Seksoholizm: romantyczny macho i Matka Polka uzależnieni od seksu
„Kultura utrzymuje nas w przekonaniu, że rzeczy, które robimy są w zasadzie w porządku. Wielu specjalistów, u których byłem, nie widziała problemu w moim zachowaniu. Realizowałem się świetnie w pracy, miałem wiele kobiet, ale ciągle towarzyszyło mi poczucie beznadziejności, wstyd i smutek. Zero przyszłości”
12.05.2015 | aktual.: 19.09.2018 10:55
„Kultura utrzymuje nas w przekonaniu, że rzeczy, które robimy są w zasadzie w porządku. Wielu specjalistów, u których byłem, nie widziało problemu w moim zachowaniu. Realizowałem się świetnie w pracy, miałem wiele kobiet, ale ciągle towarzyszyło mi poczucie beznadziejności, wstyd i smutek. Zero przyszłości” - wyznaje anonimowy seksoholik. Dlaczego liczba uzależnionych lawinowo rośnie i dlaczego tak mało kobiet zgłasza się na terapię? Rozmawiamy z seksuologiem i psychologiem, Anną Wentą.
WP: : Uzależnienie od seksu kojarzy się zazwyczaj z mężczyznami. Kogutami, którzy nie mogą powstrzymać się od „zaliczania” kolejnych partnerek; w typie bohatera serialu „Californication”, granego przez Davida Duchovnego. Jak się to ma do rzeczywistości?
Anna Wenta: Co ciekawe, David Duchovny przyznał się przed paru laty, że sam ma problem z uzależnieniem od seksu. W "Californication" aktor wciela się w przystojnego, nieco zagubionego, ale z luzem faceta. Ma pieniądze, sławę, wiedzie barwne seks, ale w środku czuję się samotny i pusty. Jak to określił jeden uczestnik terapii: "wydawało się to nęcące, a okazało się totalnym kanałem".
Początkowo rozładowywanie napięcia za pomocą seksu może być przyjemne, budzi dreszczyk emocji u osoby, która wchodzi w ten świat. Później jednak jest nie do zniesienia, człowiek próbuje uciec, ale jest już za późno. Świetnie ukazuje to przykład bohatera filmu „Wstyd” - samotnego i zagubionego w wielkim mieście. Tytuł filmu odwołuje się do uczucia, które osoby uzależnione przeżywają najczęściej - specyficznej mieszanki lęku i strachu, jak mówią osoby na terapii. Jakbyś był w kokonie i czuł się jedyną osobą na świecie, która jest nienormalna i ma z tym problem.
Bohater filmu „Wstyd”, Brandon Sullivan, próbuje zerwać z uzależnieniem wielokrotnie, niestety nie udaję się to w taki prosty sposób. W rzeczywistości też tak jest, wspólne doświadczenie seksoholików to wielokrotne próby skończenia z tym uzależnieniem. Niestety, nie wystarczy tylko utrzymywanie abstynencji. Trzeba zmienić schematy myślowe, które nas doprowadziły do tego uzależnienia. Tak jakby zaprogramować się na nowo, tyle, że w prawidłowy sposób. Oprócz braku umiejętności do powstrzymania się od niepożądanych czynności seksualnych, nałogowi towarzyszą często spadek nastroju, a tuż po stosunku: smutek żal, niezaspokojenie czy właśnie wstyd. Jednak najgorszą konsekwencją uzależnienia są ogromne straty w związkach osobistych, pracy, zdrowiu. Nierzadko się zdarza, że seksoholicy są w końcu bez pracy, bez dachu nad głową i bez rodziny u boku.
WP: : A co z kobietami? Panie z dużym apetytem seksualnym nadal kojarzą się zdecydowanie pejoratywnie. Nierzadko słyszy się na ich temat określenia typu puszczalska, niewyżyta, niewierna.
Anna Wenta: Niestety, wciąż mało kobiet zgłasza się na terapię. Wynika to ze wzorca kulturowego, w którym jesteśmy osadzeni. Mężczyzna to romantyczny macho, a kobieta to ta kochająca Matka – Polka, której nie wypada mieć kłopotu z seksualnością. Te fałszywe stereotypy działają niekorzystnie, bez względu na to, jakiej płci jesteśmy. Facet zdobywa i to jest jak najbardziej w porządku, bo realizuje się jako wprawny myśliwy. Nie ma problemu z uzależnieniem - co najwyżej jest popularny i męski. Natomiast kobieta nie trafia do gabinetu, ponieważ dla niej kategoria „uzależnienia od seksu” w ogóle nie istnieje. Moje doświadczenia kliniczne pokazują, że w praktyce mało kobiet zgłasza się do terapeutów, wcale nie dlatego, że problem wśród płci żeńskiej nie istnieje, ale jest maskowany przez wiele lat i bagatelizowany. Zdarzyło mi się prowadzić terapię zaledwie jednej klientki.
Wszyscy zazdrościli mi i podziwiali mnie za umiejętność ciągłego zdobywania tylu mężczyzn. Kiedy przestałam to robić, dawali mi odczuć, że chyba zwariowałam. Ich reakcje na tę zmianę były zrozumiałe, gdyż inaczej musieliby się przyjrzeć własnym przekonaniom, zachowaniom i zakwestionować je - wypowiedź seksoholiczki.
WP: : Ile razy dziennie ktoś musi się masturbować, żeby stwierdzić, że jest uzależniony od seksu?
Anna Wenta: To pytanie jest często zadawane w gabinetach przez osoby, które chcą zastanowić się nad własną seksualnością. Zaskoczę panią, ale uzależnienie nie tkwi w ilości, ale w jakości. Wzorzec utraty kontroli jest jedynym wskaźnikiem tego, że coś jest nie tak. Możemy kochać się z partnerem lub masturbować kilka razy dziennie i nie być uzależnionym od seksu. Z drugiej strony - masturbować się raz na tydzień i być seksoholikiem.
Jeżeli ktoś może żyć bez tej masturbacji i realizować inne potrzeby życiowe, takie jak sen, praca, to nie widzę problemu. Jeżeli ktoś jednak nie wyobraża sobie życia bez masturbacji, bez wieczornych seansów z porno czy planowania kolejnego skoku w bok – może to być początkiem poważniejszego problemu.
Pewien mężczyzna podczas terapii nie widział nic złego w tym, że całe swoje życie podporządkował oglądaniu filmów pornograficznych. W pracy udawało mu się być wzorowym pracownikiem, natomiast życie prywatne całkowicie legło w gruzach. Pacjent stracił wieloletnią miłość, przyjaciół, którzy go wspierali. Nie był zainteresowany spotykaniem się ze znajomymi i kontynuowaniem swojego hobby – paralotniarstwa. Stworzył swój bezpieczny świat, zamknął się wśród czterech ścian, gdzie nikt mu nie przeszkadzał i oddawał się wielogodzinnym seansom z "pornolami".
Skrajny przypadek przymusu masturbacji to pacjent, który spóźnił się na samolot do Stanów Zjednoczonych, bo masturbował się w toalecie... Jest to smutna rzeczywistość seksoholika. Trzeba pamiętać o tym, że seks służy głównie do rozładowania napięcia seksualnego, natomiast seksoholik za pomocą stosunku rozładowuje napięcie emocjonalne. Kiedy zaistnieje bodziec w postaci stresowej sytuacji w pracy, kłopotów finansowych czy problemów w związku, to osoba uzależniona zapragnie rozładować je za pomocą znanej jej metody, czyli np. masturbacji. Tym samym uzależnienie od seksu to nie to samo, co duże potrzeby seksualne, tylko m.in. nieumiejętność radzenia sobie z emocjami w sposób konstruktywny, dobry.
WP: : Istnieje coś takiego jak test na uzależnienie? Typowe objawy osoby uwikłanej w niezdrowe uprawianie czynności seksualnych?
Anna Wenta: Tak, istnieje szereg pytań, które terapeuta może nam zadać w gabinecie. Między innymi, czy czujemy przymus angażowania się w niepożądane zachowania i ulgę tuż po. Może spytać o straty, które wynikły w efekcie naszego zachowania, o nasze emocje i zachowania seksualne, które lubimy. Ważna jest historia naszego życia seksualnego, przekonania dotyczące ciała, relacji seksualnych. Dopiero specjalista, po zebraniu rzetelnego wywiadu, jest w stanie orzec, czy zachowania, z którymi mamy do czynienia, niesie znamiona uzależnienia. Ostrzegam przed samodiagnozowaniem, bo może ona okazać się całkowicie nietrafne.
