Seks w miejscu publicznym. Od adrenaliny do… mandatu

Fantazja o seksie w plenerze może pojawić się latem, kiedy pogoda sprzyja spędzaniu czasu na świeżym powietrzu. Ci, którzy jej ulegną, muszą być świadomi konsekwencji prawnych, które mogą ich czekać, jeśli zostaną nakryci. A te mogą być bardzo dotkliwe.

Za seks w miejscach publicznych grozi surowy mandat
Za seks w miejscach publicznych grozi surowy mandat
Źródło zdjęć: © Getty Images | MILOS KRECKOVIC

27.07.2023 | aktual.: 29.07.2023 16:49

Z badań amerykańskiego portalu internetowego Superdrug Online Doctor wynika, że poza sypialnią ankietowani najchętniej uprawialiby seks w parku, na plaży, parkingu, w publicznej toalecie, pracy, przebieralni, na trasie wspinaczkowej, w kinie, uliczce, jacuzzi i saunie. Dane te dotyczą Amerykanów i Europejczyków z różnych krajów. Można przypuszczać, że sytuacja ma się podobnie w przypadku Polaków. Warto zaznaczyć, że badanych zapytano wyłącznie o fantazje seksualne. W rzeczywistości nie wiadomo, ilu faktycznie je zrealizowało.

Ci, którzy lubią uprawiać seks w miejscach publicznych, zwracają uwagę na związane z tym emocje, ich zdaniem nieporównywalne do seksu we własnym łóżku. "Ja kilka razy to robiłam w toalecie w klubach, liczy się ten dreszczyk dodatkowych emocji. Kiedyś niestety ktoś nas przyłapał, bo mój facet się oparł o drzwi i niechcący otworzył zamknięcie. I ktoś nam potem otworzył drzwi, ale koleś był chyba bardziej przerażony niż my" – pisze Agnieszka na jednej z grup dla kobiet na Facebooku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

– Dla mnie to jest coś zupełnie normalnego – mówi Iwona (imię zmienione). – Po wielu latach związku seks w łóżku już się nudzi, a tutaj są duże emocje, szczególnie jeśli jest to seks w naturze. No i czasem człowiek jest daleko od domu. Po co wracać, skoro jest tyle fajnych miejsc, z których można skorzystać? – zastanawia się, dodając, że niektórzy nie mają się gdzie kochać, gdy np. wciąż mieszkają z rodzicami. Iwona: – Wtedy zostaje im właściwie tylko seks w plenerze.

Lato pełne miłości

Seksuolożka Beata Kuryk-Baluk, znana w sieci jako "Pani Seksuolog", przyznaje, że seks w miejscach publicznych może być bardzo pociągający. – Fakt, że ktoś może nas nakryć, działa ekscytująco i pobudzająco. Wielu ludzi pociąga też to, że jest to coś innego; mogą w ten sposób realizować swoją potrzebę nowych doznań – uważa.

Według Beaty Kuryk-Baluk seks w miejscach publicznych chętniej uprawiamy latem. – Mamy wtedy w sobie więcej energii, ochota na seks zwykle wzrasta, podobnie jak chęć poeksperymentowania. Urlop wiąże się z tym, że problemy i troski związane z codziennością zostawiamy za sobą. Odpoczywamy, relaksujemy się i oddajemy różnym przyjemnościom – między innymi aktywnościom seksualnym. Lato sprzyja poszukiwaniu odpowiednich miejsc. Plaża, las, łąka, jezioro – możliwości jest dużo – wymienia seksuolożka.

Na forach dyskusyjnych i w grupach na Facebooku nie brakuje wypowiedzi osób, które lubią taką formę aktywności seksualnej. Twierdzą, że uprawiali seks w basenie, namiocie, samochodzie, pociągu, podczas wędrówki. "Mam za sobą seks w toalecie w samolocie. Ciasno, ale jakie wrażenia!" – pisze jedna z internautek.

Zdaniem Iwony spontan jest świetny, choć czasem warto się do niego przygotować, np. zabierając ze sobą koc. – Mieliśmy kiedyś z narzeczonym fazę, że szukaliśmy we Wrocławiu, gdzie mieszkamy, fajnych miejscówek na seks. Okazało się, że nie trzeba jechać daleko. Podwórka, opuszczone budynki, parki… Miejsc naprawdę nie brakuje – mówi Iwona. – Ja seks w plenerze bardzo sobie chwalę.

Piasek, mrówki, komary

W seksie w miejscach publicznych – jak zauważa Beata Kuryk-Baluk – działa na nas adrenalina, która wiąże się z odczuwaniem ekscytacji i napięcia. Według ekspertki pociągające jest też wspólne bycie w tajemnicy, gdy idziemy zrobić coś szalonego, ekscytującego. Coś, co nie do końca wpisuje się w kanon normy społecznej. Przyjemne doznania łączymy wtedy z zabawą i elementem zakazanym.

Takie emocje nie są jednak dla wszystkich. Dla niektórych komfort i dyskrecja są cenniejsze niż adrenalina. Z wypowiedzi wielu internautek wynika, że przede wszystkim nie chciałyby zostać nakryte. Co więcej, nie mogłyby się w takim miejscu wyluzować, tylko myślałyby, czy ktoś nie nadchodzi. Te internautki, które spróbowały seksu w plenerze i za nim nie przepadają, skarżą się m.in. na wciskający się w różne zakamarki ciała piasek, mrówki, komary…

Seksuolożka Beata Kuryk-Baluk przypomina, że na każdą formę aktywności seksualnej – zwłaszcza nietypową – musi być zgoda obu (lub więcej) osób i zrozumienie, że NIE zawsze znaczy NIE, również w trakcie zbliżenia (mamy prawo zmienić zdanie, wycofać się itp.)

Warto pamiętać, że w naszym kraju seks w miejscu publicznym podlega karze. Tłumaczy to adwokat Natalia Borysewicz: – Seks w miejscach publicznych co do zasady jest tzw. czynem lubieżnym i nieobyczajnym. Traktowany jest jako wykroczenie, które zostało stypizowane w art. 140 Kodeksu wykroczeń. Do takich miejsc zaliczamy również publiczną plażę, która nie stanowi naszej własności. Kara za seks w miejscu publicznym wynosi od 5 do 30 dni aresztu, ograniczenie wolności, grzywna do 1500 zł lub kara nagany. Wszystko zależy od okoliczności.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
miłośćzwiązkirelacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (126)