FitnessSkąd ten cellulit?

Skąd ten cellulit?

Skąd ten cellulit?
Źródło zdjęć: © 123RF
22.02.2013 15:46, aktualizacja: 22.02.2013 16:11

Ma go niemal każda kobieta. Jedyna różnica to, że u jednych jest bardziej, u innych mniej widoczny. Cellulit - bo o nim mowa - nie jest związany ani z wiekiem, ani z tuszą, ani z rodzajem skóry. Dlaczego wziął kobiety na celownik?

Ma go niemal każda kobieta. Jedyna różnica to, że u jednych jest bardziej, u innych mniej widoczny. Cellulit - bo o nim mowa - nie jest związany ani z wiekiem, ani z tuszą, ani z rodzajem skóry. Dlaczego wziął kobiety na celownik?

Według niektórych teorii kobiecy cellulit jest normą i jako taki traktowany jest w kategoriach defektu kosmetycznego. Dlaczego dotyka kobiety? Po pierwsze: rzecz żeńskich hormonach, estrogenach. Po drugie: cellulitowi sprzyja charakterystyczna dla kobiet budowa tkanki łącznej, czyli sposób ułożenia włókien kolagenu i elastyny. U kobiet układają się one równolegle i luźno, u mężczyzn krzyżowo i gęsto. Dzięki temu męskie komórki tłuszczowe tkwią głębiej, są mocniej podtrzymywane i nie tworzą wypukłości. Kobiece – przez to, że są położone płycej pod skórą, a tkanka łączna jest miękka i luźno utkana, mają więcej luzu i rozrastają się. Oczka siatki tkanki łącznej wypełniają się i „nadymają”. Efekt? Pofałdowania, dołki i górki powstające na powierzchni ciała. W miejscach, gdzie rozrasta się tkanka tłuszczowa, gromadzi się też limfa, a ze względu na utrudnienia w jej odpływie – tworzą się zastoiny.

Tu nie chodzi o otyłość

Cellulit to nie tyle nadmiar tłuszczu w tkankach, bo wtedy mówimy o nadwadze, ale nieprawidłowe rozmieszczenie owej tkanki tłuszczowej pod skórą w połączeniu z występowaniem obrzękowo-włóknistych zmian tkanki podskórnej. Liczbę komórek tłuszczowych mamy zapisaną w genach i nie zmienia się ona w ciągu całego życia. Tak więc, niezależnie od tego, ile jemy i jak bardzo utyjemy, ilość tych komórek nie zwiększa się. Zwiększa się ich objętość. Komórki po prostu ”puchną” i powiększają się. Jak bardzo – to znowu zależy od predyspozycji genetycznych. To jest przyczyna, dla której cellulit może wystąpić nawet wtedy, gdy jesteśmy szczupłe. Po prostu tłuszcz „rozpycha” komórkę tłuszczową, a kiedy zostaje przekroczona indywidualna granica możliwości jej napęcznienia , powstają cellulitowe grudki. Niesprawiedliwe? Być może. Ale stąd pewnego rodzaju pocieszenie dla pań pulchnych „od zawsze” – nawet w dojrzałym wieku mogą zachować gładką skórę.

Takie powiększanie się komórek tłuszczowych ma swoje dalsze konsekwencje. Komórki o zbyt dużych rozmiarach uciskają pobliskie naczynia krwionośne i limfatyczne, upośledzając krążenie krwi oraz limfy. To z kolei prowadzi do zaburzeń w ich metabolizmie, bo dostarczanie tlenu, substancji odżywczych oraz odprowadzanie toksyn i wody z komórek jest zaburzone. Powstaje błędne koło: komórki tłuszczowe rozrastają się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej uciskają na naczynia. Skóra traci swoją elastyczność, wiotczeje i staje się coraz cieńsza. Proces nie ma końca i bez naszej interwencji może doprowadzić do stanu zapalnego. Dla wyjaśnienia: taki stan zapalny komórek tłuszczowych to cellulitis (mylony czasem z cellulitem). To choroba wymagająca leczenia antybiotykami. Na pocieszenie: zdarza się rzadko.