Nieporozumienia wokół tematu uzależnienia od seksu mogą wynikać z tego, że to typ nowych uzależnień. Wcześniej dużo mówiło się o uzależnieniach od substancji, czyli od narkotyków lub alkoholu. Teraz coraz częściej do gabinetów trafiają ludzie uzależnieni od zachowań, czyli z grupy uzależnień behawioralnych. W tej grupie znajdują się wszystkie tzw. - izmy: zakupoholizm, seksoholizm, pracoholizm, a także uzależnienie od telefonu, komputera, ćwiczeń fizycznych itp. Dużo tego.
WP: : W historii znane są postaci skandalistów, na przykład Markiza de Sade czy carycy Katarzyny Wielkiej, o których potocznie mówi się, że byli zafiksowani na punkcie seksu. Czyli problem istnieje właściwie od zawsze?
Anna Wenta: Problem istniał od zawsze, ale nigdy nie występował w takim nasileniu. Powszechna dostępność internetu, w tym i pornografii, konsumpcyjny tryb życia przyczyniają się do rozpowszechnienia zjawiska. Seksuolodzy szacują, że do roku 1998, dwadzieścia dwa miliony Amerykanów było uzależnionych od seksu. Twierdzą oni, że liczba uzależnionych wydaje się rosnąć w zatrważającym tempie ze względu na dostępność nowoczesnych technologii. Carnes, znany badacz z zakresu uzależnienia od seksu, wprost mówi o tym, że żyjemy w czasach, gdzie uzależnienie jest normą.
Sami celebryci i celebrytki odegrały znaczącą rolę w popularyzacji terminu, jakim jest uzależnienie od seksu. Terapeuci zgodnie twierdzą, że klienci ośrodków terapii uzależnień często identyfikują się z przypadkami uzależnionych gwiazd. Michael Douglas, wspomniany David Duchovny, Russell Brand czy Tiger Woods to tylko niektóre nazwiska, które pojawiają się w kontekście tego nałogu. W Polsce zjawisko to jest mało zbadane, większość badań została przeprowadzona na gruncie amerykańskim.
Wciąż o wiele łatwiej przyznać się do uzależnienia od alkoholu czy narkotyków, niż powiedzieć, że ma się problem z seksoholizmem. Można spotkać się z niedowierzaniem albo co najwyżej z politowaniem.
WP: : A co zrobić, kiedy zauważamy problem u swojego partnera czy partnerki?
Anna Wenta: Kiedy zauważymy problem u swojego partnera/partnerki, warto spokojnie i rzeczowo o tym porozmawiać. Znaleźć odpowiednie miejsce i czas na to, żeby podzielić się swoimi wątpliwościami. Warto używać w takiej rozmowie komunikatu "ja", czyli mówić o swoich spostrzeżeniach typu: Niepokoi mnie pewna sytuacja..., zauważyłem, że... W żadnym wypadku: "wiem, że ty" albo: "bo ty zawsze". Wywołuje to reakcje obronne u rozmówcy i nici z naszej pomocy.
Należy pamiętać, że nie mamy mocy, aby kogoś zmusić do terapii. Bez wewnętrznego przekonania, że chcę dokonać zmiany własnego życia, taka terapia nie ma sensu. Część osób bliskich wpada w pułapkę współuzależnienia. Współuzależnienie to branie odpowiedzialności za osobę uzależnioną, z którą znajdujemy się w bliskim związku emocjonalnym. Pomaganie i wspieranie w wykonaniu osób współuzależnionych jest niczym innym, jak braniem odpowiedzialności za osobę uzależnioną i próbą kontrolowania jej. Poczucie, że ma się supermoc, żeby kochana osoba już więcej tego nie zrobiła, lokując całą odpowiedzialność w sobie samym.
