" ma na celu pokazać, jak ważne są te wybory. Mamy inne potrzeby niż mężczyźni, więc powinnyśmy wybierać zgodnie z własnymi przekonaniami i potrzebami.
Z czym spotykają się kobiety, które działają na rzecz kampanii profrekwencyjnej w mniejszych ośrodkach?
Często spotykają się z nieprzychylnymi komentarzami. Po pierwsze jest kwestia roli - uważamy, że głosowanie to domena mężczyzn. Po drugie - w dużym uproszczeniu - głos kobiet został przypisany do postulatów o aborcji. W związku z tym w małych miejscowościach, kiedy przychodzisz i mówisz, że kobiety mają głosować, to czego one mogą chcieć? Przecież wiadomo, że na pewno walczą o aborcję, bo na tym kończą się ich potrzeby. Kobiety, które wieszają nasze plakaty często spotykają się z komentarzami, że przyklejają plakaty proaborcyjne.
One dźwigają to wszystko na swoich barkach, liczą się z tym, że np. ich mąż zostanie obśmiany przez kolegów, spotykają się z uszczypliwymi komentarzami bliskich i pytaniami, po co mieszają się w politykę. Realnie mierzą się z odrzuceniem społecznym. W niektórych miejscowościach plakaty "Sama wybierz samorząd" są regularnie zrywane, ale wolontariuszki nie poddają się i wieszają nowe. Jak widać są tacy, którzy uważają, że nie tylko dzieci i ryby głosu nie mają, ale też kobiety.
To się nazywa motywacja do zmiany.
Kiedy jesienią prowadziłyśmy kampanię profrekwencyjną, wiele kobiet nawiązało ze sobą kontakt i zaprzyjaźniły się. Rozmawiając o swoich przekonaniach, poczuły pewną więź. To je zbliżyło.
Żyjemy w czasach zalewu informacji. Polityka dosięga nas z każdej strony. Jak wybrać mądrze?
Trzeba szukać informacji o ludziach, którzy kandydują w naszej społeczności, sprawdzać, czy mamy coś ze sobą wspólnego. Zachęcam, żeby zapoznać się z programami chwilę wcześniej niż w kolejce do głosowania 7 kwietnia.