Strzelanina w szkole podstawowej Sandy Hook. Matka jednej z ofiar prosi o pieniądze
14 grudnia 2012 r. Adam Lanza wszedł do podstawówki w Newtown i zaczął strzelać. Zabił 28 osób, w tym 20 dzieci wieku 6 lub 7 lat. Ich rodzice walczą dziś zakaz dostępu do broni dla wszystkich. Przed rozpoczęciem roku szkolnego mama jednej z ofiar poprosiła o wsparcie finansowe.
28.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O masakrze w szkole podstawowej Sandy Hook słyszał cały świat. Niewinne dzieci i ich nauczyciele stracili życie z rąk szaleńca. Niebywała tragedia odcisnęła piętno na całej społeczności Newtown. Rodzice 6- i 7-latków, których zabił Adam Lanza, wciąż tam mieszkają i dzień w dzień przeżywają dramat od nowa. Wśród nich jest Nicole Hockley, mama autystycznego Dylana, który feralnego grudniowego dnia był w szkole. Znaleziono go u boku jego nauczycielki, która do ostatnich chwil trzymała chłopca w ramionach.
Strzelanina w Sandy Hook – to już prawie 8 lat od tragedii
Hockley z innymi rodzicami robi wszystko, by ta sytuacja się nie powtórzyła. Na chwilę przed rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego fundacja, w której działa, zainicjowała zbiórkę. Jej cel jest jeden: ochrona dzieci przed takimi osobami jak Lanza.
Mama Dylana podzieliła się niezwykle osobistym wpisem, by przekonać do wsparcia działań Sandy Hook Promise. "Mój piękny motyl Dylan powinien iść do liceum w przyszłym tygodniu. Zastanawiam się, czy wróciłby po tak wielkim wydarzeniu do domu z uśmiechem na twarzy i usiadłby do swojego ulubionego posiłku, czyli czekolady" – pisze Nicole.
Zobacz także
"Nigdy się tego nie dowiem. Dylan zastygł w pierwszej klasie, bo został zamordowany. Każdy nowy rok szkolny to bolesne przypomnienie, że nie zobaczę jak Dylan dorasta, ale teraz jest mi szczególnie trudno. Nie zrobię mu zdjęcia ze starszym bratem i najlepszym przyjacielem, gdy wychodzą razem do szkoły. Jake dorasta, ale Dylan zawsze będzie miał 6 lat. Nie chcę by inni rodzice doświadczali tego bólu niemożliwego do zniesienia" – dodaje.
Mimo że Hockley źle czuje się z proszeniem o pieniądze, to jednak to robi. "Teraz jest ten moment. Nie zaakceptuję myśli, że dzieci takie jak Dylan mogą być w niebezpieczeństwie, bo nie działaliśmy wystarczająco szybko. Zwłaszcza widząc, ilu uczniów wróci do szkół na jesieni. Mamy moc ochronić dzieci. proszę, pomóżcie nam. Zbiórka trwa do piątku. Będziemy mogli zapobiec tragediom" – apeluje. A chodzi o kwotę 100 tys. złotych.