Osoba współuzależniona może chować kluczyki, żeby powstrzymać osobę przed jazdą samochodem na kolejną seks randkę, odcinać dostęp do internetu albo chować telefon komórkowy. W mojej praktyce zdarzyło się, że osoby współuzależnione zakładały pluskwy w biurach swoich partnerów, zdarzały się systemy GPS w telefonie i nadajniki w samochodzie. Najogólniej rzecz ujmując, kontrolowanie tego, czego nie da się skontrolować.
Tradycyjnie patrząc, wyglądasz na osobę, która się tylko troszczy i kocha, słowem – obraz cnót. Tymczasem to pułapka. Społeczeństwo cię popiera, jeśli się męczysz i jesteś ofiarą, ale nie jeśli chcesz się pozbierać i zdrowieć. Trudno przekonać innych, że współuzależnieni też mają problem - wypowiedź partnerki seksoholika.
WP: : Czy seksoholicy są potencjalnie niebezpieczni dla społeczeństwa albo dla swojego partnera? Czy można się na przykład spodziewać, że dopuści się gwałtu na partnerze czy osobie z pracy?
Anna Wenta: Nie spotkałam w swojej pracy klinicznej osoby uzależnionej od seksu, która była agresywna wobec otoczenia. Natomiast wspomniany przeze mnie Carnes twierdzi, że 58 procent seksoholików popełniło czyn zagrożony aresztowaniem. Uzależnienie od seksu może prowadzić do konfliktu z prawem, np. nękania innych osób na tle seksualnym, ekshibicjonizmu, gwałtów, podglądania aktywności seksualnej innych osób, molestowania. To wszystko jest prawdopodobne w kontekście utraty kontroli. Ale wydaje się mniej prawdopodobne niż w przypadku uzależnienia od alkoholu czy narkotyków.
WP: : Czy podobnie jak w przypadku innych uzależnień, seksoholizm łączy się z innymi uzależnieniami?
Anna Wenta:Rzeczywiście, uzależnienie od seksu i inne uzależnienia lubią „chodzić parami”. Jeżeli ktoś ma predyspozycje do tego, aby się uzależniać, będzie łatwiej wchodził w sytuacje wysokiego ryzyka. Osoby uzależnione od seksu, bardzo często miewają również problemy z uzależnieniem od komputera, rzadziej z hazardem. Jeżeli natomiast chodzi o połączenie z narkotykami i alkoholem, to jest to bardzo częste.
WP: : Ile trwa typowa terapia i na czym polega?
Anna Wenta: Nie ma czegoś takiego, jak typowa terapia. Wszystko uzależnione jest od indywidualnych potrzeb człowieka i jego chęci zaangażowania się w terapię. Jeżeli człowiek chce zmiany i wierzy w to, co robi, terapia jest skuteczna w 100 procentach. Bardzo często ośrodki uzależnień proponują terapię grupową, gdzie osoby mogą skonfrontować się ze swoimi osobistymi problemami i wspierać w trudnych momentach. Spotkania takie odbywają się z różną częstotliwością, najczęściej dwa razy w tygodniu przez parę miesięcy. Jest to dość intensywna terapia wymagająca skupienia i cierpliwości. Ponadto, w każdym większym mieście odbywają się mityngi Anonimowych Uzależnionych od Seksu i Miłości. Są to grupy samopomocowe tworzone i prowadzone przez osoby, które same borykają się z uzależnieniem. Warto szukać pomocy, bo nieleczone uzależnienie od seksu zabija.
Rozmawiała Małgorzata Trejtowicz
Anna Wenta - psycholog, seksuolog. Zdobyła tytuł magistra psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Gdańskim. W zakresie seksuologii kształciła się na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Centrum Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Obecnie w trakcie studiów doktoranckich na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie również pracuje jako asystent naukowy w Zakładzie Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowej. Ponadto pracuje w Powiatowym Zespole Poradni Psychologiczno – Pedagogicznych w Wejherowie.
Jej zainteresowania to seksualność człowieka na różnych etapach życia i praca terapeutyczna z klientem doświadczającym trudności w tym zakresie. Prowadzi konsultacje psychologiczne, seksuologiczne, diagnozę trudności szkolnych, prowadzi warsztaty z zakresu profilaktyki, seksualności człowieka – dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Przez kilka lat prowadziła terapię dla osób uzależnionych od seksu w Ośrodku Terapii Uzależnień w Warszawie.