Nie wszystkiemu winne hormony i geny

Geny, hormony i budowa tkanki łącznej chodzi – owszem – ale nie tylko o nie tu chodzi. Istotną rolę odgrywa także tryb życia: wielogodzinna praca siedząca lub stojąca (czyli w jednakowej, niezmiennej pozycji), za mała aktywność fizyczna, która prowadzi do zaburzeń krążenia i powstawania obrzęków oraz palenie papierosów. Nikotyna powoduje zwężenie naczyń krwionośnych, więc utrudnia dostarczenie komórkom tlenu i hamuje proces spalania tłuszczu. Papierosy niszczą też witaminę C, która działa antyoksydacyjnie. Nie bez znaczenia jest również nasz ubiór i rodzaj noszonych butów. Obcisłe ubranie i wysokie obcasy powodują zwiotczenie mięśni i ścięgien oraz utrudniają przepływ krwi i limfy w kończynach. Płyny nie mogą swobodnie odpływać, a to sprzyja rozwojowi cellulitu. Duży wpływ na powstawanie i rozwój cellulitu ma dieta. Jeśli jemy za dużo tłuszczów, cukrów i soli, a za mało błonnika to prowokujemy zatrzymywanie wody i szkodliwych produktów przemiany materii. Zbyt mała ilość białka skutkuje z kolei osłabioną
regeneracją skóry oraz osłabieniem włókien kolagenowych.

Wodny i tłuszczowy

Cellulit nie powstaje z dnia na dzień. Najpierw pojawiają się zaburzenia krążenia krwi i limfy, a w tkankach zatrzymywana jest woda. To etap cellulitu wodnego. Łatwo go rozpoznać: ściśnięta palcami skóra jest pofalowana, opuchnięta, napięta i lśniąca. W przypadku tego rodzaju cellulitu nie ma sensu się odchudzać, bo to nie tłuszcz jest powodem brzydkiego wyglądu skóry, ale zgromadzona w organizmie woda. Najskuteczniejszym zabiegiem kosmetycznym w tym momencie będzie masaż i dieta – eliminująca sól i kawę. A suplementy? Większość z nich jest kompozycją ekstraktów roślinnych: wyciągu z winogron, wąkrotki azjatyckiej, miłorzębu japońskiego, nostrzyka i morszczynu oraz oleju z ogórecznika. To składniki wpływające na uszczelnianie naczyń krwionośnych, działające przeciwzapalnie i właśnie przeciwobrzękowo. Drugi rodzaj cellulitu – tłuszczowy – charakteryzuje się tym, że ściśnięta skóra nie dość, że uwidacznia grudki, to jeszcze boli. To wynik ucisku komórek tłuszczowych na zakończenia nerwów. Co zrobić, by nie
przejść od jednego etapu do drugiego? Nie tyć…

Bez ruchu ani rusz

W walce z cellulitem trzeba też postawić na gimnastykę. Ale nie intensywną. Forsowne treningi na siłowni rozbudują masę mięśniową, a szybko rozwijające się mięśnie będą uciskać tkankę podskórną i zmniejszać jej ukrwienie, jednocześnie zwiększając ucisk na komórki tłuszczowe. W ten sposób grudki pod skórą staną się bardziej widoczne. Najodpowiedniejsza będzie taka aktywność, w której ruch połączymy z umiarkowanym wysiłkiem. Mogą to być spacery, jazda na rowerze, pływanie, pilates. Pobudzony wtedy będzie i układ limfatyczny, i mięśnie. Pamiętajmy jednak, że zarówno dieta jak i ruch są tylko jednym ze sposobów walki z cellulitem. Bez odpowiednich preparatów kosmetycznych i zabiegów – raczej jej nie wygramy.

Kaja Ostrowska (ko/mtr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (23)
Zobacz także