Sezon na grzyby. Młodzi grzybiarze zdradzili, co ich ciągnie do lasu
Zamiast dłużej pospać przed pracą, wolą iść do lasu. Kiedy pada, myślą tylko o tym, że znowu będą mogli iść na "łowy". Marzena, Ania, Kinga i Adam, choć mają po 20, 30 lat, zdradzili, co ich tak pociąga w grzybobraniu.
Niektórzy żartują, że zbieranie grzybów powinno być naszym sportem narodowym. Faktycznie według badań CBOS 77 proc. Polaków deklaruje, że chociaż raz byli na grzybobraniu, a 43 proc. robi to regularnie. Do grona grzybiarzy dołączyli Kinga, Marzena, Ania i Adam.
"Teraz będę się bała sama chodzić do lasu"
30-letnia Marzena na grzyby chodzi od dzieciństwa. Do lasu zabierali ją rodzice i siostra. Uwielbia to robić, chociaż podkreśla, że to hobby, które trudno zrozumieć. – Nie-grzybiarz grzybiarza nie zrozumie. Ja wiem, jak to wygląda. Chodzenie po lesie z koszykiem przez parę godzin nie brzmi pasjonująco, ale kiedy się już w to wkręcisz, nie ma ucieczki. To jak ze skubaniem słonecznika, nie odpuścisz, dopóki nie skończysz – wyznaje. – Temu wszystkiemu towarzyszy jeszcze rywalizacja. Kiedy mijasz innego grzybiarza, zawsze zerkasz, ile ma w koszyku. To uzależniające – opowiada
Marzena do tej pory nie miała obaw przed samotnymi wędrówkami do lasu. Odkąd dowiedziała się o "mafii rumuńskich grzybiarzy", ma pewne opory. – Ja wiem, że to dzieje się daleko, jednak strach z tyłu głowy jest. Na pewno będę częściej oglądać się za siebie. Postaram się też wyciągać męża na takie wędrówki – słyszę.
"Czuję adrenalinę, gdy znajdę grzyba"
Ania ma 20 lat i bzika na punkcie zbierania grzybów. Chociaż nie przepada za ich smakiem, samo zbieranie dostarcza jej ogromnej frajdy. – Moja cała przygoda z grzybami zaczęła się, gdy byłam jeszcze w gimnazjum. Wtedy nie było weekendu bez grzybobrania. Pasją zaraził mnie mój tata, który jest fanem wędrówek po lesie i poszukiwania jak najdorodniejszych okazów – wyznaje.
– Teraz, kiedy pracuję, nie mam tak dużo czasu na wędrówki po lesie. Zdarza się jednak, że wstaję wcześniej przed pracą i biegnę do lasu. To mi napędza cały dzień – słyszę. Ania chwali się swoimi zdobyczami w mediach społecznościowych. Twierdzi, że jej znajomi często reagują na takie zdjęcia. – Większość moich przyjaciół podziela mój zapał. Czasem są pod wrażaniem okazów, jakie udało mi się znaleźć – mówi. Chociaż to tylko sezonowe hobby, Ania czeka na grzyby cały rok. – Las mnie bardzo odpręża, uspokaja i wycisza. Za to zbieranie grzybów to czysta adrenalina. Czuję ogromne podekscytowanie, gdy znajdę borowika – opowiada Ania.
"Zaczęło się od jajecznicy dla chłopaka"
19-letnia Kinga nie podzielała pasji Marzeny i Ani. Przyznaje, że nie oszalała na punkcie grzybów, tylko swojego chłopaka. Cała jej przygoda z grzybobraniem zaczęła się rok temu, kiedy poznała Michała. – Zaczynaliśmy się spotykać w klasie maturalnej. Zakochałam się po uszy. Chciałam przychylić mu nieba – wyznaje dziewczyna.
Kinga – w myśl "dla miłości wszystko" – w pewną sobotę bladym świtem zerwała się do lasu w poszukiwaniu grzybów. O takim dodatku do jajecznicy marzył jej chłopak. – To było dla mnie naturalne. Chciałam tylko spełnić jego zachciankę, nie wiedziałam, że tak bardzo mi się to spodoba – opowiada. Od tego czasu minął ponad rok, a dziewczyna co weekend serwuje swojemu ukochanemu jajecznicę z grzybami.
– Zyskałam ukochanego i nowe hobby. Uwielbiam chodzić na grzyby. To dla mnie jest wręcz uzależniające. Kiedy znajdę jednego grzyba, już myślę o następnym. Liczę sobie wtedy w głowie "tu grzybek, tam grzybek". To bardzo wciąga i odcina od rzeczywistości.
"Tam nie ma zasięgu"
Adam potrzebował odpoczynku od codziennych obowiązków. Ma dopiero 21 lat, a spacery po lesie i zbieranie grzybów stały się dla niego odskocznią. – To już mój poranny rytuał. Oczywiście, nie codziennie mam czas, żeby iść na grzyby, ale gdy tylko mam okazję, wykorzystuję ją. Cały rytuał zaczyna się od porannej kawy. To moja kolejna miłość. Piję ją zazwyczaj na tarasie. Uwielbiam, kiedy jesienią o poranku unosi się jeszcze mgła. Najpierw kubek kawy, a potem spacer po lesie i grzybobranie – opowiada mężczyzna.
– Po kawie zakładam swoją "koszulę grzybiarza", nieśmiertelną flanelówkę. I w drogę. Mam już wyznaczoną trasę, sprawdzone miejsca. Nie biorę ze sobą telefonu, mam tylko zegarek – wyznaje Adam. 21-latek podkreśla, że dla niego to coś więcej niż zbieranie grzybów. – To jest mój czas ze sobą. Pomogło mi to, kiedy przechodziłem kryzys. Las to mój azyl. Wycisza mnie, uspokaja i koi nerwy – dodaje chłopak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl